140: Dzieło Stworzenia Człowieka w Opisie księgi Rodzaju

Udostępnij

„I Bóg stworzył człowieka (…)” (Rdz 1,27). Czy kiedykolwiek zastanawialiście się nad biblijnym opisem stworzenia człowieka? Dlaczego są aż dwa i dlaczego są różne? Próbowaliście odkryć piękno tego naszpikowanego symbolami tekstu? Jeśli ciekawi Was, jak wielki, zachwycający pięknem, aczkolwiek nie zawsze oczywisty w interpretacji, jest sens Księgi Rodzaju, a zwłaszcza opis stworzenia Adama, koniecznie posłuchajcie dzisiejszego odcinka Puzzli Wiary.
Biblistka Pani dr Danuta Piekarz wprowadzi nas w fascynujący biblijny opis stworzenia człowieka, pomoże odkryć prawdę i piękno nas, którzy stworzeni przez Boga, jesteśmy Jego obrazem tu, na ziemi.

Moim dzisiejszym gościem jest Pani Danuta Piekarz. Ogromnie się cieszę, że przyjęła Pani moje kolejne zaproszenie do Puzzli Wiary. Przyznam szczerze, że uwielbiam z Panią rozmawiać. Dla mnie to ogromna radość spotkania się ze Słowem Bożym i z osobą, która żyje tym Słowem i go doświadcza. Wielkie dzięki za kolejną zgodę, mam nadzieję, że nie ostatnią, że jeszcze będziemy mogli się spotkać. A dzisiejszy temat, który sobie zarysowaliśmy, to fragmenty z Księgi Rodzaju. Dokładnie i bardzo szczegółowo to fragment dotyczący opisu stworzenia, przede wszystkim stworzenia człowieka. I chciałbym przejść od razu do meritum, bo wiem, że Pani tak lubi. Zacznijmy od tego, gdzie te opisy dotyczące stworzenia się znajdują.

One znajdują się na początku Księgi Rodzaju. Są to pierwsze teksty, gdy otwieramy Pismo Święte, ale wiemy, że nie są to najstarsze teksty. One zostały tam umieszczone później, kiedy już zbierano tradycje przekazane przez przodków w cały Pięcioksiąg. To ich miejsce na początku też ma swój sens. Nie wiem, czy to będzie zagadnieniem innego pytania, czy od razu podjąć ten motyw.

Zaczniemy bardziej ogólnie. Gdyby Pani mogła powiedzieć, jak należy czytać teksty o stworzeniu. Czy to są teksty dosłowne, bo tam mamy informacje o tym, w którym dniu Pan Bóg co stworzył, czy jednak z pewnym dystansem? Czy szukać tam treści teologicznej, duchowej czy takiej fizycznej, dotyczącej stworzenia naszego świata?

Otóż to dotyczy nie tylko opisów stworzenia, ale w ogóle pierwszych jedenastu rozdziałów Księgi Rodzaju. Jest to tak zwana prehistoria biblijna, której nie tylko nie powinno się, ale nawet nie ma sensu czytać dosłownie, bo inaczej się pogubimy. Choćby widzimy, że dwa opisy stworzenia różnią się między sobą. Jak by je traktować dosłownie, to który opisuje dosłownie kolejność stworzenia.

Ja bym nawet powiedział, że być może fragmentami one sobie przeczą.

Nie tylko sobie przeczą. Na przykład opowieść o Kainie, o którą nieraz ludzie pytają. Kain pozostał sam ze swoimi rodzicami, a tymczasem boi się, że ludzie go zabiją i chce budować miasto. Dla kogo? Więc jeżeli byśmy czytali te teksty dosłownie, to natychmiast się pogubimy. Tymczasem są to pewne opowiadania, które mają nam przekazać pewną Bożą prawdę o wydarzeniach, przy których przecież autorów biblijnych nie było. Nikt nie stał przy Panu Bogu z kamerą, kiedy stwarzał świat. Nikt nie miał nawet tak wspaniałego mikrofonu jak ten, do którego tutaj mówię, żeby słyszeć, czy Pan Bóg rzeczywiście coś mówił, kiedy stwarzał? Tego nie wiemy. Autor chce nam przekazać pewne prawdy biblijne, które zna i ubiera je w formę opowiadań, o których pewnie w czasie tej rozmowy sobie powiemy, dlaczego są takie, a nie inne.

