117: Boże Ciało

Udostępnij

Uroczystość Bożego Ciała, obchodzona w kościele katolickim ma swą głęboko zakorzenioną tajemnicę, którą warto sobie uświadamiać, odkrywać i celebrować. To właśnie tego dnia katolicy przeżywają misterium realnej obecności Chrystusa w Ciele i Krwi. Wierzymy, że w trakcie każdej Eucharystii żywy Bóg objawia się nam w konsekrowanej hostii i winie – czyli w Ciele i we Krwi. Czy jednak zawsze tak było? Czy chrześcijanie mieli świadomość Boga realnie obecnego w Eucharystii, a może traktowali Komunie Święta jako symbol Jego obecności?

W dzisiejszym odcinku mój gość ks. Sławomir Jeziorski przybliży nam genezę ustanowienia uroczystości Ciała i Krwi Pańskiej. Wyjaśni też, dlaczego tak wielkie i ważne święto jest obchodzone w środku tygodnia i czy zawsze i wszędzie Boże Ciało celebrowane jest w czwartek. Porozmawiamy też o wyjątkowej formule kolekty z tego dnia, a także wgłębiając się w słowa Jezusa: „To czyńcie na Moją pamiątkę” z uwagą przyjrzymy się naszej pamięci.

Moim dzisiejszym gościem jest ks. dr. Sławomir Jeziorski. Witam Cię, Sławku. Bardzo się cieszę, że przyjąłeś moje zaproszenie do nagrania tego podcastu.

Witaj Dawid.

Dzisiaj goszczę u Ciebie w Rzeszowie. Cała radość po mojej stronie. Umówiliśmy się na roboczy temat pod tytułem Boże Ciało. Zajmujesz się liturgią- to jest w ogóle Twoja działka, więc cieszę się bardzo, że możemy stanąć wobec tego tematu. No i przechodzę od razu do pytań, bo jestem ciekawy w ogóle, jaka jest historia, jaka jest geneza, korzenie tej uroczystości, którą właśnie będziemy obchodzić w czwartek w Boże Ciało.

Tak, to jest chyba podstawowe pytanie, prawda? Dlaczego w ogóle to święto? Skąd ono się wzięło w Kościele? Bo nie jest to święto, o którym mówi Biblia. To jest ciekawe, że to jest święto, które powstało w trakcie rozwoju teologii i życia Kościoła, moglibyśmy tak powiedzieć.

Bo też chyba nie ma żadnych wzmianek, żeby w pierwszych wiekach celebrowano uroczystość Bożego Ciała?

Nie, nie ma. Chociaż od samego początku, jak patrzymy na Justyna Męczennika w II wieku, już tam jest mowa o takim mocnym przekonaniu, że chleb, który spożywają, jest prawdziwym Ciałem Chrystusa. Natomiast nie było potrzeby, żeby podkreślać ten element, bo był on oczywisty dla starożytnych. To była wiara, która była czymś, jeśli możemy tak powiedzieć, naturalnym, ale czymś, co żyło w Kościele.

Mówisz o wierze w Eucharystię, tak? I w liturgię sprawowania mszy świętej?

Tak, o wierze w realną obecność Chrystusa w Eucharystii. Że to nie jest zwykły chleb, że to nie jest tak naprawdę zwykły pokarm. Już Justyn Męczennik mów, że pokarm ten tylko ci mogą spożywać, którzy zostali ochrzczeni, którzy mają wiarę i którzy razem gromadzą się na tej wieczerzy Pańskiej. Natomiast z czasem, jeśli mówimy o kontekście powstania uroczystości Bożego Ciała- choć de facto nazywała się ona trochę inaczej, ale może do tego jeszcze dojdziemy później.

To jest jedno z pytań, które będę chciał Ci zadać, ale to zostaw na razie na później.

On powstała właśnie jako uroczystość Bożego Ciała. I stąd ta nazwa pierwotna, która funkcjonuje u nas. Musimy się przenieść do przełomu X, XI, XII wieku. Oczywiście, nie będziemy w pełni wchodzić w szersze tło, kontekst, tło myśli filozoficznej itd. Natomiast wydarzyło się to, co jest dla nas ważne: zaczęto wątpić. Czy On naprawdę jest obecny? Czy jest to realna obecność? Czy my gryziemy Jezusa? Czy Jego to boli?- taki naturalizm. Czy jest to tylko obecność symboliczna? I takim człowiekiem, który zaznaczył się w tych sporach eucharystycznych, był diakon paryski, Berengariusz, który żył w XI wieku. On próbując jakby z jednej strony trochę ocalić wielkość Jezusa Chrystusa, Boga, mówił: Niemożliwe, żebyśmy jedli prawdziwe ciało Jezusa. To jest ciało symboliczne. I w tym momencie pojawił się konflikt, niebezpieczeństwo herezji: jak to? Wiara w realną obecność- czy ona już należy do przeszłości? Czy my już w to nie wierzymy? Wtedy sobór laterański IV ogłosił prawdę albo lepiej- przypomniał prawdę: jest to realnie, substancjalnie obecny Chrystus, prawdziwe ciało Chrystusa. I to był ten kontekst, kiedy nagle w Kościele zaczęto bardziej się zastanawiać. Bo jeśli się pojawia jakiś dylemat, jakaś wątpliwość, no to wtedy się zaczyna myśleć o tym więcej. Tu się pojawia z jednej strony refleksja nad realną obecnością Chrystusa, pewne jej dowartościowanie. Bo skoro Kościół ogłosił, czy przypomniał to prawdę, że to jest realnie obecny Chrystus, to zaczęło się to też rozwijać w życiu wiernych. Takim praktycznym znakiem tej zmiany w teologii jest choćby podniesienie w czasie mszy świętej, kiedy ksiądz mówi: To jest Ciało Moje za was wydane, a potem: To jest Krew Moja, podnosi Ciało Chrystusa, podnosi kielich- to jest właśnie z tamtego czasu.

Czyli liturgicznie do XI wieku nie było tego?

Nie było podniesienia.

Mhm.

Była narracja o ustanowieniu, która sprawiała konsekrację, ale nie było podniesienia. To przyszło później. Wiara wzrosła nawet do tego stopnia, że podniesienie stawało się w takiej mentalności ludu najważniejszym momentem mszy świętej. Jakby ta adoracja-przejście od spożywania do adoracji. To wszystko w tym kontekście przemian i teologii, ale też praktyki Kościoła, musimy umiejscowić, właśnie powiedzmy między XI a XIII wiekiem. I to jest kontekst, w którym powstaje uroczystość Bożego Ciała.

Poczekaj, zanim pójdziesz dalej. To jest bardzo interesujący motyw teologiczny. Bo zwróć uwagę: nie wiem, czy masz takie doświadczenie, ale mi się wydaje, że dzisiaj u wielu wiernych wraca taki temat, kiedy sprawujemy Eucharystię: Czy to jest realne ciało, czy właśnie jakoś tak symbolicznie do tego podchodzimy? Nie masz takiego wrażenia, że to jest temat, który gdzieś ożywa i pojawia się na nowo?

Myślę, że tak. I być może dlatego mamy uroczystość Bożego Ciała. Może do tego też dojdziemy- jako takiego praktycznego wskazania, po co Kościół celebruje tę uroczystość. Nawet w Stanach Zjednoczonych było takie badanie i okazało się, że jest dużo katolików, którzy nie wierzą, że to jest realne ciało Chrystusa. Wiara w realną obecność to też jest pewne wyzwanie dane dzisiaj Kościołowi. Jak ją ożywić? W jaki sposób przełożyć na współczesny język, współczesną mentalność to, że to jest Bóg prawdziwy, obecny pośród nas? Myślę, że to jest też dzisiejsze wyzwanie i pewnie w tym trochę jesteśmy podobni do tego początku drugiego tysiąclecia. Być może początek trzeciego tysiąclecia ma coś wspólnego z tym, co było tysiąc lat temu w Kościele. I wtedy, w tamtym kontekście, odpowiedzią było między innymi święto Bożego Ciała.

I to jest tak, że to święto Bożego Ciała powstało po soborze laterańskim IV? Zostało zadekretowane w jakiś sposób, czy to jest jakaś oddolna tradycja? Jak tam się to rodzi?

To się chyba trochę łączy- odgórnie i oddolnie- jak to było w Kościele. Dlatego, że początki w ogóle takiego kultu, z którego potem powstało Boże Ciało, przypisywane są objawieniom pewnej mistyczki augustyńskiej, Julianie z Mont Cornillon koło Liège, czyli na terenach dzisiejszej Belgii. Ona miała takie wizje, gdzie widziała jakby księżyc i na tym księżycu jakąś ciemną plamę, takie przyćmienie. I kiedy mówiła to spowiednikowi, to interpretowała to w taki sposób, że to jest brak święta, które byłoby dedykowane realnej obecności Chrystusa. Oczywiście, to były prywatne objawienia, natomiast z czasem (jesteśmy w połowie XIII wieku) w samej diecezji Liège biskup wprowadził święto ku czci Bożego Ciała- właśnie na kanwie tego całego kontekstu, poszukiwania, jak umocnić wiarę w realną obecność. I początkowo to święto funkcjonowało tylko w diecezji Liège. Oczywiście, ono z czasem zostało poszerzone na teren Belgii i tak dalej, jak to święta, które się kształtują- z czasem coraz bardziej zdobywają teren. Natomiast tam w decyzji Liège był pewien diakon Jan, który potem został papieżem Urbanem IV. On miał doświadczenie tego kultu Eucharystii. Został papieżem i z jego obecnością w Rzymie łączy się drugie ważne wydarzenie. Popatrz, jak Opatrzność Boża prowadzi chyba to wszystko, prawda? Dlatego, że on zmarł w 1264 roku. W tym roku też ustanowił uroczystość Bożego Ciała. Natomiast rok wcześniej wydarzyło się coś ciekawego. Rok wcześniej pewien kapłan, który pielgrzymował do Rzymu i też miał duże wątpliwości w realną obecność Chrystusa w Eucharystii, zatrzymał się w Bolsenie. To jest jakieś 100/150 km na północ od Rzymu. Szedł w kierunku Rzymu i tam celebrował Eucharystię. Wtedy dokonał się cud eucharystyczny. Na korporał, ołtarz i posadzkę z hostii konsekrowanych zaczęła kapać krew. Doniesiono o tym papieżowi Urbanowi IV i papież poprosił, aby relikwie, czyli hostie i korporał splamiony krwią, przenieść do niedalekiej miejscowości Orvieto. Tam w Orvieto dokonało się spotkanie papieża z tymi znakami cudu eucharystycznego. Do dzisiaj mamy pamiątkę tego wydarzenia. Gdybyś jechał do Rzymu, zatrzymał się w Orvieto… piękna bazylika w Orvieto. Nie wiem, czy byłeś kiedyś?

Nie, ja właśnie nigdy nie miałem okazji, ale znana mi jest ta miejscowość. Próbuję tak jakby znaleźć się gdzieś tam w głowie.

Godzinka drogi przed Rzymem, jakbyśmy jechali tutaj od północy. Orvieto-piękna miejscowość górska, gdzie trzeba wjechać do Górnego Miasta kolejką, bo praktycznie tam samochodem nie można wjechać. Jest tam niesamowita bazylika i kiedy się do niej wejdzie, idzie do przodu, po lewej stronie mamy kaplicę Najświętszego Sakramentu. Tam mamy korporał z cudu eucharystycznego w Bolsenie. Korporał, na którym widać czerwone plamki krwi. A więc z jednej strony to doświadczenie Urbana, który jeszcze z Liège pamiętał ten kult Eucharystii, a z drugiej strony cud w Bolsenie (dzisiaj obecny w Orvieto). I to wszystko sprawia, że w 1264 r. papież Urban IV wprowadza uroczystość Bożego Ciała w Kościele powszechnym.

Czyli schodzą się te tradycje belgijskie z cudem eucharystycznym, który się dokonuje we Włoszech, z decyzją administracyjną, tak to powiem, papieską?

Tak. Urban IV napisał bullę papieską kilka miesięcy przed śmiercią: Transiturus, czyli kiedy miał przejść z tego świata do Ojca-tak byśmy przetłumaczyli tytuł tej Bulli, w której ustanawiał uroczystość Bożego Ciała.

I co, on ustanowił uroczystość Bożego Ciała czy uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Pańskiej? Tutaj jest to moje pytanie o tę skróconą nazwę.

Tak, to była uroczystość Bożego Ciała.

Tak, rzeczywiście? Zawsze myślałem, że to jest po prostu takie powszechne mówienie Boże Ciało, żeby było krócej i szybciej.

Nie. Dlatego, że to się też wiąże z kontekstem. Zobacz, jak ważny jest kontekst dla zrozumienia święta i tego, co dzisiaj obserwujemy. Bez tego kontekstu my nie jesteśmy zakorzenieni, nie rozumiemy, prawda? Dlatego to jest tak ważne to, co nam nawet papież Franciszek przypomina, że my się musimy zakorzeniać nieustannie. Natomiast uroczystość Bożego Ciała, uroczystość Najdroższej Krwi Chrystusa to jest czas późniejszy, czas XVI/XVII wieku. I ona była celebrowana na początku lipca.

Czyli była osobna uroczystość dla Ciała…

…i osobna dla Krwi.

Wow.

Tak, osobna uroczystość dla Ciała i osobna uroczystość dla Krwi Chrystusa, która potem została przeniesiona na 1 lipca, a więc 1 lipca było święto Przenajdroższej Krwi Jezusa Chrystusa. I tak było do soboru watykańskiego II. Reforma liturgiczna Pawła VI połączyła te dwie uroczystości, podkreślając, że i w jednej, i w drugiej chodzi tak naprawdę o obecność Jezusa Chrystusa. Dlatego dzisiaj mamy uroczystość Ciała i Krwi Pańskiej jako połączenie tych dwóch świąt.

To zadam wobec tego pytanie dotyczące czwartku. No bo Boże Ciało-jak wszyscy wiemy, wtedy jest długi weekend obchodzony-ono od samego początku było w czwartek, czy były jakieś zmiany z tym związane, albo w ogóle dlaczego to jest czwartek?

Tak. Takie uzasadnienie znowu dlaczego czwartek: to się łączyło z faktem, że Eucharystia została ustanowiona w czwartek, Wielki Czwartek, ale jak uzasadniał Urban IV: przez powagę Wielkiego Tygodnia nie przystoi, aby robić radosne święto tuż przed Wielkim Piątkiem i tak dalej. Ten czwartek po dniu Trójcy Świętej został ustanowiony, żeby w jaki sposób być namiastką tamtego Czwartku albo żeby w jaki sposób pokazać więź i jego szczególny charakter. A z drugiej strony ten czas maja, czerwca po Wielkanocy jest czasem, który pozwala bardziej żywo manifestować wiarę w realną obecność. Z tym że musimy dodać, że uroczystość ta w wielu krajach europejskich jest także przeniesiona na niedzielę. Więc czwartek jest tym dniem wpisanym w kalendarz liturgiczny z tą adnotacją, że można przenieść ją na kolejną niedzielę.

Taka mała reklama Puzzli; o Wielkim Czwartku żeśmy rozmawiali kiedyś, półtora roku temu mniej więcej. Więc jeżeli chcielibyście posłuchać o Wielkim Czwartku, o liturgii tego dnia i tej tajemnicy eucharystycznej, to zapraszamy do przescrollowania trochę w dół, do około 40 czy 50 odcinka, jeśli dobrze pamiętam, mogę się mylić, wycinać nie będę, sami znajdziecie. A my idziemy dalej w temat Bożego Ciała. Czyli to jest ten moment relacyjności z Wielkim Czwartkiem, tak?

Na pewno czwartek w tradycji Kościoła zawsze jakoś się łączy, prawda? Zobacz: pierwszy czwartek miesiąca to też dzień poświęcony Eucharystii. Często msze wotywne o Eucharystii albo kapłaństwie są w czwartek, bo tak jak właśnie w tym odcinku, o którym wspomniałeś, mówiliśmy, że to jest dzień ustanowienia Eucharystii, kapłaństwa i przekazania miłości. I ten czwartek w tradycji Kościoła jakoś się wiąże. Tak jak piątek jest w tym rytmie tygodniowym dniem Męki Pańskiej- stąd nasz post, umartwienie czy wstrzemięźliwość od pokarmów. Sobota Jest dniem Maryi, która czuwała przy grobie Pana jako pierwsza, w nadziei i oczekiwaniu na Zmartwychwstanie, a niedziela jest właśnie dniem Zmartwychwstania. Więc ten rytm tygodniowy jest ważny dla chrześcijanina i dlatego być może ten czwartek powraca w sposób uroczysty. Jest pełen entuzjazmu, połączony z procesją, z pobożnością ludową- właśnie wtedy, kiedy możemy możemy wyjść na ulicę i manifestować wiarę w realną obecność.

Słuchaj, Sławek mam teraz problem. Chciałem Ci zadać pytanie o znaczenie, przesłanie liturgiczne, katechetyczne aspekty uroczystości. I tutaj pytanie: jakiej? Bożego Ciała, czy uroczystości Ciała i Krwi Pańskiej? Czy to w gruncie rzeczy nie ma znaczenia?

Potocznie mówiłem Boże Ciało, bo pewnie gdybyśmy powiedzieli Uroczystość Ciała i Krwi Pańskiej, to niewiele osób by wiedziało, o co nam chodzi, prawda? Mówimy Boże Ciało, natomiast tak-pełna nazwa to Uroczystość Ciała i Krwi Pańskiej. I pewnie o tym też wypadałoby mówić na gruncie akademickiej teologii, ale myślę, że tutaj, kiedy rozmawiamy, możemy się trzymać tej nazwy, która jest dla nas wszystkich bliska i wręcz brzmi w uszach. Ważne, żebyśmy wiedzieli, o czym mówimy.

Tak, ale mówiłeś o rozdzieleniu tych świąt: Krwi Pańskiej i Ciało Pańskiego. Czy jeżeli teraz będę pytał Cię o współczesną uroczystość, która de facto zawiera w sobie obie te historyczne uroczystości: i Ciała, i Krwi Pańskiej, to czy te elementy liturgiczne i aspekty katechetyczne, przesłanie samej uroczystości będą spójne, czy należałoby je w jakiś elementach rozdzielać?

One będą spójne, dlatego że ostatecznie chodzi o obecność Pana, która się wyraża na dwa sposoby: poprzez Ciało i poprzez Krew, a dla semity to była po prostu osoba. Spójne będą też dlatego, że kiedy popatrzymy na teksty liturgiczne tej uroczystości…

… tej naszej współczesnej?

Tak. One powstały w XIII wieku. Napisał je Twój współbrat, Tomasz z Akwinu, dominikanin. Więc te teksty odwzorowują też tę teologię, mentalność tamtego czasu. One mówią nam o pamiątce obecności Pana, o Jego miłości, przez którą wydał się za nas i dla nas. Także tutaj te teksty raczej będą podkreślać nie tyle samo ciało i krew oderwaną od kontekstu, bo to jest zawsze ciało kogoś i krew kogoś. Chodzi o Kogoś, a nie o ciało i krew. My je oczywiście celebrujemy, ale tylko w kontekście tej wiary, że chodzi ostatecznie o Jezusa. To nie chodzi o ciało jako takie- my nie celebrujemy w rzeczywistości ciała jako ciała, jakbyśmy samo je chcieli gloryfikować, tylko dlatego, że jest to ciało Boga-tajemnica i wcielenia, i wydania siebie, i miłości, i tego wszystkiego, co się zawiera w tym fakcie, że Bóg chciał przyjąć ciało.

Czyli pierwszą rzeczą, którą tak bardzo słyszę z naszej rozmowy, jest ta realna obecność Jezusa w Ciele i Krwi Pańskiej. Czy są jeszcze jakieś inne elementy, aspekty tej uroczystości, na które byś zwrócił uwagę, które mają bardzo wyraźne znaczenie?

Myślę, że nie. Teologicznie myślę, że możemy od tego zacząć. Oczywiście, to potem się przekłada na praktykę, na życie duchowe na różne sposoby, ale myślę, że Kościół chce podkreślić ten fakt, że On prawdziwie jest pomiędzy nami. I to jest fundament: że Bóg realnie, fizycznie chce przełamywać naszą samotność poprzez swoją obecność w Ciele.

Wydaje mi się, że w naszej luźnej rozmowie przed nagraniem tego podcastu (chociaż mogę coś pomylić, bo nie robiłem swoich notatek) wspomniałeś mi o tym, że na uroczystość Bożego Ciała jest osobny, specjalnie napisany formularz mszalny i że te teksty liturgiczne są stare. Czy mógłbym Cię poprosić o szersze wyjaśnienie tego, nakreślenie kontekstu oraz powiedzenie, co w tych tekstach jest takiego niezwykłego? Wy tego nie widzicie, ale Sławek podniósł ręce, odsunął się od mikrofonu i to mniej więcej brzmiało tak: czemu tak szczegółowo? No, takie moje zadanie. Spróbuj powiedzieć, co możesz i oczywiście bez jakichś super detali, bo też zwykle jeździmy samochodem i zmywamy naczynia, słuchając podcastów, więc nie chodzi o teologiczny wykład, taki wiesz, z siglami w Piśmie Świętym.

Dobrze, więc ja też odbije piłeczkę. Wy też nie wiecie, że Dawid ma tutaj notatki, kartki, wszystko, a ja siedzę tylko przed mikrofonem i jedyne co mam, to moją głowę.

Ale za to jaką!

Nie pamiętam dokładnie tych tekstów, gdybym miał je przywołać. Na pewno kolekta, czyli ten tekst, który mówi o charakterze danego święta- ona jest kluczowa, bo mówi nam: W tym Najświętszym Sakramencie zostawiłeś nam pamiątkę swej Męki. A więc pierwsze odniesienie jest do wydarzenia historycznego w Wieczerniku. Tam się dokonała ofiara i w Najświętszej Eucharystii jest pamiątka Męki Pana. Kiedy mówimy o Męce, to mówimy nie tylko o cierpieniu, nie tylko o jakimś heroizmie, tylko mówimy przede wszystkim od dobrowolnej ofierze z miłości. Bo myślę, że to jest taki element, który dzisiaj musimy podkreślać: że tu nie chodzi o to, że Pan Jezus był zakatowany itd., bo wielu ludzi było zakatowanych w historii świata, nie? Tylko chodzi o dobrowolność wydania się i miłość, która prowadziła Go do tego wydarzenia. To pięknie papież Benedykt w jednej z homilii mówił: że gdybyśmy nie mieli Wieczernika i tych słów Jezusa, że On wydaje siebie, to byśmy nie zrozumieli Krzyża. Bo na krzyżu na Golgocie wisiało trzech mężczyzn, ale tylko o jednym wiemy, że wydał się z miłości. I to miłość zbawia. Objawiła się w radykalny sposób. W kontakcie z grzechem czy z agresją świata objawiła się w krzyżu, nie? W tej śmierci. Ale gdyby nie było miłości, nie było tego wydania się, tej gotowości szukania człowieka nawet w otchłani grzechu, to by się dokonało to, o czym mówił św. Paweł: gdybym miłości nie miał, nawet gdybym mówił językami ludzi aniołów, to byłbym niczym.

Tak się uśmiechnąłem, bo Ty powiedziałeś: tak jak nam powiedział, a ja wtedy pomyślałem sobie: św. Jan. A Ty na papieża się powołałeś. Bo mi się skojarzył ten fragment, kiedy Jezus mówi: Nikt nie zabiera Mi Mojego życia, tylko Ja sam je oddaję, co jakby podkreśla ten moment dobrowolnej ofiary z miłości dla człowieka. To jest w ogóle ciekawe- o tym w innym odcinku rozmawiałem z Pawłem Trzopkiem, biblistą. Szliśmy jakby śladami Jezusa według Ewangelii Janowej. Jan pokazuje Jezusa, który króluje od początku do końca. W Ewangelii Janowej mamy ten motyw, jak się idzie za Jezusem, który jest Królem, i który króluje nad sytuacją od początku do końca. I to właśnie On mówi, że to On decyduje o wszystkim. I chciałbym jeszcze jedną rzecz powiedzieć, bo zacząłeś mówić o kolekcie…

…o pierwszej części kolekty.

O pierwszej części kolekty… dobra, to ja Ci zaraz dam powiedzieć o drugiej części kolekty, natomiast chciałbym ją umiejscowić w kontekście Mszy Świętej, bo być może nie wszyscy słuchacze mają świadomość, która to jest modlitwa. Kiedy zaczynamy Mszę Świętą, to jest znak krzyża, potem jest jakiś rodzaj aktu skruchy, Chwała na wysokości Bogu…?

…w uroczystość i święto, tak.

I potem jest ta modlitwa, w której kapłan mówi: Módlmy się i wypowiada słowa…

…i następuje chwila ciszy.

Chwila ciszy na modlitwę.

I dopiero potem wypowiada słowa.

To jest niezwykłe. Już parokrotnie miałem taką sytuację, kiedy rozmawiałem w ramach nagrywania podcastu z kimś, że uświadamialiśmy sobie, że jak jesteś oderwany od liturgii, to trudno Ci połączyć te wszystkie elementy i się dobrze skupić, żeby je po kolei w sposób właściwy powiedzieć. Dobra, oddaję Ci głos, się nagadałem…

Dobrze. To ta druga część kolekty, żeby jeszcze domknąć. W Najświętszym Sakramencie zostawiłeś nam pamiątkę swej Męki – to jest też ciekawe słowo, ta pamiątka. Pochodzące z tradycji żydowskiej, praktycznie z Księgi Wyjścia: Dzień ten będzie dla was dniem pamiętnym. Dzień Paschy, dzień wyjścia z Egiptu. I potem Jezus też mówi: To czyńcie na moją pamiątkę. Nie chodzi tu tylko o takie pamiętanie, sentymentalne wspomnienie, tylko o wydarzenie, które się uobecnia. Żydzi mieli jasne przekonanie, że kiedy celebrują pamiątkę, to stają się uczestnikami wydarzenia i to wydarzenie staje się ich udziałem. Natomiast taka interpretacja- może trochę do naszego życia duchowego teologicznie nie do końca, chociaż nie jest herezją, ale warto sobie pomyśleć- Jezus czyni coś i mówi: To czyńcie na moją pamiątkę. Moglibyśmy tak powiedzieć: żebyście pamiętali, co Ja dla was uczyniłem. Bo dla nas fundamentem wiary jest miłość Boga, którą nam objawił w Jezusie Chrystusie. I znowu powołam się na innego papieża, obecnego, Franciszka, który mówił, że prawdziwym wrogiem czy zagrożeniem wiary nie jest niewiara, tylko brak pamięci. Jak my nie pamiętamy o dziełach Bożych, to zaczynamy po swojemu kombinować i wtedy odchodzimy od wiary-wiary w Słowo Boga, wiary w zaufanie. Dlatego zobaczmy, jak kapitalnie to Jezus mówi: To czyńcie na Moją pamiątkę. To czyńcie, żebyście pamiętali, że Ja jestem, że Ja siebie wydałem, że siebie za was wydałem. Że jest miłość, która jest nieodwołalna. Jeśli my o tym pamiętamy, jeśli to jest w naszej świadomości w naszym życiu, to inaczej przeżywamy życie- jeśli możemy się oprzeć takim fundamencie. Dlatego ta Eucharystia to pamiątka. I zobacz – każdej niedzieli, każdego dnia słyszymy: To czyńcie na Moją pamiątkę. To czyńcie, żebyście pamiętali, że jest ta miłość, że jest ta obecność. To wszystko w tym terminie pamiątka- oczywiście nie teologicznie, ale tak pastoralnie, czy tak dla naszego życia-jakoś się wiąże. Bo my nie tylko pamiętamy umysłem, ale kiedy uczestniczymy, to pamiętamy czynem. Bo zobacz- Jezus nie mówi: pamiętajcie, tylko czyńcie na pamiątkę, nie? To pamiętanie się dokonuje rytuale w celebracji. Kiedy my jesteśmy uczestnikami wydarzenia, przypominamy sobie, w czym uczestniczymy, to ma nam dawać tak naprawdę potem pewną tożsamość, pewną siłę do przeżywania codzienności. A więc zostawiłeś nam pamiątkę swej Męki, pamiątkę tej miłości, abyśmy pamiętali o Twojej miłości. I druga część kolekty…może tylko na kolekcji się zatrzymamy dzisiaj.

Mhm…

Druga część kolekty: Daj nam taką czcią otaczać święte tajemnice Ciała i krwi Twojej– tu jest pokazana ta zmiana, pokazanie Ciała i Krwi- czyli daj nam czcić. Ale po co? I ostatnia część: abyśmy nieustannie doznawali owoców odkupienia. Nie? Kiedy my czcimy, czyli zbliżamy się ze czcią i pokorą do tych tajemnic Eucharystii, to możemy doznawać owoców odkupienia. Czyli możemy wiedzieć, że to odkupienie to nie jest coś z przeszłości- ten owoc jest dzisiaj dla mnie, żebym go spożył i żebym nim żył. Czyli: daj nam taką czcią otaczać święte tajemnice, abyśmy doznawali owoców odkupienia. Zobacz: Bóg chce i Kościół przez te teksty też chce, żebyśmy doznawali owoców. Żebyśmy nie tylko wiedzieli, ale żebyśmy tych owoców mogli doznawać, czyli doświadczać bardzo konkretnie w naszym życiu. No, teraz ja się rozgadałem. To tyle może o kolekcie.

Wiesz, z tego, co powiedziałeś, bardzo słyszę to teologiczne złączenie pamięci i uobecnienia w tym fragmencie. Ciekawe, jak mówiłeś o pamięci, to mi się otwierał cały szereg takich fragmentów z Pisma Świętego, w których rzeczywiście dla Żydów ta pamięć o przodkach, genealogia, świadomość pochodzenia-to jest tak bardzo mocno i istotowo wpisane i jest bardzo na miejscu.

Zobacz też to, że Jezus w Ewangelii gani uczniów, kiedy nie pamiętają czegoś, nie? Kiedy nie wzięli ze sobą chlebów, Jezus mówi: Nie pamiętacie, ile rozmnożyłem chlebów? I kiedy gani ich brak wiary, to mówi: Nie pamiętacie? To dlatego wchodzicie w lęk, bo nie pamiętacie tego, co dokonałem.

Może taka mała dygresja duchowa: Mi się wydaje, że to jest fajne gdzieś tam sobie notować ze swojego życia, czy myśleć o swoim życiu w takiej perspektywie, że Bóg działa w nim. Dobrze jest na przykład prowadzić takie zapiski, kiedy masz takie wyraźne doświadczenie tego, że Bóg działał. Zapamiętać to i jakoś to uchwycić.

W przyszłym tygodniu bardzo serdecznie Was zapraszam na ciąg dalszy tej rozmowy. Będziemy kontynuowali temat, rozmawiając ze Sławomirem o procesji Bożego Ciała. Do usłyszenia.

About the author

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *