Credo Deum, credo Deo, credo in Deum. Wierzę, że Bóg jest, wierzę Bogu, wierzę ku Bogu. Czym jest wiara i co ją „pOdpala”? Jest darem czy decyzją? Rozum jest jej sprzymierzeńcem, a może raczej zagrożeniem? Jeśli nurtują Was powyższe pytania, chcielibyście przybliżyć się do odpowiedzi na nie, koniecznie posłuchajcie dzisiejszych Puzzli Wiary. W tym odcinku mój gość Wojciech Giertych OP (teolog papieski) w klarowny sposób podzieli się z nami swoją wiedzą o wierze, skoryguje nasze dość błędy w jej postrzeganiu, a także przypomni jak wielką łaską zostaliśmy obdarowani.
- [00:00:05]: Wprowadzenie i powitanie gościa
- [00:01:07]: Rola i zadania teologa papieskiego
- [00:03:30]: Czym jest cnota wiary?
- [00:05:17]: Wiara jako dar Boży i jej rozwój
- [00:08:22]: Jak działa nadprzyrodzona moc wiary
- [00:11:27]: Wiara a rozum i wola
- [00:14:52]: Tajemnica wiary i duchowe poznanie
- [00:19:13]: Znaczenie codziennej modlitwy w życiu wierzącego
- [00:32:21]: Credo: Deum, Deo i in Deum
- [00:39:43]: Jak karmić i wzmacniać swoją wiarę
[00:00:05]: Wprowadzenie i powitanie gościa
Witam Was serdecznie. Moim dzisiejszym gościem w Puzzlach Wiary jest ojciec Wojciech Giertych, teolog papieski. Witam Cię Ojcze.
Witam serdecznie.
Bardzo dziękuję, że przyjął Ojciec moje zaproszenie do tego odcinka. Rozmawiamy dzisiaj o wierze, trochę przybliżyć, czym w ogóle wiara jest od teologicznego i filozoficznego zarazem punktu widzenia. Mój współbrat ojciec Wojciech jest teologiem papieskim, to znaczy, że pracuje na Watykanie. Na czym to polega i od jak dawna ojciec jest tam teologiem papieskim?
[00:01:07]: Rola i zadania teologa papieskiego
Ja zostałem mianowany przez papieża Benedykta XVI w roku 2005, ale to już było pod koniec roku. Właściwie od 2006 tą funkcję pełnię. To jest taki urząd, który od wieków jest powierzany Dominikanom, a więc od ośmiu wieków zawsze w Stolicy Apostolskiej jest dominikanin, który jest na zapleczu do pomocy w sprawach teologicznych. W dziejach różnie to wyglądało i były różne zadania. Zasadnicza funkcja polega na tym, że przemówienia, które są przygotowywane dla papieża, nie przez papieża, ale dla papieża, bo wiadomo, papież ma wiele różnych przemówień i to różne osoby piszą, w zależności od tematu i od zagadnienia. Zanim to papież dostaje teolog na to zerka. Tak samo encykliki i adhortacje Apostolskie, które pisane są przez szereg ludzi zgodnie z wolą, z pragnieniem papieża. Potem zanim dokonuje się ostatecznej redakcji teolog czyta tekst i dodaje swoje uwagi. Taka jest moja zasadnicza funkcja i dlatego mieszkam w Watykanie. Dla mnie to wielkie zdziwienie, że tam wylądowałem. No ale w każdym razie tą funkcję pełnię, A równocześnie jestem wykładowcą teologii moralnej na naszym dominikańskim Uniwersytecie w Rzymie.
Dla mnie to było fascynujące, jak ojca kiedyś odwiedziłem i przechodziłem pomiędzy gwardią szwajcarską, która otwierała kolejne drzwi. Robiło to niezwykłe wrażenie, ale chyba jeszcze większe wrażenie wywierają nie same budynki, nie sam kontekst, który jest niezaprzeczalnie fascynujący, ale to, że sobie uświadomiłem, że te wszystkie dokumenty gdzieś tam są. Ojciec je tam widzi i robi swoje notatki. Domyślam się, że część papież akceptuje, część nie.
To nie do końca tak wygląda. Zresztą nie wszystkie przemówienia dostaję, ostatnio nawet trochę mniej. Nie wiem dlaczego, jaka tam jest polityka. Zresztą papież wiele rzeczy mówi na żywo, więc oczywiście to wtedy jest trudno skorygować zawczasu.
[00:03:30]: Czym jest cnota wiary?
Zostawmy ojcze, te watykańskie korytarze i przejdźmy do wiary. Czy mógłby ojciec powiedzieć, co to w ogóle jest cnota wiary?
Przede wszystkim trzeba wiedzieć, że wiara jest darem Bożym. Wiara to cnota wiary, czyli zdolność naszego umysłu do przylgnięcia do Pana Boga, do Boga, który jest pierwszą Prawdą. To mamy od Boga. Nie z ludzkiego wysiłku, tylko to jest dar Boży i dar Boży, który otrzymaliśmy podczas chrztu, względnie nawet przed chrztem. I to jest przystosowanie naszego umysłu do tego, by przylgnął do Boga. Ten dar może się rozwijać, może się pogłębiać, może ulec zapomnieniu, może być nieużywany. Ale wiara pochodzi od Boga. I przedmiotem wiary jest Bóg. Motywem wiary jest też Bóg. Wierzymy Bogu ze względu na Boga, ponieważ Bóg nas pierwszy porwał, nas pierwszy skierował ku sobie. I tutaj trzeba wiedzieć, że w teologii nowożytnej doszło do pewnego przegięcia. To historycy twierdzą, że to u podstaw był Louis Molina, szesnastowieczny czy tam siedemnastowieczny jezuicki teolog, który zaczął mówić, że przedmiotem wiary jest Bóg. A motywem są jakieś ludzkie argumenty, co przesunęło akcent na to, że żeby ludzi przekonać do wiary.
[00:05:17]: Wiara jako dar Boży i jej rozwój
Żeby dać im jakieś argumenty, aby chcieli wierzyć. To spowodowało oczywiście bunt oświecenia. Przeświadczenie, że te argumenty są nieprzekonujące. Nastąpiło wyniesienie rozumu ponad wiarę. Zaczęto traktować wiarę jako zabobon. To wszystko jest konsekwencją zapomnienia faktu, że wiara przede wszystkim jest darem. I ona sprawia, że możemy do Boga przylgnąć. Możemy w Boga wierzyć i to robimy ze względu na Boga, który nas pierwszy porwał. I teraz święty Tomasz, który to klarownie wyjaśnia, mówi, że cnota wiary, czyli właśnie ta sprawność, która jest w naszych władzach duchowych, przede wszystkim w intelekcie, ale po części też woli, że ta cnota ma dwie funkcje.
Pierwsza funkcja to inicjacja życia wiecznego. A drugą funkcją jest przystosowanie naszego umysłu do tego, co jest nie ewidentne, czyli do tajemnicy. Tajemnicy, która została objawiona i przekazana. I znowuż tutaj, w praktycznej teologii, ten pierwszy moment został jakby zapomniany i stąd główna uwaga poszła na to, jak wygląda spotkanie rozumu z tajemnicą. Nauka a wiara. To wszystko było tematem rozważań.
Natomiast zapomniano, po co w ogóle jest wiara. A wiara jest tym darem. Ona ma tą możność, że odpala w nas życie nadprzyrodzone. Za każdym razem, kiedy umysł wychyla się ku tajemnicy, która została objawiona. Na przykład, gdy jesteśmy w kościele, klękamy przed tabernakulum. Nie można zrozumieć jak to Pan Jezus jest pod postacią chleba w tabernakulum. Ale gdy nasza wiara, nasz umysł wychyla się ku tej tajemnicy, to natychmiast Boga dotykamy. I to dotknięcie poprzez tę zaktywizowaną cnotę wiary sprawia, że Bóg natychmiast się udziela. Bóg jest miłością. Bóg pragnie się udzielać, więc dochodzi do tajemniczego spotkania, w wyniku czego łaska Boża zaczyna nas przenikać jak podziemny strumień, którego nie widać, ale który od wewnątrz ożywia naszą duszę, naszą psychikę, nasz rozum, naszą wolę. I co potem ma reperkusje w naszym panowaniu nad sobą, nad naszym ukierunkowaniu się ku dobru, w naszym rozwoju wewnętrznej, wolności, w panowaniu nad uczuciami, uporządkowaniu uczuć, pamięci, wyobraźni. To wszystko razem z czasem może się scalać, gdy uznaje się prymat łaski Bożej, która w nas działa za każdym razem, kiedy kierujemy się do Boga wiarą.
[00:08:22]: Jak działa nadprzyrodzona moc wiary
Dlatego trzeba bardzo wierzyć w nadprzyrodzoną moc wiary, która została nam dana, która nie jest wymysłem ludzkim ani naszym, ani ani innych ludzi. Co pozwala nam na to, że z Bogiem możemy się zetknąć.
Ojcze, ja mam takie praktyczne pytanie. Zdarzyło mi się w moim życiu duszpasterskim spotkać człowieka, który mówił: Ja bardzo chcę wierzyć i bardzo chcę być blisko Pana Boga, ale jakoś nie umiem. No i z jednej strony ojciec powiedział, że wiara jest darem Bożym, prawda? I z drugiej strony też mówił Ojciec, że ten dar może być zmarnowany albo może być niewykorzystany, albo może być wykorzystany i zadbany. No i co w takiej sytuacji, kiedy ktoś pozytywnie ma takie pragnienie na to, żeby uwierzyć? Ale jednak nie czuje wiary? Jak ma się w takiej sytuacji odnaleźć i poukładać wszystko w dobrych miejscach?
To często jest konsekwencją wiązania wiary z doświadczeniem, które się miało za młodu. Gdy człowiek ma lat naście, gdy uczucia są bardzo dynamiczne, to często mamy cos co nazywa się przeżycie religijne, czyli na przykład że się było w ładnym kościele. Była piękna liturgia. Ładnie śpiewali, zapach kadzidła był przyjemny. Kazanie było miłe, porywające i taki szesnasto, siedemnastolatek mówi: no ja czuję, że Pan Bóg jest tutaj, że to było przeżycie religijne. A potem, gdy ma lat 25, to już jest dorosły i już takich doznań emocjonalnych nie ma i nie czuje. Ale to nie znaczy, że wiary nie ma i nie należy utożsamiać cnoty wiary z uczuciami. Ona zresztą jest zapodmiotowana w rozumie i po części w woli, a nie w emocjach, nie w uczuciach. Więc reakcja emocjonalna w wierze jest drugorzędna. Ona może się pojawić. I nie negujemy tej pewnej wrażliwości na estetykę religijną, na muzykę. To to wszystko jakoś tam może wspierać, ale to jest wszystko drugorzędne. Natomiast żeby wierzyć, to kierujemy umysł ku tajemnicy.
A tajemnica zawsze jest ciemna i zawsze będzie ciemna. I im bardziej wzrastamy w wierze, tym bardziej nie będzie jaśniej, tylko będzie ciemniej. A ludzie czasem myślą: A to wina moich grzechów, że coś we mnie jest nie tak, że ja muszę wypolerować duszę, zwalczyć grzech, to wtedy będę przezroczysty. Wtedy będę czuł Boga. Nieprawda. Mistycy im bardziej wzrastali ku Bogu, tym bardziej doświadczali ciemności. Ale my możemy przy tej ciemności stanąć, usiąść przy niej i mimo wszystko wyrażać wiarę.
[00:11:27]: Wiara a rozum i wola
Zrozumiałem, że Ojciec powiedział, że wiara jest bliżej rozumu i woli niż uczuć i że to głównie ten element. Czyli wola to jest to, co sprawia, że ja decyduję, że chcę, że idę za Panem Bogiem. Dobrze to określam? A rozum to jest ta próba zbliżenia się rozumowego do Pana Boga. Jakby to Ojciec wytłumaczył na nasz taki zwykły, zwyczajny język.
Ja tam wspomniałem dwie duchowe władze, które z natury mamy. Intelekt i rozum. Intelekt staje wprost wobec rzeczywistości. A rozum próbuje to zrozumieć, jakoś to poukładać, zobaczyć, co się mieści w tej rzeczywistości, którą poznajemy i to na gruncie naturalnym. Czy poznajemy fizykę, czy biologię, czy historię. To też jest intelekt. Może coś chwycić, a potem rozum, to musi sobie to poukładać. Natomiast wola jest władzą duchową, która daje się porwać przez dobro. Więc jak rozum ukaże nam jakieś prawdziwe dobro, to wola spontanicznie za tym idzie. Czasem emocje się buntują, czasem one mogą być przeciwne. I to jest problem zestawienia naszych władz duchowych z władzami psychicznymi, z emocjami, urazami, ze wspomnieniami, które mogą nam tu coś blokować. Więc wiara jest zapodmiotowana zasadniczo w rozumie, ale jest otwarta na ten wpływ woli, który kieruje rozum ku temu, co zostało objawione.
W takim razie co by mi Ojciec doradził? Co mam takiej osobie powiedzieć, która mówi nie czuję, ale chcę. Chcę być bliżej Pana Boga. Próbuję odkryć co ja powinienem zrobić?
Po pierwsze nie oczekuj, że będziesz czuł. Bo to nie chodzi o to, że ty chcesz i będziesz czuł. Natomiast to, że człowiek chce wierzyć, to już jest działaniem łaski Bożej. To już jest dowód na to, że łaska działa. Synod w Orange, który odbył się w 528 r ma takie zdanie orzeczenie, że jeżeli ktoś kto puka, szuka, stara się, zmierza, dobija się. Jest cały szereg takich czasowników. Jeżeli ktoś twierdzi, że to wszystko jest naturalnego wysiłku, jest w błędzie. Bo apostoł powiedział: co masz, czegoś nie otrzymał. Więc to, że ktoś szuka, ktoś się dobija, ktoś chce, pragnie, zmierza ku Bogu, to już jest dowód na to, że łaska Boża w nim działa, że ona już owocuje. No to wobec tego trwaj przy tajemnicy i uwierz. Nadprzyrodzony charakter tegoż poruszenia, który w tobie już jest, tej wiary, która cię ku Bogu skłania.
To mnie bardzo dotknęło, jak Ojciec powiedział, że im bliżej Pana Boga, tym ciemniej. Paradoksalnie tajemnica zawsze jest ciemna i jest nie do odkrycia. To chyba jest takie doświadczenie wielu osób, które chciałyby zbliżając się do Pana Boga, spędzając więcej czasu na modlitwie czy czytając Pismo Święte, aby się wszystko rozjaśniało. A to wcale tak nie musi być, tak jak Ojciec powiedział.
[00:14:52]: Tajemnica wiary i duchowe poznanie
Wiara jest właśnie obcowaniem z tajemnicą i Bóg w swojej mądrości i miłości kryje się w tajemnicy. Gdybyśmy Boga mogli zrozumieć dogłębnie i poznać, tak jak możemy poznać zjawiska fizyczne, jak są w laboratorium, coś się dzieje i naukowiec bada tą rzecz, to naukowiec panuje nad rzeczywistością, którą bada. Jego umysł jest ponad tym, co poznaje. Natomiast Bóg przez to, że jest osobowy, ukrywa swoją twarz i Boga spotykamy nie przez czyste poznanie czy logiczne, czy empiryczne. Ale Boga poznajemy poprzez wiarę, dzięki czemu nasz umysł wychyla się ku tej tajemnicy, która nigdy nie jest w pełni wyczerpalna. Ale zauważmy, to samo się dzieje w relacjach międzyludzkich. Jeżeli chłopak jest zakochany w dziewczynie, to on widzi nie tylko spojrzeniem empirycznym, widzi jej kształt, wagę czy logicznie tylko widzi ją całą.
Natomiast jeżeli się naprawdę kochają, to przez długie lata życia, do późnej starości, ciągle mogą odkrywać w sobie nawzajem nowe treści. Coś nowego, coś coś głębszego. I dlatego ten drugi człowiek jest zawsze dla nas też tajemnicą. Więc Pan Bóg kryje się w tajemnicy, ale dzięki temu pokazuje nam, że nie jest tylko zagadką metafizyczną, która wyjaśnia tajemnicę istnienia, zagadkę istnienia rzeczywistości kosmosu, tylko że jest ojcem zatroskanym, jest Trójcą Świętą. Możemy wnikać w życie Boże, ale ważne jest, żeby tą wiarę otrzymaną na chrzcie aktywizować.
A czym jest ten akt wiary?
Gdy papież Benedykt XVI ogłosił Rok Wiary, to ja napisałem książkę na temat wiary i dałem jej tytuł Rozruch wiary. Chodziło mi o ten pierwszy moment -jeszcze cnoty wiary, o którym mówi Tomasz. Inchoaccio vitae Ethernet, czyli rozpoczęcie życia. Życia wiecznego. Ono się dokonuje za każdym razem, kiedy wyrażamy wiarę. Na okładce mojej książki jest świeca, ale nie ołtarzowa. To byłoby zbyt nudne, choć pobożne. Zamiast tego jest świeca zapłonowa samochodu. I ponoć ta książka czasem w księgarniach trafiała gdzieś do książek technicznych. Ale mnie chodzi o to, że właśnie wiara ma tą moc, tą zdolność, że ona odpala życie nadprzyrodzone. Więc jak ktoś się zamknął na Boga, wpadł w grzech, zapomniał o Bogu, wystarczy, że wyraża wiarę, to już jest to życie nadprzyrodzone, zapalone. I teraz jeżeli to ponawia, jeżeli codziennie będzie miał czas na modlitwę, na modlitwę w ciszy, gdzie staje wobec tajemnicy i wyraża wiarę i wierzy w nadprzyrodzony charakter tej wiary, która Boga dotyka, to ta wiara się wzmacnia i staje się zasadniczo osią życia, osią, która potem porządkuje nasze uczucia, wolę, nasze różne sprawy, którymi jesteśmy.
Ale wszystko to wtedy się przeżywa w kontekście tej zasadniczej relacji ku Bogu, którą podtrzymujemy w osobistej, cichej modlitwie. Modlitwie którą trzeba sobie zaplanować w sposób dojrzały, żeby to mieć. Codziennie więc nasza relacja do Pana Boga jest dziecięca, ale zadbanie o to musi być dorosłe. Czyli takie ustawienie naszego planu dnia, żeby codziennie mieć ten czas na spotkanie z Bogiem, kiedy wyrażamy wiarę.
[00:19:13]: Znaczenie codziennej modlitwy w życiu wierzącego
Ja miałem bardzo dużo teraz wyobrażeń takich technicznych i ten silnik mi się rozrysował z tą świecą i to jak się go odpala. Ten wybuch tam jest, co napędza tłok, a potem się przekłada na samochód i to się musi ciągle dziać, żeby tak naprawdę działało. Więc być może komuś rzeczywiście ta analogia odpalania wiary pomoże.
Także i to jest ważne też w kontaktach z ludźmi. Gdy rozmawiamy z kimś, kto jest jakoś tam z dala od wiary, ale to ochrzczony człowiek. To jeżeli ja przed otwarciem moich ust wierzę w obecność Ducha Świętego w duszy tej drugiej osoby i przed rozpoczęciem rozmowy przywołuję Ducha Świętego, który jest nie tylko we mnie, ale i w duszy mojego rozmówcy, to wtedy mogę powiedzieć rzeczy, które mogą wydawać się banalne, które tam słyszało się tyle razy, gdzieś tam w kazaniach, ale w tym momencie to dociera głębiej. I może ten człowiek w rozmowie się zbuntuje, ale jeżeli przed otwarciem ust przywoła się Ducha Świętego, który mieszka w duszy tej drugiej osoby, to to słowo wtedy powiedziane w wierze jest głębiej zasiane i w odpowiednim momencie ono się potem przypomina. Tak jak Pan Jezus mówi: Duch Święty wam wszystko przypomni. Wtedy, kiedy trzeba. Nagle te słowa z Pisma Świętego, które gdzieś tam słyszeliśmy z Ewangelii się przypominają. Nastolatkowie się buntują, ciągle krytykują, ale przy tym chcą usłyszeć odpowiedzi.
Ale potem w rozmowie ze swoimi znajomymi powtarzają to wszystko, co usłyszeli od kogoś mądrzejszego, jeżeli to było w wierze przekazane.
Ale wydaje mi się, że Ojciec mi nie odpowiedział. Co to jest ten akt wiary?
Do tego jeszcze nie doszedłem. Święty Augustyn tłumaczy cum ascensione kot gitarę, czyli myślenie z przyzwoleniem, albo może rozważanie z przyzwoleniem. Z tym, że święty Augustyn miał koncepcję iluminacji, czyli jemu się tak wydawało, że to Pan Bóg nam wlewa całe prawdy gdzieś tam do duszy, a potem w akcie wiary to wydobywamy z ukrytej pamięci. Z takim rozumowaniem nie zgadzał się Święty Tomasz. Cnota wiary daje nam tą możność, że możemy do Boga przylgnąć i skierować umysł ku tajemnicy i odpalić życie nadprzyrodzone. Ale treść wiary przyjmujemy od Kościoła, z Pisma Świętego, z nauki Kościoła, z katechezy. Trzeba to sobie w głowie wszystko z czasem poukładać, ponazywać. Więc w tym akcie wiary to nie jest wydobycie z magazynu wtłoczonego w psychikę przez Boga treści. Augustyńska koncepcja jest niewłaściwa. I św. Tomasz zachował formę Augustyna, ale zinterpretował po myśli Arystotelesa, pogańskiego filozofa, który lepiej opisał funkcjonowanie rozumu i woli, czyli władz duchowych w akcie wiary.
Akt wiary przede wszystkim jest myśleniem. Rozważanie z przyzwoleniem. Czyli bardziej jest w sferze poznawczej niż tylko samego chcenia. I to nie jest tak, że ja wierzę, ponieważ ja chcę, żeby to było prawdziwe, w co wierzę. To by było oburzające, gdyby akt wiary polegał na tym, że ja chcę, żeby to było prawdziwe. To nie tak. Rola woli jest taka, że wola jak gdyby daje kopniaka rozumowi, by działał zgodnie z naturą rozumu. Bo rozum jest ciekaw, prawda? By rozum wychylił się dalej i żeby wychylił się dalej niż te granice poznania, które wynikają z ograniczoności środków empirycznych poznania. Powiem więcej: żeby umysł wyszedł dalej niż czysto logiczne myślenie, czysto filozoficzne, ale by umysł poszedł krok dalej ku tajemnicy, która została przez Boga objawiona. Więc akt wiary jest tym wyjściem rozumu poza granice, które w normalnym funkcjonowaniu rozumu są ku temu, co zostało odsłonięte przez Pana Boga. Ale to jest zgodne z wewnętrzną naturą intelektu, który chce wiedzieć. A w niebie to będzie światło wiary, które nas będzie kierowało jeszcze bardziej ku, ku tajemnicy Bożej.
Więc w akcie wiary jest to zasadniczo akt władz poznawczych, które pod wpływem woli i pod wpływem łaski, która działa w jednej i drugiej władzy, wychyla się dalej niż naturalne granice ku tajemnicy, którą Bóg odsłonił. I to dla rozumu jest niekiedy ciężką próbą. Bo to wymaga pokory i intelektu. I dlatego dzieciom to przychodzi łatwiej. Bo dzieci często przyjmują rzeczy na wiarę i wiedzę. Starsi rozumieją więcej i to dla nich nie jest problem. Natomiast człowiek intelektualista myśli, że wszystko jest w jego głowie. Wszystko nad czym panuje, to tylko to akceptuje. Natomiast wiara wychyla ten rozum dalej i rozum wtedy musi się zaprawić, że staje wobec tajemnicy, która jest większa niż pojemność naturalna rozumu. I można to opisać tak jak mistycy czasem mówią o pokusach diabelskich na wyższych etapach wiary. Ale święty Tomasz to opisuje nie za pomocą jakiś tam nadzwyczajnych zjawisk i sił złych, które blokują, tylko tłumaczy to kontekstem, tym naturalnym funkcjonowaniem rozumu. Rozum lgnie do światła, a w wierze trzeba spójrzeć dalej niż to światło, nad którym człowiek może panować ku tajemnicy, która jest większa.
Ojcze, bo to jest tak, że wiele osób po prostu przeciwstawia wiarę i rozum. Zresztą możemy spotkać takie osoby, które nie wierzą, że o katolikach się mówi, że to bezrozumne istoty, bo szukają Boga, który ma im wytłumaczyć rzeczywistość. I czasem się właśnie w takim popularnym myśleniu rozróżnia te dwie rzeczywistości i mówi rozum. No, to właśnie jest ten rozum praktyczny, który rozwija nasz świat, poszukuje nowe technologie i w ogóle. A wiara to jest takie bliskie zabobonowi. Ojciec natomiast pokazuje, że wiara jest czymś jeszcze większym niż wychylającym się rozumem do przodu. Dobrze to rozumiem?
To co Ty mówisz, to są reakcje postoświeceniowe. Właśnie w oświeceniu postawiono rozum na piedestale podczas rewolucji francuskiej w katedrze Notre Dame. Tam niewiasta biegała jako ta symbolizująca rozum, a wiarę zepchnięto do poziomu zabobonu. Ale to jest konsekwencja złej teologii. Wcześniej, w XVII i XVIII wieku, twierdzono, że motywem wiary są ludzkie argumenty, a to było nie przekonywujące. I wobec tego to jest słuszny błąd. Natomiast wcześniejsza teologia czy patrystyczna, czy średniowieczna, inaczej do tego podchodziła. Tomasz mówi, że wiara nie jest wrogiem rozumu i tylko jest wychyleniem rozumu dalej poza jego czysto naturalne granice, ale zgodnie z naturą rozumu, który pragnie światła. I dlatego wiara nie broni przed myśleniem. I człowiek wierzący ma pełne prawo, że może myśleć i nawet ma obowiązek z tej racji, że nie mamy władzy duchowej. Człowiek może w pełni myśleć zarówno poza wiarą, na gruncie filozofii, na gruncie nauk empirycznych, na gruncie wszystkich właściwie nauk, człowiek jak najbardziej rozumem może myśleć.
I tu wiara żadnych granic nie stawia. Natomiast również wewnątrz wiary człowiek ma prawo myśleć i ma prawo szukać i dociekać i ma prawo jeszcze więcej wiedzieć. Wracając do tej formuły aktu wiary augustyńskiej, ale którą interpretuje na sposób arystotelesowski u świętego Tomasza cum asencione cogitare myśleć z przyzwoleniem to cogitatio fidei – myślenie wewnątrz wiary jest w pełni uprawnione. Ale czasem to cogitatio się przeradza w coagitatio. Czyli taki pewien niepokój rozumu wobec tajemnicy. Taka jest natura naszego rozumu, że chciałby, żeby wszystko było proste, klarowne, jasne, żeby nad tym panować. Natomiast wiara jest wychyleniem dalej. To rozum musi być pokorny wobec tajemnicy, która została objawiona, ale ma pełne prawo, by myśleć i widzieć, dociekać koherencję sensu w tym, co zostało objawione. Z tym, że to raczej jest bardziej funkcja nie rozumu, tylko intelektu, bo rozum próbuje panować nad rzeczą, którą wie, a intelekt staje wobec rzeczywistości, która jest większa. Więc najpierw intelekt poznaje rzeczywistość, a potem rozum próbuje to zrozumieć, ponazywać.
I dlatego mówimy, że teologia wnika w inteligibilność wiary, to znaczy przyjmuje prawdy, które zostały objawione, ale próbuje je rozpakować. Jakie są tego konsekwencje co? Jakie to ma znaczenie? Jak to się wszystko razem układa? Jak to współgra z tym, co wiemy na sposób naturalny? To jest cały wysiłek wewnątrz teologii, żeby próbować. Na przykład jakie wnioski płyną pz wcielenia, że Syn Boży stał się człowiekiem? To mamy najlepszą definicję człowieczeństwa w nieokaleczonym człowieczeństwie Chrystusa. Jakie są konsekwencje tego w naszym rozumieniu człowieczeństwa dla psychologii, dla pedagogiki, dla nauk politycznych, ekonomii. To wszystko możemy wyciągać z tego rozumienia. Kim jest człowiek? Jak to Jan Paweł II przypominał człowiek nie może siebie zrozumieć bez Chrystusa. Chrystus nam ukazuje najpełniejszy obraz człowieczeństwa nieskażonego. A jeżeli myślimy o człowieczeństwie, badając chorych czy badając zwierzęta, no to będziemy mieli fałszywy pogląd. Więc dlatego jest miejsce dla dociekania wewnątrz wiary. Ale to jest szukanie inteligibilności, tej tajemnicy. I teraz to ma znaczenie nie tylko wobec prawd dogmatycznych, które mamy w Credo, które wyznajemy, ale również to ważne jest dla naszego rozumu praktycznego, czyli dla naszego praktycznego działania w życiu moralnym.
Jak ja mam się zachować? Jak mam rozmawiać z człowiekiem, jak jest konflikt w rodzinie, jak tutaj zagrać? I mąż jest trudny i żona nie wie co robić. Koleżanki mówią zostaw go. Wiecie, jak się spojrzy na to z perspektywy wiary, to ta wiara sięga dalej niż te czysto ludzkie, naturalne argumenty i dostrzeżenie owocności sakramentu małżeństwa, które daje siłę dla wyjścia z kryzysu, dla pojednania się po trudnej sytuacji. No więc to myślenie wewnątrz wiary nie tylko dotyczy generalnych prawd dogmatycznych, ale również praktyczne w życiu, żeby na bazie oparcia się na tym mocnym fundamencie, jakim jest Pan Bóg, żeby iść do przodu.
[00:32:21]: Credo: Deum, Deo i in Deum
To jest ciekawe, że to my się wychylamy poza ttą bezpośrednio dostępną rozumowi rzeczywistość. Jakby w tym akcie wiary, dalej idziemy. Niesamowite. Ojcze, ja pamiętam takie rozróżnienie z moich studiów. Wiem, że było, ale nie pamiętam czego dotyczyło. Chyba było tak. Proszę mnie korygować, jeśli pomylę: credo. Deum, credo Deo i in Deum.
Święty Tomasz to rozróżnienie wprowadza. I credo Deum to jak się zna gramatykę łacińską, to łatwiej, bliżej, łatwiej to pojąć.
Nie będę się przyznawał, co robiłem na lekcjach łaciny.
Ale credo deum i domyślne esse to jest Wierzę, że Bóg jest. Więc to jest podstawowy moment. Wierzę, że Bóg jest. Drugi moment Credo Deo Wierzę Bogu, czyli uznaję za prawdziwe. To, co Bóg powiedział o sobie, uznaję za prawdziwe objawienie, Pismo Święte, naukę Kościoła. I te dwa momenty one mogą istnieć w wierze, która jeszcze jest, jak mówimy, nie uformowana jest na pierwszym etapie. I to wielu ludzi mówi tak: no wiem, że Bóg gdzieś tam jest na chmurce i wierzę, co Kościół głosi i ja w to wszystko wierze, to nie stanowi problemu, tylko niewiele z tego wynika. Natomiast wiara, która jest uformowana przez otrzymaną przez Boga również cnotę miłości, cnotę Caritas, to ta wiara uprawnia do tego, że możemy powiedzieć credo in deum. I teraz po łacinie to słówko „in” ma dwa znaczenia. Jeżeli po tym jest przypadek accusativus, to jest credo…
Ja robię notatki – accusativus…
Accusativus to jest: wierzę ku Bogu, ku Bogu, i to po łacinie vado in Roma To znaczy zmierzam do Rzymu. Natomiast in plus Ablativus potem. Co to znaczy w sensie umiejscowienia. Gdzie są czekoladki? Czekoladki są w pudełku. Więc jeżeli mówimy credo in deum, tak jak mamy w wyznaniu wiary w wersji łacińskiej, to oznacza wierzę ku Bogu i nie wiem czemu w polskim tłumaczeniu liturgii to przetłumaczono Wierzę w Boga. To jest przede wszystkim wierzę ku Bogu, a jeżeli wierzę ku Bogu, to chwytam się w garść i biorę siebie w swoje dłonie i zmierzam ku Bogu.
Ku Niemu samemu. I to właśnie w tym praktycznym życiu, w konfliktach, sytuacjach. Kiedy? Kiedy jest perspektywa grzechu, załamania, kryzysu. Jeżeli w tym momencie jest, to wierzę ku Bogu. Dlaczego? Dlatego, że kocham Boga, że wierzę, że przyjmuję moc Bożą i w oparciu o tą moc Bożą otrzymaną zmierzam ku Bogu. To wtedy idę do przodu. I dlatego ważne jest pamiętać, że wiara może wzrastać i można wyjść z tego pierwszego etapu, że wierzę, że Bóg jest. Ale mnie to nic specjalnie nie obchodzi. Możemy przejść do tego etapu, że zmierzam ku Bogu i w wyznaniu wiary mamy to „in”- wierzę ku Bogu Ojcu, ku Synowi i Duchowi Świętemu. Natomiast gdy jest mowa o Kościele w Credo, tam już nie ma tego in credo una sanctum katolika. Meklesia też jest aktivus, czyli tam wierzę w jeden święty katolicki, apostolski Kościół, ale tego ruchu ku nie ma, bo ten ruch ku jest przede wszystkim ku Bogu Ojcu, Synowi i Duchowi Świętemu.
To chciałem zrozumieć do końca. Co z tym Kościołem?
Wierzę, że Kościół jest święty, apostolski, powszechny, jeden i że Kościół otrzymał depozyt wiary. I tak jak na początku mówiłem, że cnota wiary nie daje nam treści. To nie jak Augustyn sądził, że jest jakaś iluminacja treści. Ta treść jest przekazywana w nauczaniu w Kościele i dlatego Kościół jest nam potrzebny, bo nam dostarcza materiału do odnoszenia tego, w co wierzymy. I dlatego trzeba dzieci uczyć katechizmu. Trzeba. Trzeba poznawać te prawdy wiary, żeby wiedzieć w co wierzymy. I tutaj Kościół odgrywa pewną rolę w naszej wierze, że nam dostarcza ten materiał, co wzmacnia naszą wiarę. Ale nawet ktoś, kto ma bardzo ubogą znajomość treści wiary, ale zmierza ku Bogu Już, już jest świętości.
Właśnie to jest fascynujące, bo przecież jest mnóstwo takich ludzi, w szczególności kiedyś, kiedy nawet ta wiedza o Panu Bogu czy nauczanie nie było tak powszechnie dostępne jak teraz. A są osoby, o których można powiedzieć z takim głębokim przekonaniem, że były święte tutaj na Ziemi, bo tak bardzo ku Panu Bogu zmierzały.
W Liście do Hebrajczyków w jedenastym rozdziale mamy zdanie, że przystępujący do Boga musi wierzyć w dwie rzeczy. Pierwsza to że Bóg jest i druga to że wynagradza tych, którzy Go szukają. Czyli jest możliwy kontakt z Bogiem. Święty Tomasz to wyjaśnia, że ta formuła tłumaczy dar wiary, którą Bóg daje według swojej dobroci, również poza historią zbawienia. W Biblii mamy święte postacie świętych pogan, którzy nie byli z narodu wybranego, jak Melchizedek, Hiob, Królowa Saby, ludzie z Niniwy. I Pan Jezus ich chwali. Ludzie gdzieś w Ameryce Południowej, tysiące lat przed Kolumbem, przed Chrystusem, przed Abrahamem żyli w ramach religijności naturalnej, którą jakoś tam sobie określali jak umieli, według swojej wyobraźni. Jeżeli wewnątrz tej naturalnej religijności był moment, że wierzę, że Bóg jest i że wynagradza tych, którzy Go szukają i wobec tego zmierzam ku Niemu, to ci ludzie już żyli wiarą i już przynależą do Kościoła i w niebie może ich spotkamy ku naszemu zdziwieniu.
I może głębiej żyli tą łaską wiary, którą tam otrzymali w ramach tej religijności naturalnej. Może głębiej żyli niż kardynałowie w Rzymie.
Wydaje mi się, że chyba w drugiej modlitwie eucharystycznej jest taki fragment, w którym my się modlimy, też za szczerze szukających Boga. To w ogóle zawsze mnie tak jakoś to bardzo dotyka. Ojcze, no wobec tego jak naszą wiarę karmić?
[00:39:43]: Jak karmić i wzmacniać swoją wiarę
Pierwsza najważniejsza sprawa to jest modlitwa. Modlitwa w ciszy. Bo czym innym jest modlitwa liturgiczna. Gdy nam teksty dają, powtarzamy go, czy samemu, czy zbiorowo pacierze odmawiamy. To oczywiście jest potrzebne i to też karmi naszą wiarę. Ale przede wszystkim wiara wzrasta wtedy, kiedy jest wyrażana. Więc w modlitwie, w ciszy, gdy jesteśmy czy przed tabernakulum, czy przed ikoną we własnym mieszkaniu, gdy sobie ten czas dajemy na spotkanie z Bogiem i mamy to pół godziny dziennie. Chroniony czas, gdzie wyrażamy wiarę. Kierujemy się ku tajemnicy. To wtedy wzmacnia się ta oś centralna w naszej psychice i zaprawiamy się w tym odpalaniu życia nadprzyrodzonego w nas. Natomiast jeśli idzie o te treści, które karmią, to w Ewangeliach mamy trzy razy sformułowanie gdzie Pan Jezus mówi : nie samym chlebem żyje człowiek, ale słowem, które pochodzi z ust Bożych. Zresztą mówi to szatanowi. Więc Słowo Boże, czyli Pismo Święte czytane jako Słowo Boże. W tym się mieści również katechizm, i nauka Kościoła jako konsekwencja tego, co jest w Piśmie Świętym.
Więc to pierwszy pokarm. Drugi pokarm to Eucharystia. Kto spożywa ciało moje, będzie żył na wieki. I trzecie Pan Jezus mówi o sobie Pokarmem moim jest spełniać wolę Mego Ojca. A więc to rozeznanie w wierze, że to mam zrobić, że tu mam się do kogoś uśmiechnąć, a nie być nieprzyjemnym. Tu mam przełamać niechęć. Tu mam przełamać lenistwo i dać z siebie coś ofiarnie. Jeżeli jest wewnętrzne rozeznanie, że do tego mnie Bóg wzywa i to podejmuję, no to to wtedy zaprawiamy się w tym, że się opieramy na Bogu i ostatecznie trzeba stać na mocnym fundamencie, jakim jest chodzenie po wodzie.
To nie brzmi jak mocny fundament, ale jeśli to była kontrola, to jeszcze słucham.
Ale jak święty Piotr wierzył, to szedł po wodzie ku Chrystusowi, a jak przestał wierzyć, to zaczął tonąć. No więc zaprawianie się w wierze przez modlitwę w ciszy i karmienie jej Słowem Bożym, nauką Kościoła, sakramentami i tym praktycznym życiem na bazie wiary. Ofiarnością, która jest konsekwencją zawierzenia Bogu. To wiarę wzmacnia. I wtedy mamy odwagę. Trudności mogą być, moze być burza. Mogą być wojny, mogą być kryzysy ekonomiczne, a my możemy stać na mocnym fundamencie i zmierzać ku Chrystusowi.
Czego bardzo Ojcu i naszym wszystkim słuchaczom życzę. Dzięki wielkie za dzisiejsze spotkanie. Jak będzie Ojciec następnym razem w Krakowie zapraszam do mojej celi. Mam nadzieję, że da się Ojciec namówić na kolejny odcinek dla Puzzli wiary i naszych słuchaczy. Bóg zapłać.