Jeszcze zanim przejdziemy do tekstu i do samych konkretów, to chciałbym zapytać, bo wspomniała Pani o tym, że te teksty biblijne z początku Księgi Rodzaju, one powstają w późniejszym czasie. I chciałbym, żebyśmy się nad tym na chwilkę zatrzymali. Pięcioksiąg, czyli pierwsze 5 ksiąg Starego Testamentu to dla Żydów bardzo ważne teksty, którymi żyją. One zostały zredagowane w bardzo konkretnym czasie i bardzo konkretnych okolicznościach. Czy moglibyśmy zarysować to, gdzie my jesteśmy, tak historycznie, jak to sami Żydzi widzieli? Bo tymczasem ma to swoje uwarunkowania historyczne też.

Tak, ta redakcja Pięcioksięgu jest bardzo dobrze nazwana. Mamy do czynienia nieraz ze starymi tekstami, bardzo starymi, które zostały zebrane razem. Dokonuje się to w czasach wygnania babilońskiego. To jest dramatyczny moment dla historii Izraela. Jest to moment, w którym wydaje się, że wszystkie obietnice spełzły na niczym. Otrzymaliśmy Ziemię Obiecaną, a tymczasem duża część narodu, ta zwłaszcza część stanowiąca elitę, zostaje zmuszona do opuszczenia Ziemi, do udania się na wygnanie do kraju pogan. Mieliśmy wspaniałą świątynię, którą uważaliśmy, że to jest bezpieczne miejsce, miejsce przebywania Boga. Świątynia leży w gruzach. Dynastia Dawidowa miała trwać wiecznie, a król jest praktycznie marionetką w Babilonie. Tak jakby wszystkie obietnice zostały zaprzeczone. I właśnie tam, na wygnaniu Izrael podejmuje refleksję nad własną historią. Żeby odpowiedzieć, dlaczego tak się stało i żeby odkryć Boże prowadzenie. I teraz nie przypadek, że właśnie na początku umieszcza to wydarzenie, przy którym nikogo nie było. Stworzenie. Dlaczego? Bo jeżeli chcesz zrozumieć sens historii, jeżeli chcesz zrozumieć obecność Boga w Twoim życiu.

Czyli dotykamy tego stworzenia. I to jest ten element refleksji, prawda? A powiedziała Pani, że to jest czas redakcji. Ten moment wygnania w Babilonie. Czy mamy jakikolwiek dostęp do tego, jak potencjalnie stare są te teksty? Redakcja, czyli zbiór opowieści, o których się mówiło. Być może część była zapisana i zredagowana w jeden spójny tekst, który potem funkcjonuje jako pięcioksiąg, jako słowo, którym żyje Izrael.

Tak, To znaczy, jeżeli chodzi o pierwszy opis, tutaj już byliśmy zgodni, że on właśnie pochodzi z tych czasów wygnania czy trochę wcześniejszej. Wygnania asyryjskiego czy babilońskiego, ale czasy wygnaniowe. Natomiast drugi opis, wydawałby się bardziej prymitywny, bo pamiętamy w pierwszym opisie Bóg stwarza przez słowo. W drugim lepi i kształtuje. Wydawało się to takie bardziej pierwotne. Więc twierdzono, że to jest opis starszy, sięgający dziesiątego wieku. Dzisiaj uważa się inaczej. W tym opisie obrazem szczęścia człowieka jest ogród, to prawdopodobnie on też pochodzi z czasów wygnaniowych. Bo Izraelici na wygnaniu stykają się z ludźmi, którzy mają przepiękne ogrody. Oni przyszli z kultury, w której każda kropla wody była skarbem. Trzeba było walczyć, słońce wysuszało trawę, a tu widzą piękne ogrody. Czy to jest dla nich obraz szczęścia? Być może. Więc dziś też ten drugi opis przesuwa się trochę w czasie. Nie jest aż tak stary, jak pisano w dawnych podręcznikach.

Czyli de facto te oba teksty mogłyby powstać w czasie wygnania babilońskiego. To, co pani powiedziała, że kluczem do zrozumienia Biblii i zrozumienia swojej sytuacji był sam fakt tego, że człowiek jest stworzony.

Przede wszystkim przez dobroć stworzenia i sens stworzenia. Bo te opisy, zwłaszcza pierwszy, bardzo ukazują logikę Bożego działania, piękno Bożego działania.

Dlaczego zatem, jeżeli oba te teksty pochodzą mniej więcej z tego samego czasu w Piśmie Świętym znajdujemy dwa opisy? Współczesny czytelnik chciałby powiedzieć: mam tu jakąś niespójność. Po pierwsze, nie do końca mi się to wszystko zgadza, nie do końca czytam, nie do końca to jest jedno z drugim zrelacjonowane. Nawet widać, że redaktor niespecjalnie się postarał, żeby nawet udawać, że one są spójne ze sobą, prawda? I mamy dwa opisy, które mówią o dwóch różnych rzeczywistościach, trochę pochodzące z tego samego okresu. Jakie są hipotezy biblijne? Skąd te dwa opisy?

Wiadomo, że one powstały w różnych kręgach. O pierwszym opisie mówi się, że należy do tak zwanej tradycji kapłańskiej, że powstał w kręgach kapłańskich, bo między innymi ten tekst chce nam przekazać: człowieku, naśladuj Boga, który przez sześć dni pracuje, a siedem dni odpoczywa. Czyli nawet ten porządek, powiedzielibyśmy liturgiczny porządek dnia świętego i dni pracy jest już wyznaczony w opisie stworzenia. Natomiast drugi opis kładzie bardziej nacisk na rolę człowieka i jego też specyficznej pracy. Bo tam człowiek się pojawia, żeby uprawiać ogród, strzec go. Najpierw jest powiedziane, że Bóg nie zsyłał deszczu, no bo po co, skoro nie było człowieka, który by to uprawiał? Więc najpierw jest powiedziane czego nie ma. Potem widzimy Boga, który lepi człowieka z pyłu ziemi i umieszcza go w ogrodzie. I człowiek zaczyna pracować w tym ogrodzie. Czyli wbrew niektórym innym przekonaniom, człowiek żyjący w raju też pracował. Potem można powiedzieć, jaka jest różnica. Co się zmieniło w wyniku grzechu.

Ale mamy tak radykalnie różne opisy samego stworzenia, prawda? Bo w pierwszym opisie jest tak, że Bóg stwarza kobietę i mężczyznę od razu, prawda? A w drugim jest cała taka narracja dotycząca tego, że najpierw stwarza mężczyznę, potem mężczyzna szuka pomocy. Nie ma. Zasypia. Pan Bóg wyciąga żebro, lepi kobietę i wtedy są we dwoje. Skąd ta różnica w tym opisie samego stworzenia dotyczące dotyczącego samego stworzenia człowieka?

Różnica jest w szczegółach, ale wbrew pozorom oba te teksty chcą nam przekazać prawdę, która na starożytnym Bliskim Wschodzie wcale nie była taka oczywista. Równa godność kobiety i mężczyzny. Pierwszy opis ukazuje nam ludzi stworzonych. Bóg stworzył człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył. Dosłownie jest powiedziane: stworzył go mężczyzną i niewiastą ich stworzył. To jest ciekawe, że najpierw jest mowa, że ten Adam człowiek jako gatunek w liczbie pojedynczej. Ale zaraz potem jest dodane mężczyzną i niewiastą ich stworzył. Czyli jakby człowiek jest obrazem Boga także przez to, że jest mężczyzną i niewiastą. My byśmy dzisiaj mogli powiedzieć, gdy już znamy prawdę o Trójcy Świętej, że także przez to, że jest relacją, jest obrazem Boga, bo w Bogu też jest relacja tego. Autor starożytny jeszcze nie wiedział, że w Bogu też jest relacja, ale my dzisiaj to wiemy. Wtedy zapewne bardziej podkreślano, że pewne cechy kobiety i pewne cechy mężczyzny łączą się w Bogu w spójną całość, która w człowieku byłaby trudna do wyrażenia w jednej płci.

Pewne cechy Boga odzwierciedla mężczyzna, a pewne kobieta, ale oboje są na obraz Boży. Natomiast co nam chce powiedzieć drugi obraz? Najpierw właśnie mężczyzna. Bóg sam stwierdza, że nie jest dobrze, żeby mężczyzna był sam. I teraz jest to słowo, które zwłaszcza niektóre kobiety feministki bardzo drażni: Bóg czyni odpowiednią dla niego pomoc. Tu nie chodzi o to, że mężczyzna potrzebuje kogoś do prania skarpetek. To nie jest to słowo. Tylko jest powiedziane, że ta pomoc ma być dosłownie przed nim, na wysokości jego oczu. Bo na czym polega problem? Bóg jest kimś nieskończenie wyższym. Potem zobaczymy zwierzątka, o których Adam powie istota żyjąca, bo one są niżej. Adam nie ma kogoś, kto mógłby spojrzeć prosto w oczy. I to pomoc to nie jest słowo, które nam by się kojarzyło. Jakaś pomoc domowa, sprzątająca, tylko to jest jakby towarzyszka. Ktoś, kto jest obok człowieka i jest na wysokości jego oczu. I teraz to słynne żebro Adamowe, o którym tak właśnie opowiadamy.

Przede wszystkim tam nie ma dosłownie słowa żebro. Jest bok. Bóg wyjął kość z boku Adama. Natomiast skoro kość z boku, to zakłada się że żebro. I jest takie ładne powiedzenie rabinów, że Bóg nie stworzył kobiety z nogi mężczyzny, żeby on nią poniewierał, i nie z głowy, żeby ona nim rządziła. Tylko blisko serca, żeby była jemu bliska. Więc Bóg bierze kość Adama i stwarza kobietę. Żeby wyrazić tożsamość natury. Jedna natura. I zauważmy, co powie Adam, kiedy zobaczy Ewę. Pierwsze słowa Adama poza tym: istota żyjąca do zwierząt to nie jest uwielbienie Boga. Adam nie śpiewa psalmu. Adam śpiewa pieśń miłosną. Ta jest wreszcie kością z moich kości. Czyli wreszcie znalazłem kogoś, kto ma tę samą naturę co ja. Bóg za wysoko, zwierzęta za nisko. A teraz wreszcie mam przed sobą kogoś równego. Kogoś takiego jak ja.

Czyli rzeczywiście oba opisy szły w ten moment zrównania kobiety i mężczyzny? Dobrze to rozumiem?

W praktyce wiadomo. Bywało różnie, ale oba teksty chcą też podkreślić każdy na swój sposób godność kobiety.

To jest bardzo ciekawe, bo jeśli pani mówi o tym, że te teksty zostały zredagowane w czasach wygnania babilońskiego, no to my nadal jesteśmy w dość odległej starożytności. Czuję, że ta myśl, jakby na tamte czasy w ogóle mogła być niezwykle zaskakująca, prawda?

O tej pieśni Adama mogę dodać jeszcze jedną ciekawostkę. Otóż kiedy w XX wieku zaczęły przyjmować chrześcijaństwo, wspólnoty języka hebrajskiego, wspólnoty żydowskie, postanowiono przetłumaczyć dla nich na język hebrajski teksty liturgiczne. I to się okazało niezłym wyzwaniem, bo język liturgii to język grecki, czyli język, który lubi abstrakcję. Hebrajski nie lubi abstrakcji i gdy trzeba było przetłumaczyć credo i dojść do słów „współistotny Ojcu” zrobił się dramat. I proszę sobie wyobrazić, że nasi bracia języka hebrajskiego modlą się w Credo : kość z kości ojca.

W ten sposób wyrażono równość natury Ojca i Syna. Mimo że każdy doskonale wie, że Ojciec nie ma kości, to Syn wcielony kości oczywiście przyjął, ale żeby wskazać właśnie tę równość Ojca i syna. Także to najlepiej świadczy, jak rozumiano te słowa. I jeszcze też, jeśli dodać inną ciekawą anegdotkę żydowską. Jest powiedziane: żona towarzyszka, która jest naprzeciw ciebie. To słowo może też znaczyć przeciw tobie. I rabini mówili tak: jeżeli mąż będzie słuchał Boga, jeżeli będzie wierny Prawu Bożemu, żona będzie naprzeciw ciebie i będzie twoją towarzyszką. Jeżeli będziesz przeciwny Bogu, żona będzie przeciwko tobie. Też ciekawa rola żony jako rachunku sumienia byśmy powiedzieli.

Znalazłem taką interpretację w drugim opisie stworzenia, że tam właściwie jest cały czas używane hebrajskie słowo Adam, oznaczające człowieka- gatunek. Kiedy zostaje stworzona kobieta, jest ten podział na mężczyznę i kobietę. I to są inne słowa już prawda? Co pokazuje właśnie, że na początku chodziło o człowieka jako człowieka, a potem o tą różnicę, która się z tego wytworzyła. I zastanawiam się, czy są jeszcze takie elementy na które warto zwrócić uwagę? Na które przeciętny czytelnik taki jak ja nie jest w stanie zwrócić uwagę czytając opisy stworzenia

Tak, oczywiście. Już samo słowo „Adam” oznacza ziemię. Dokładnie taką czerwoną glinkę. Adam zostaje utworzony z Adama. I to rozróżnienie pojawia się właśnie w tej pieśni Adama, którą zaczęłam omawiać. Jest kością z moich kości. Ta będzie się nazywała Isza- niewiasta, ponieważ została wzięta z Isz. Po raz pierwszy Adam wypowiada swoją tożsamość. To jest też znamienne, że dopóki był sam jako człowiek, nie musiał się nawet zastanawiać, kim jest. Teraz widzi przed sobą kogoś podobnego, ale trochę innego i musi wreszcie też nazwać swoje imię. Ja jestem Isz ona jest Isza. Czyli w relacji poznajemy prawdę o sobie. To jest też piękna rzecz.

I myślę, że taka bardzo prawdziwa, że my tak naprawdę siebie jakoś właśnie doświadczamy, rozpoznajemy w tej relacji do innych osób.

Tak, dlatego na przykład się mówi, że Bóg nie potrzebuje imienia, bo nie ma drugiego takiego samego. Gdyby byli dwaj, byłoby potrzebne konkretne imię, tak jak właśnie Adam musiał się przekonać. I drugi smaczek, bardzo piękny. Wspomniałam o tej pracy w raju. Jest powiedziane, że Bóg umieścił tego Adama w ogrodzie, żeby ten ogród uprawiał, doglądał i strzegł. Wiadomo, że to strzeżenie też było ważnym zadaniem. W starożytnym świecie nawet zatrudniano specjalnych strażników. Czasem budowano wieże w winnicach, bo złodzieje mogli łatwo splądrować ogród. Trzeba go było pilnować. Ale te słowa hebrajskie są ciekawe, bo słowo uprawiać oznacza też czcić, czcić Boga. Nawiasem mówiąc, to samo mamy w łacinie colere- uprawiać ziemię. Od tego pochodzi kultus, czyli uprawa ziemi jest powiązana paradoksalnie z kultem tym samym słowem. A to drugie słowo „strzec ogrodu” oznacza też strzec przykazań. Więc możemy powiedzieć, że Adam otrzymuje jakby równocześnie zadania na dwóch płaszczyznach. Otrzymuje zadanie pracy w ogródku: uprawiaj ziemię i jej pilnuj, ale też zadaniem jest: czcij Boga.

No i oczywiście, jak usłyszy przykazanie zachowuj przykazanie.

I to mnie ciekawi. Czy to było w jakiś sposób zredagowane podczas wygnania babilońskiego, czy tekst zaczął żyć sam w sobie i przekazywać prawdy, które właśnie były poza intencjonalne?

Myślę, że do końca nie zbadamy, ale na pewno tamci ludzie mieli inne spojrzenie na teksty. Oni lubili się doszukiwać różnych płaszczyzn. Więc nie zbadamy oczywiście do końca, co autor miał na myśli, co rozumiał tamtejszy czytelnik, ale nie możemy tego wykluczyć. Biorąc pod uwagę też, ile tych podtekstów ukrywano w innych tekstach, również bardzo starych.

To przyglądnijmy się jeszcze trochę tekstowi. W pierwszym opisie mamy informację, że Bóg stwarza człowieka na swoje podobieństwo, a w drugim stwarza go z prochu ziemi. Co ta opowieść nam mówi o człowieku, o tym stworzeniu?

W pierwszym opisie też jest powiedziane to, co widzimy, że człowiek ma pracować. Taka jest rola człowieka. W pierwszym opisie ukazany jako namiestnik Boga na Ziemi, bo my tak pięknie tłumaczymy też teologicznie: stworzył na swój obraz. Ale jaki był taki najbardziej pierwotny przekaz, że człowiek ma być wicekrólem, ma być na ziemi przedstawicielem Boga, bo zaraz Bóg mówi: niech panuje nad zwierzętami. W czasach starożytnych władca zawsze dbał o to, żeby w podległych mu miastach stał posąg króla. Niektórzy mówią nawet, że dlatego Izrael ma zakaz wykonywania posągów, bo obrazem Boga jest człowiek. Masz wizerunek króla. Człowiek ma spełniać swoją rolę, panując nad przyrodą, ale panując jako namiestnik Boga, czyli panując na taki sposób, jaki panuje Bóg. Także nie ma sensu dzisiaj krzywić się nad tym zdaniem, bo niektórzy mówią, że to jest jakby furtka do panoszenia się człowieka nad przyrodą. Bo człowiek ma kierować światem w imieniu Boga, czyli na podobnych zasadach, jakimi kieruje Bóg.

A to ładne jest bardzo takie przejmujące.

Na przykład to samo będzie później, w Psalmie ósmym: 'wszystko rzuciłeś pod jego stopy”. I autorzy Nowego Testamentu zauważą, że my się tak średnio z tego wywiązaliśmy i odniosą ten psalm do Chrystusa, że w nim On się wreszcie pięknie sprawdza.

A co z tym prochem ziemi?

Otóż to wynika z prostego spostrzeżenia co się dzieje z człowiekiem po śmierci? Widocznie też zdarzało się im czasem otworzyć grobowiec kogoś zmarłego dużo wcześniej. I rzeczywiście, nawet moja znajoma, która kiedyś była przy ekshumacji, powiedziała, że to jest święta prawda, że to, co zostaje z człowieka, przypomina proch ziemi. Więc to jest to stwierdzenie: Bóg ulepił człowieka. Ale też zauważmy ten efekt lepienia. To powiedziałabym może nawet jeszcze piękniejsza relacja niż mówienie: uczyńmy, niech się stanie, bo Bóg jakby trzyma człowieka w swoich rękach i go lepi, a potem tchnie w niego tchnienie życia, które jeszcze nie należy sobie wyobrażać, jak my to dziś interpretujemy jako duszę nieśmiertelną, bo to jest po prostu to tchnienie życiodajne, że człowiek dzięki temu, który jest ulepiony z prochu ziemi, staje się istotą żyjącą, może żyć. Ale znamienne jest to, że to otrzymuje tchnienie od Boga. Później ta scena będzie miała ciekawe odzwierciedlenie w Nowym Testamencie, gdy zmartwychwstały w Ewangelii Janowej przyjdzie do apostołów i tchnie na nich nowe stworzenie, dar ducha.

W Księdze Rodzaju Duch unosił się nad wodami i bardzo często przenosimy to w taką rzeczywistość teologiczną, kaznodziejską w której to Duch Święty działa właśnie jako dusza, nieśmiertelność. Jest cały szereg takich opisów teologicznych, które mamy współcześnie, prawda? Takich kalk, które dzisiaj możemy do tego dołożyć. Chciałem zapytać, na ile to jest uzasadnione i jak to rzeczywiście czytać tego Ducha Świętego w tym całym kontekście opisu o stworzeniu.

Jeżeli chodzi o to, duch, który unosił się nad wodami, to jest rzeczywiście jeden z najtrudniejszych fragmentów tego opisu. Trzeba pamiętać przede wszystkim, że słowo ruah to znaczy gwałtowną energię, wiatr, i także ducha. Więc niektórzy wyobrażają sobie tak, że ziemia była bezwładem i pustkowiem i nagle zaczyna coś się dziać. Że to jest taki początek mocy stwórczej, ale są i tacy, którzy widzą ten ruch Elohim, który unosi się nad wodami jako jeszcze jeden element tej pierwotnej, powiedzielibyśmy brzydko, beznadziei. I tłumaczą tak Ziemia była bezwładem i pustkowiem i silny wiatr wiał nad wodami, bo słowo Elohim, czyli Bóg dodany do rzeczownika, czasem wskazuje potęgę tego czegoś. Na przykład się mówi o górach, Bożych, górach Elohim. To są góry bardzo wysokie, więc można nawet tak przetłumaczyć, że potężny wiatr wiał nad wodami. Mokro, ciemno i jeszcze wiatr.

Zastanawiam się czy uzyskałem odpowiedź na moje pytanie i czy potrafimy to dzisiaj czytać?

Zawsze trzeba pamiętać o jednym niebezpieczeństwie, że mamy dwa porządki. Jeden porządek to to co autor wtedy miał na myśli, a drugi porządek to co my dzisiaj możemy w naszej modlitwie, w kaznodziejstwie i tak dalej widzieć w tym tekście, pamiętając, żeby nie naruszać pierwotnej myśli autora. Może podam inny przykład. Rzekł pan do pana mego siądź po mojej prawicy. Każdy chrześcijanin powie: to było o Jezusie. Dobrze, my wiemy, że to spełniło się w Chrystusie. Ale kiedy pisał ten starożytny autor, pisał to o jakimś tajemniczym królu, po prostu o normalnym królu. Czyli jest ten sens pierwotny, zamierzony przez autora. Ale ten autor może nawet nie mieć pojęcia, że kiedyś te słowa spełnią się na zupełnie innej płaszczyźnie. I jest tylko ważne, żeby pamiętać o tych dwóch porządkach. Żeby sobie nie wyobrażać, że jak Abraham wyruszał w swoją drogę, to już miał w głowie sześć lat teologii. Nie, to nie tak. Więc żeby pamiętać, jest ten sens pierwotny, zamierzony przez autora.

Ale często potem, w świetle Chrystusa, nadajemy temu tekstowi inne znaczenie. Na przykład skoro mówimy o tchnieniu. Czy Ezechiel, który prorokuje do wyschłych kości, ma na myśli zmartwychwstanie? Pierwotnie ma przede wszystkim na myśli odrodzenie Izraela. Izraelici, którzy mówią Wyschły nasze kości na wygnaniu.

Czyli że to byłby bardziej symboliczna opowieść o odnowieniu Izraela?

To jest wizja. On miał taką wizję: ujrzałem dolinę pełną wyschłych kości. Że Bóg mu w ten sposób chce powiedzieć: powiedz narodowi, że się odrodzi. A dziś niektórzy widzą też w tym obraz zmartwychwstania ciał. Ale czy autor to miał na myśli? Miał na myśli na pewno przede wszystkim zmartwychwstanie narodu.

Ja muszę powiedzieć, że zawsze jak czytam tą wizję Ezechiela to dla mnie jest taka poruszająco plastyczna. Bardzo czysto to czytam w kontekście Zmartwychwstania. I to w ogóle jest przepiękny tekst i bardzo go lubię. Ale to jest ciekawe, że nigdy sobie nie zadałem tego pytania: dlaczego autor to napisał, prawda?

I trzeba się cofnąć. Kiedy Izraelici mówią na wygnaniu: wyschły nasze kości, nie ma dla nas nadziei, nasz naród się skończy. I tam jest też to przepiękne, że Bóg każe mówić prorokowi. Czyli po pierwsze nie sam wskrzesza te kości, tylko posługuje się prorokiem. Z czterech jest liczba mnoga ruah, przybądź ruah i powie na nich, aby ożyli. Czyli Ruah jako moc, która ma ożywić martwe kości.

Pani Danuto, trochę odpłynęliśmy od tematu, ale właśnie ja się cieszę bardzo, bo lubię stawać przed Słowem Bożym, mając świadomość, że jesteśmy w jakimś fragmencie. Ono łączy się jednak z całym szeregiem różnych tekstów Pisma. I chciałbym zapytać jak pani widzi, takie najbardziej może nieoczywiste, ale takie ważne powiązania w Piśmie Świętym pomiędzy fragmentami stworzenia człowieka a tekstami nowotestamentalnymi czy właśnie jakimiś starotestamentowymi, które są ważne dla naszych interpretacji, dla słuchania czy przybliżania się do Pana Boga.

Jedno, co może być ciekawe to to że autorzy Starego Testamentu nie mówią zbyt wiele o stworzeniu jako argumencie na istnienie Boga, jak my to lubimy robić. Bo my, kiedy chcemy mówić, przekonać kogoś do Boga, mówimy przede wszystkim o stworzeniu. Izrael ma inną płaszczyznę. Bóg jest, bo jest obecny w naszej historii. Natomiast stworzenie jest po prostu pierwszym z tych aktów twórczych. Izraelici wejdą w tę naszą logikę, kiedy spotkają Greków, kiedy zobaczą, że są ludzie, którzy mogą w ogóle wykluczać istnienie Boga. I wtedy na przykład Księga Mądrości powie, że głupi są ci, którzy nie poznali Boga i patrząc na piękno stworzenia nie poznali Stwórcy. Czyli z jednej strony ta prawda, że nie doszukujmy się tysięcy tekstów o Bogu, Stwórcy, bo dla nich ważniejsze było to, że. Popatrz w ilu wydarzeniach naszej historii, z ilu tarapatów Bóg nas wyciągnął. Cała historia jest ważna. Nie tylko stworzenie, ale są też przepiękne teksty, na przykład Psalm 104, gdzie Bóg karmi każde żyjątko, nawet takie, o których nawet w zoo nie potrafią ujarzmić.

Bóg daje im jeść. Bóg nad wszystkim potrafi panować. Przepiękne uwielbienie Boga Stwórcy. Albo też psalm tak zwanych dwóch słońc, który z jednej strony mówi o pięknie stworzenia, gdzie słońce wschodzi jak oblubieniec ze swojej komnaty, ale zaraz obok mamy drugie słońce- słońce Prawa Bożego. To są dwa słońca, które świecą nad człowiekiem. Prawo Pańskie olśniewa, zachwyca i słońce, które wychodzi na niebie. Natomiast co do Nowego Testamentu warto zwrócić uwagę, że czy Ewangelia Marka, czy Ewangelia Jana troszkę inaczej niż Mateusza zaczynają się podobnie jak Księga Rodzaju. Ewangelia Marka zaczyna początek arche Ewangelii o Jezusie Chrystusie. Tu mamy na początku i Ewangelia Jana idzie jeszcze wyraźniej w połączenie z Księgą Rodzaju. Na początku było Słowo, a kiedy był ten początek, Słowo już było i wszystko przez nie się stało. Słowo- Chrystus brał udział w dziele stworzenia, czyli mamy tu wyraźne powiązania na wielu płaszczyznach. Pomiędzy początkiem opisanym w Księdze Rodzaju i początkiem, o którym mówią ewangeliści. Z tym, że znowu Beresheet niekoniecznie znaczy „na początku” w świetle jedynie historycznym, ale też inaczej jakby w gruncie rzeczy w samej istocie tak właśnie, jak to greckie arche, co jest tym, co wszystko spaja.

Proszę to nam wytłumaczyć. W sensie chodzi o to, że to nie jest porządek czasowy?

Też, ale nie tylko. Że właśnie to słowo beresheet miało w sobie coś więcej niż tylko początek czasowy. W takim razie, skoro dotknęliśmy tego tematu, mała ciekawostka słowo beresheet miało trzy znaczenia: początek, głowa i syn pierworodny.

Słowo beresheet to jest słowo, które jest użyte na początku Księgi Rodzaju.

Tak, to jest słowo hebrajskie.

Beresheet mamy w Księdze Rodzaju. I teraz proszę powiedzieć o tych trzech znaczeniach.

Pierwsze znaczenie: początek głowa i Syn pierworodny. I jeżeli przejdziemy do listu do Kolosan, on jest początkiem. On jest głową. On jest pierworodnym wszelkiego stworzenia. Wszystkie te trzy określenia są odniesione do Chrystusa. Co więcej, niedawno został wydany Targ

um, czyli przekład na aramejski, który jest też komentarzem, jakby przepracowaniem tekstu. I można przeżyć szok, gdy otworzymy Księgę Rodzaju w tym Targumie i przeczytamy w Synu bóg stworzył niebo i ziemię. W Synu nieraz tak mówili mędrcy żydowscy, ale chcąc powiedzieć, że tym Synem jest Boża mądrość, Boże prawo. Czyli gdy Bóg stwarzał, stwarzał świat z mądrością, stwarzał swoim prawem. Ja mówię, że dzisiaj ten autor Targumu pewnie uśmiecha się w niebie, gdy myśli: co ja wtedy napisałem? W Synu Bóg stworzył niebo i ziemię. A jeszcze doda, że duch miłości od Pana unosił się nad wodami, co już jest całkowicie też tekstem, który byśmy odczytali jako chrześcijański. A tak to pisał Żyd przed wiekami.

Pani Danuto, bardzo dziękuję za nasze dzisiejsze spotkanie. Dziękuję, że przeszliśmy przez ten początek, również w sensie zachęty do własnego zgłębiania Pisma, bo tam możemy dużo pewnie usłyszeć rzeczy, które nas samych osobiście będą pociągać ku Panu Bogu. Bardzo jeszcze raz dziękuję za dzisiejsze spotkanie.

Dziękuję również. Mówi się nieraz, że biblistom nie grozi bezrobocie, bo zawsze będzie coś do znalezienia w Piśmie Świętym. Nigdy nie wyczerpiemy tematu.

Będziemy mogli do niego wrócić.

Dziękuję.

Wszystkiego dobrego. Na dziś to już koniec. Zapraszam Cię do subskrybowania kanału na aplikacjach podcastowych i komentowania odcinka na profilu facebookowym. Jeśli podobał Ci się dzisiejszy podcast, proszę udostępnij go osobie, którą może on zainteresować.

Bóg nie stworzył kobiety z nogi mężczyzny, żeby on nią poniewierał, i nie z głowy, żeby ona nim rządziła. Tylko blisko serca, żeby była jemu bliska.

Jeżeli mąż będzie słuchał Boga, jeżeli będzie wierny Prawu Bożemu, żona będzie naprzeciw ciebie i będzie twoją towarzyszką. Jeżeli będziesz przeciwny Bogu, żona będzie przeciwko tobie.

About the author

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *