Wielki stadion, reflektory oświetlające ogromną scenę, tłumy ludzi na trybunach i oni – wokaliści, instrumentaliści i artyści. Można startować? Ale z czym? Z widowiskiem? Z koncertem? Co się wkrótce będzie działo? Kto tu będzie największą „gwiazdą” wieczoru?
Jesteście ciekawi? W dzisiejszych Puzzlach Wiary będę gościł lidera zespołu PAW – Pawła Wszołka. Porozmawiamy o modlitwie uwielbienia, zastanowimy się czym ona jest i w jaki sposób można wielbić Boga nie tylko w kościele w trakcie różnorakich nabożeństw czy wydarzeń, a także w naszej codzienności. Zastanowimy się co sprawia że tak wielu z nas czuje się pociągniętych do tego aby poprzez muzykę zachwycać się Panem Bogiem, Jego dobrocią i miłością. Zapraszam na dzisiejszy odcinek.
- [00:00:05]: Wprowadzenie i przedstawienie gościa
- [00:00:31]: Nowa płyta zespołu PAW i koncerty
- [00:01:53]: Koncert czy modlitwa uwielbienia?
- [00:03:38]: Definicja modlitwy uwielbienia
- [00:05:11]: Jak wygląda modlitwa uwielbienia?
- [00:07:19]: Indywidualne a wspólnotowe uwielbienie
- [00:16:56]: Modlitwa uwielbienia a śpiew liturgiczny
- [00:20:09]: Rola wspólnoty w modlitwie uwielbienia
- [00:26:02]: Emocje i doświadczenia w uwielbieniu
- [00:35:28]: Jak zacząć modlitwę uwielbienia?
[00:00:05]: Wprowadzenie i przedstawienie gościa
Witam Was serdecznie. Moim dzisiejszym gościem jest Paweł Wszołek. Witam Cię Pawle.
Witajcie. Witam Cię.
[00:00:31]: Nowa płyta zespołu PAW i koncerty
Paweł jest liderem zespołu PAW. Właśnie jesteście po nagraniu najnowszej płyty, której tytuł album brzmi „Najważniejszy”. Kiedy możemy się spodziewać premiery i gdzie was można usłyszeć? Będą jakieś koncerty?
Premierę płyty mieliśmy 10 Października. Zapraszam, żeby sobie posłuchać. Pewnie będziemy wrzucać tak po kolei te utwory. Nie wszystko będzie w sieci od razu. A jeśli chodzi o jakieś koncerty, to na razie mamy jeden 23 listopada w Krakowie w liceum ogólnokształcącym. Nie wiem, czy to będzie otwarte wydarzenie. Na pewno jest jakieś spotkanie młodzieży oazowej, nie tylko archidiecezji krakowskiej, więc nie wiem, jak tam będzie z dostaniem się, ale ma to być całonocna adoracja. Taka noc Nikodema, więc bardzo ciekawe wydarzenie dla młodych ludzi.
[00:01:53]: Koncert czy modlitwa uwielbienia?
Zacząłem się zastanawiać, czy ja właściwie zadałem pytanie, bo tematem naszego dzisiejszego spotkania jest modlitwa uwielbienia. Zapytałem o to, kiedy będzie najbliższy koncert. Czy to jest słuszne pytanie, czy raczej powinienem pytać, kiedy jest najbliższa modlitwa, czy kiedy jest najbliższe wielbienie?
No trochę jest tak, że się przekomarzamy z tym słowem. Wiadomo, że słowo koncert jest używane bardzo często w kontekście muzyki i trochę ciężko to inaczej nazwać. Więc mówi się koncert uwielbienia, modlitwa uwielbienia. Różnie ludzie podchodzą do tego. Ja staram się mówić „modlitwa uwielbienia”. Nawet wczoraj na premierze powiedziałem na końcu, że nie gramy bisów, bo to nie jest koncert. Staramy się zawsze, żeby to była naprawdę modlitwa od początku do końca, żeby być w duchu modlitewnym. No ale nie chce komuś narzucać, że nie może mówić, że to jest koncert czy że trzeba to nazywać inaczej. Dla nas jest to modlitwa. Jest to modlitwa uwielbienia. Na pewno nie chodzi nam o jakiś koncert, o jakieś brawa, aplauz. Bardziej nam chodzi o to, żeby ludzie, którzy są na tym wydarzeniu, mogli się jakoś zbliżyć do Jezusa. I to jest najważniejsze. A to, czy ktoś będzie to nazywał koncertem, czy będzie się fascynował pianistą, którego mamy, to już od nas nie zależy.
[00:03:38]: Definicja modlitwy uwielbienia
Gdybyś miał zdefiniować, czym jest modlitwa uwielbienia, to co byś powiedział? Jaka jest Twoja pierwsza myśl?
To jest zachwyt Jezusem. To jest mówienie o Nim. To jest myślenie o Nim, o tym, jaki On jest, kim On jest. Oczywiście mówię o Jezusie, bo przez to, że jest człowiekiem, jest Bogiem, to jest On nam najbliższy z Trójcy. Ale oczywiście chodzi tu też o Ojca i o Ducha Świętego. Więc mówię w pierwszej kolejności zawsze o Jezusie, bo jest nam jakoś tak chyba najłatwiej Go uwielbić przez to, co dla nas zrobił na krzyżu i przez to, że mamy o nim bardzo dużo informacji w Ewangelii i dużo tych informacji naturalnie prowadzi nas do zachwytu nad Nim. Kim On jest? Nie wiem, czy to jest krótka definicja.
Nie musi być krótka, możesz ją rozbudować.
Tak na to patrzę i to jest dla mnie modlitwa uwielbienia. Ale mamy też modlitwę uwielbienia w Starym Testamencie, kiedy Jezusa jeszcze nie było objawionego ludziom i światu. A jednak ta modlitwa już wtedy trwała i się modlono psalmami i byli muzycy zatrudniani w świątyni. Więc generalnie ta modlitwa trwa już bardzo długo.
[00:05:11]: Jak wygląda modlitwa uwielbienia?
Są takie osoby, które mają powściągliwość wobec modlitwy, uwielbienia z różnych względów. Natomiast to nie jest treść mojego pytania. Treścią mojego pytania jest to, gdybyś miał opowiedzieć o modlitwie uwielbienia, jak ona powinna wyglądać, to co byś powiedział? Od czego zaczynamy? Co się dzieje?
Ja zawsze mam w sobie takie dwie płaszczyzny, jeśli chodzi o uwielbienie. Jedna to jest związana z pewnym nabożeństwem, czyli z wydarzeniem, że jest zespół, muzyka, są pieśni, ludzie są włączani w te pieśni, śpiewają je i to jest jakiś rodzaj modlitwy, uwielbienia, ale też jest to codzienne życie. Czyli ja nie muszę śpiewać pieśni, żeby uwielbiać Boga, Ja mogę zrobić coś, wejść do pokoju i się modlić. To też jest aktem uwielbienia czy zrobić coś dla drugiej osoby bezinteresownie? To też jest uwielbienie. Więc we mnie jest takie rozgraniczenie na to, co jest pewnego rodzaju nabożeństwem, czyli modlitwą uwielbienia, gdzie rzeczywiście spotykamy się ze sobą. Jest jakiś zespół, który to prowadzi. Oczywiście nie jest to stricte nabożeństwem, przynajmniej na razie, bo wiem, że są też takie pomysły, żeby modlitwa uwielbienia była jakoś nazwana liturgicznie. Uwielbienie, to jest po prostu codzienność, to nasze wybory. Albo uwielbiamy Boga albo nie. I zawsze we mnie jest coś takiego, gdzie możemy, myjąc naczynia po prostu uwielbiać Boga.
[00:07:19]: Indywidualne a wspólnotowe uwielbienie
To ja doprecyzuję moje pytanie. Chodziło mi o to nabożeństwo, jak powinno to nabożeństwo uwielbienia wyglądać.
To tak naprawdę różnie, bo też ludzie, którzy go tworzą są różni, mają różną historię, z różnych miejsc pochodzą. Więc jeśli chodzi o moje doświadczenie, to ja nawróciłem się 14 lat temu, w 2010 roku i mojemu nawróceniu towarzyszyła modlitwa uwielbienia. Byłem na rekolekcjach, które się nazywały Strefa chwały. Dzisiaj to jest festiwal. Wtedy to były rekolekcje dla artystów, muzyków, malarzy, rzeźbiarzy. Sporo nas było takich artystycznych ludzi tam i ja tam doświadczyłem pierwszy raz w życiu tego, że Jezus jest rzeczywiście żywy, że jest realny, że to nie jest jakaś postać historyczna, tylko ktoś, kto ma realny wpływ i żyje tu i teraz. I rzeczywiście zostałem dotknięty przez niego wtedy. I to było ciekawe, ponieważ właśnie tam było uwielbienie. Ja nie wiedziałem o co w tym chodzi. Byłem pierwszy raz na tego typu wydarzeniu. Ludzie podnosili ręce, było dużo muzyki i tańca, modlitwa w językach. Prowadzili bracia Franciszkanie z Bronxu.
Dla mnie to było totalnie nowe doświadczenie. Nie wiedziałem, co o tym myśleć w ogóle. Mimo, że w kościele byłem od zawsze, to czegoś takiego nie doświadczyłem i poniekąd było to dla mnie dziwne. Nikt mi nie wytłumaczył o co chodzi, więc czułem się zagubiony. Ale z drugiej strony czułem głęboki pokój w tym wszystkim i zaciekawienie co to jest, czemu ci ludzie tak robią? Tam też podszedł do mnie Marek, który miał jeden cel bycia na tych rekolekcjach. Chciał zwerbować muzyków do swojej wspólnoty, bo mu brakowało muzyków, do zespołu uwielbienia we wspólnocie Nowe Jeruzalem, tutaj też w Krakowie. I on miał jeden cel, żeby po prostu tych ludzi gdzieś tam złapać i zapytał mnie wprost, czy chciałbym dołączyć. Dla mnie to był taki znak od Boga na dalszą drogę. Doświadczyłem czegoś i Bóg mnie nie zostawił samego z tym doświadczeniem, tylko od razu dał mi wspólnotę.
Od razu dał mi ludzi, którzy mieli to doświadczenie, którzy uwielbiali Boga. I od razu wskoczyłem do służby uwielbienia. Od tamtego czasu, czyli w sumie od czternastu lat zajmuję się tą sferą w Kościele czyli, modlitwą uwielbienia. I przez ten czas tak naprawdę ja nie wiem, czy ja wiem, jak to powinno dobrze wyglądać. Cały czas się uczę, cały czas patrzę jak to wygląda w różnych wspólnotach. Niektóre rzeczy są dziwne, niepokojące i mi się nie podobają, ale niektóre są super. Myślę, że to, że Kościół przygląda się temu bliżej jest dobre. Potrzebujemy jako wspólnoty -niektóre bardzo świeże- jakieś listy, może zasad, czegoś, co by uporządkowało tą modlitwę w Kościele, Bo myślę, że z jednej strony jest piękna i niesamowite rzeczy się dzieją podczas jej trwania, a z drugiej strony jest sporo możliwości do tego, żeby gdzieś tam nadużywać, lub niewłaściwie używać charyzmatów.
Pewne rzeczy powinno się kontrolować. Jest się na scenie, jest się widocznym, więc jest dużo pokus na pewno związanych z tym, że jest się gdzieś tam z przodu na froncie. Myślę, że to o co ja się też modlę i chciałbym, żeby tak naprawdę było, to żeby Kościół jakoś zareagował. Wiem, że często w Kościele trwa długo, zanim coś zostanie rzeczywiście zbadane, ale myślę, że to by dobrze uporządkowało sferę uwielbienia w Polsce i wielu wspólnotach dla których uwielbienie jest po prostu ważne. A to co obserwuję, to fakt, że ta muzyka ma kulturowo niesamowity, ogromny wpływ na młodych ludzi. Szkoda by było po prostu to zupełnie zaorać przez to, że ktoś gdzieś nadużywa czy popełnia jakieś błędy, bo naprawdę jest to narzędzie, które przyprowadza mnóstwo ludzi do kościoła.
Paweł daj mi szkielet tej modlitwy i wyobraź sobie, że nigdy nie byłem na takiej modlitwie i chciałbyś mi o niej w trzech słowach opowiedzieć. Gdzieś idę, coś się dzieje. Co się dzieje?
Co się dzieje? Tak naprawdę dzieje się bardzo prosta rzecz. Nie wiem, czy słyszałeś też jakieś pieśni uwielbieniowe, czy słuchasz tego typu muzyki. Te pieśni są zbudowane z reguły na Słowie Bożym, przynajmniej w wielu procentach. One się opierają o Słowo Boże, więc tak naprawdę wyśpiewujemy Słowo, które jest żywe, które jest skuteczne i które ma moc nas dotykać. I dla mnie to jest niesamowite, że właśnie przez taką pieśń, kiedy my rzeczywiście włączamy się w to razem, razem z innymi ludźmi, to tworzy się taka niesamowita atmosfera tego, że Jezus jest najważniejszy i że to On jest w centrum teraz i że śpiewamy o Nim. Z mojego doświadczenia wynika, że bardzo łatwo skupić się na Jezusie, na Bogu, na tym, jaki On jest. Bardzo często to, co gdzieś tam w nas się dzieje, co przeżywamy, co jest dla nas trudne, problematyczne, nagle staje się trochę mniejsze przy wielkim Bogu. To jest też niesamowite doświadczenie, kiedy zdajemy sobie sprawę właśnie podczas uwielbienia, jaki jest Jezus. Że On jest niesamowitym sługą, że jest wierny Ojcu aż do końca, że pochyla się nad słabym.
Nad kimś, kto nie ma wartości w oczach świata, że ma moc uzdrawiania, uwalniania. Z jednej strony jest wielki, a z drugiej strony jest mały albo sam się umniejsza, to po prostu nagle to wszystko, co przeżywamy staje się trochę mniejsze. Nie mówię, że nieważne, bo to nie o to chodzi, że teraz idziemy na modlitwę uwielbienia i wszystkie problemy znikają. To tak nie jest i nigdy nie będzie. Ale wychodzimy ze świadomością, że jest ktoś, kto jest większy. Kto ma moc uczynić wielkie rzeczy w naszym życiu. Widzę, jak Duch Święty też jest obecny na takich spotkaniach. Kiedy gromadzimy się, uwielbiamy Jezusa, to Duch Święty przychodzi. Widzę, że to jest Mu miłe, kiedy rzeczywiście zwracamy się razem do Jezusa i wtedy zaczyna działać. Po prostu zaczyna coś robić, jakąś pracę w naszych sercach. Mam mnóstwo świadectw, gdzie ktoś został dotknięty, gdzie na przykład podczas takiego uwielbienia jedna osoba płakała całe uwielbienie i potem do mnie podeszła i mówi, że coś niesamowitego się działo, że nie była w stanie śpiewać, ale po prostu te treści ją tak dotykały, że czuje takie uwolnienie od pewnych rzeczy. To jest niesamowite.
Po prostu chcę to robić. Chcę tworzyć nowe pieśni, bo dużo tych pieśni mamy z zagranicy. I dla mnie bardzo ważne jest to, żebyśmy też mieli swoje polskie pieśni. Mamy ich trochę, ale chciałbym, żeby było więcej, dlatego też je tworzę i cieszę się z tego, że mogę być w tym.
[00:16:56]: Modlitwa uwielbienia a śpiew liturgiczny
To zadam Ci pytanie z innej perspektywy. Czym się różni modlitwa wielbienia- modlitwa śpiewem od modlitwy śpiewem liturgicznym?
Myślę, że tak naprawdę nie różni się niczym. Tak samo jak w śpiewie liturgicznym możemy wychwalać Boga i doświadczyć naprawdę piękna samej muzyki, piękna, melodii i piękna harmonii. Tak samo w modlitwie uwielbienia możemy tego doświadczyć. Myślę, że to, co charakteryzuje modlitwę uwielbienia i odróżnia ją w pewien sposób od innych modlitw, jest to, że jest bardzo spontaniczna. Jest w niej dużo wolności i swobody.
I mówisz tutaj o swobodzie grania i śpiewania? Czy o tych wszystkich częściach, że zwykle ktoś prowadzi tą modlitwę uwielbienia?
Tak, zwykle ktoś prowadzi, ale też na przykład na naszych wydarzeniach sporo jest takich improwizowanych momentów. Mamy jakieś pieśni, mamy setlistę. Ale dużo się dzieje pomiędzy. Staramy się być wrażliwi na to, co Bóg chce działać w danym czasie, w danym miejscu. I mamy wszyscy taką wrażliwość na to. Więc różne rzeczy się dzieją. Czasem to są spontaniczne refreny. Czasem wierzymy, że Bóg w jakiś sposób chce przyjść do jakiejś osoby i też staramy się w ten sposób służyć i to odbierać od Boga, uczyć się też weryfikować to, czy to rzeczywiście Boży Duch, czy to gdzieś tam nasze wyobrażenia i myśli. Więc myślę, że to, co w jakiś sposób może odróżniać, to, że to jest nowoczesne. Bardzo dużo elementów jest spontanicznych, ale nie musi być. W muzyce liturgicznej trochę sobie nie wyobrażam miejsca na jakiś spontan. Jednak wszystko jest poukładane, jest pieśń od A do zet.
Ale podejrzewam, że ktoś jest w stanie i w takiej muzyce gdzieś coś zaimprowizować, gdzieś zrobić jakąś przestrzeń spontaniczną. My też jako wspólnota, jeśli mamy Eucharystię, korzystamy z pieśni liturgicznych. I to nie jest tak, że wszystko musi być związane z muzyką tak zwaną worship, czyli uwielbieniową. Nie no, te liturgiczne pieśni też są piękne i nawet podczas uwielbienia czasem z pieśni liturgicznych korzystamy. Ciężko mi tak na gorąco powiedzieć o różnicach. Myślę, że trochę inny jest po prostu cel tych pieśni.
[00:20:09]: Rola wspólnoty w modlitwie uwielbienia
Kilkakrotnie wracałeś do słowa „wspólnota”. mówiąc o modlitwie uwielbienia mówiłeś o wspólnocie. Na ile ważna jest wspólnota w tej modlitwie uwielbienia? W tym elemencie i aspekcie nabożeństwa, nie tego codziennego życia. Jak to wygląda? Jak na to patrzeć? Czy można uwielbiać Pana Boga w taki sposób we dwie osoby, trzy? Czy raczej jest tak, że ta grupa ludzi, tłum, są ważne dla tej modlitwy.
To zupełnie nie ma znaczenia. Myślę, że ta modlitwa jest dana Kościołowi po to, żeby się gromadzić. Żeby śpiewać razem. I jest to niesamowite narzędzie jedności i budowania jedności. Bo śpiewamy treści razem, idziemy w jakimś kierunku, razem. I myślę, że to ma niesamowitą wartość. Ale to nie znaczy, że to musi być masowe. Ja bardzo często biorę gitarę w swoim pokoju i się modlę sam. Biorę psalmy i je wyśpiewuję. Zresztą wszystkie te pieśni, które są na pierwszej i na drugiej płycie zespołu Paw, to są pieśni, które powstały w pokoju, podczas osobistej modlitwy. Źle by było, jeśli ludzie, którzy są na scenie, uwielbialiby tylko na scenie. Dla mnie to by było coś nie tak. Jeśli ktoś nie uwielbia Boga w czterech ścianach swojego pokoju, to potem ciężko jest coś udawać. Nie wiem, jakoś próbować coś zrobić na scenie, kiedy to nie jest przepracowane w domu, kiedy rzeczywiście serce nie jest w tym. Dla mnie to jest bardzo ważne, żeby to było spójne.
Żeby to nie było takie, że ja w domu nic z tym nie robię, a potem na scenie jestem gwiazdą uwielbienia. To jest dla mnie jakieś takie nie poukładane wtedy. To nie ma znaczenia, ile jest osób. Mieliśmy takie fajne doświadczenie rok temu na „Chwała mu”. To jest wydarzenie uwielbieniowe na którym graliśmy. Prowadziliśmy uwielbienie na stadionie we Wrocławiu i tam było ponad 20 tysięcy ludzi. Było to niesamowite doświadczenie. Móc być na scenie, prowadzić uwielbienie dla tylu osób. Ale dzień później graliśmy na Górze św. Anny dla Młodych i tam było około 40 młodych ludzi. I to było też niesamowite wydarzenie. I tak to mi pokazało, że to w ogóle nie ma znaczenia. Jeśli możemy gdzieś grać, możemy gdzieś uwielbiać Boga i chociaż jedna osoba coś doświadczy, jakoś zbliży się do Jezusa, no to to znaczy, że było warto. Przynajmniej dla mnie.
Więc czy to jest pieć osób, dziesięć czy dwadzieścia tysięcy, to nie ma znaczenia. Może ciężej jest dla tych dwudziestu tysięcy, bo trzeba dużo sprzętu. No i tego się nie da zrobić małymi środkami, to jest na pewno cięższe. Ale nie powiedziałbym, że to uwielbienie dla dwudziestu tysięcy było jakieś, lepsze lub piękniejsze. Jakoś nie miałem tego w ogóle w sobie.
No ale poczekaj. Gdyby to odwrócić i powiedzieć uwielbienie z dwudziestoma tysiącami ludzi jest piękniejsze, bo jest nas więcej, jest silniejszy Kościół.
No jest to piękne, ale to generalnie w uwielbieniu nie o to chodzi, żeby to był jakiś mocny Kościół, tylko żeby było więcej Jezusa w nas. może być uwielbienie na 50 tysięcy ludzi i tak naprawdę 90% tych ludzi jest tam nie wiadomo dlaczego i w sumie nic nie przeżyło, bo przyszli z ciekawości. Ale to jest niesamowite. Widzieć Kościół, który uwielbia Jezusa. Widzieć dużo ludzi, którzy jednym głosem śpiewają o tym, jaki On jest. Dla mnie było właśnie niesamowite to, bo chwilę wcześniej byliśmy z żoną na koncercie Dawida Podsiadło na Śląskim stadionie. I tak sobie pomyślałem jakby to fajnie było, jakby ten Dawid też czasem o Jezusie zaśpiewał, albo żeby takie wydarzenie masowe było na stadionie. I właśnie chwilę później było to „Chwała mu” na stadionie. I to było też jedno z moich marzeń, żeby rzeczywiście móc uwielbiać na stadionie. Jest to na pewno niesamowite widzieć tych ludzi, ale chodzi o to, że to nie jest w niczym fajniejsze od jakiegoś małego uwielbienia.
Myślę, że takie nawet w pojedynkę uwielbienie czasem ma moc zmienić więcej niż uwielbienie masowe, że ktoś doświadczy Boga i zrobi w pojedynkę tyle dobra, że głowa mała. A po prostu był w swoim pokoju i uwielbiał Boga. I zbliżał się do Niego i napełniał się Nim. Także to chyba o to mi chodziło.
[00:26:02]: Emocje i doświadczenia w uwielbieniu
Paweł jak dla mnie muzyka łączy się też z czymś, co bym mógł nazwać przeżyciem, czyli z doświadczeniem, ale też bardzo konkretnie z emocjami. Jak ty to widzisz? Jak ważne są emocje w tych spotkaniach modlitewnych, uwielbieniowych? Można usłyszeć czasem, w szczególności ze strony osób, które są bardziej zdystansowane do modlitwy uwielbienia, które potrafią wygłosić takie ostre tezy, że tam nie ma nic więcej poza emocjami. Że to tylko nakręcanie siebie. Dla mnie emocje to też jest część naszego życia, więc one są ważne. I ciekaw jestem twojego zdania jak ty na to patrzysz?
Dla mnie one są ważne i spójne z naszym życiem. Ciężko jest oddzielić emocje od ducha, od psychiki, od naszego ciała. Dla mnie bardzo osobiście uwalniające było kiedy wziąłem gitarę i zacząłem się modlić bardziej ekspresyjnie. Bo ja jestem raczej człowiekiem stonowanym. Jeśli chodzi o tańce, to tak średnio. Zawsze się żona ze mnie śmieje, że już lepiej nie tańczyć, bo robię z siebie pajaca, jak z nią tańczę. Nie jest to moja ekspresja. Ale stwierdziłem w pewnym momencie, że chciałbym Bogu oddać chwałę swoim ciałem, a nie tylko śpiewem, grać. Wiadomo na basie można się schować za instrumentem i w sumie się nie ruszać. Nikt nie ma z tym problemu. Ale wziąłem gitarę i zacząłem chodzić. Zacząłem czasem głośno się modlić. Nie tak tylko cichutko. Śpiewać głośno, czasem krzyczeć, podnosić ręce i ruszać się bardziej dynamicznie. I to naprawdę było przełomowe dla mnie duchowo, że ta modlitwa nabierała innej dynamiki, pokazywała mi więcej o sobie i też otwierała mnie na to, co można na scenie zrobić.
Nie trzeba tylko stać z gitarą, można się ruszać, można skakać. Modlitwa jest pod tym kątem niesamowita, że daje naprawdę dużo wolności i wiadomo, że w tej wolności można przesadzić. Są takie przypadki, na pewno wiele, ale jest też tak jak u mnie. Ja w życiu jestem stonowany z natury, Takich osób też jest wiele, ale to, że dzięki tej modlitwie można się uwolnić od tego i zrobić jakiś krok naprzód, żeby coś wykrzyczeć, podnieść ręce, to to jest niesamowite i piękne. Dla mnie to było bardzo uwalniające, że ja mogę to zrobić. Emocje są mega ważne i Bóg myślę, że też traktuje je serio. To, co się w nas dzieje, to czy jesteśmy radośni, czy smutni. W modlitwie uwielbienia często to jest moja decyzja. To nie jest tak, że ja czuję się świetnie, jestem radosny i szczęśliwy i nie mam problemów, to uwielbiam Boga. To jest często decyzja, że w słabości, że w tym, że nie daję rady jako tata, jako mąż, że nie wszystko robię świetnie, że coś się nie ułożyło.
To ja podejmuję decyzję, że podnoszę ręce i uwielbiam Boga w tym, że On jest Bogiem, że On jest Królem i że poddaję Mu to wszystko, co się dzieje w moim życiu. I czasem to jest właśnie wbrew emocjom i tym, co czuję. Ale to jest znowu niesamowicie uwalniające. Kiedy? Kiedy wbrew temu znowu podnoszę ręce, uwielbiam go i znowu do mnie dochodzi, że to on jest Królem, że to On jest Panem i że On wie najlepiej, co jest dobre.
Jak myślisz, dlaczego jest tak, że modlitwa śpiewem jest pociągająca dla ludzi? Co w tym jest takiego wow, że tak wiele osób chce i rzeczywiście czasem mówi to jest to moje miejsce. Bez tego miejsca być może nie byłbym w Kościele, czy nie byłabym w Kościele.
Może to daleko idące wnioski, ale naprawdę wierzę, że Duch Święty daje nam to na te czasy. To jest coś, co naprawdę gdzieś jest w planie Bożym dla Kościoła. Osobiście znam wiele osób, które nawróciły się dzięki tej modlitwie, dzięki jakiemuś wydarzeniu, na którym byli właśnie związanym z uwielbieniem. I myślę, że to naprawdę jest takie narzędzie, które sprawia, że przychodzimy bezpośrednio do Boga. Doświadczamy już osobiście tego, że On za nas umarł i zmartwychwstał dla nas, a nie dla mojego sąsiada czy kogoś obcego. I to staje się subiektywnym doświadczeniem. Więc może to jest daleko idący wniosek, ale tak czuję. Duch Święty daje to Kościołowi jako też narzędzie ewangelizacji dzisiaj. Kilkanaście lat temu byłem mocno zafascynowany Mateo. Nie wiem, czy ojciec kojarzy, ale jest taki wokalista uwielbieniowy, chrześcijański. Ja nie mogłem tego zmieścić w głowie. To, że on nagrał swoją płytę live w klubie jazzowym i tam normalnie śpiewał o Jezusie.
Te piosenki są pełne słowa Bożego i dla mnie to było niesamowicie pociągające, że można śpiewać o Jezusie w klubie jazzowym. Jaką On musi mieć odwagę, żeby to robić, Żeby się przyznawać do Jezusa przed ludźmi, Bo to nie było wydarzenie chrześcijańskie, tylko normalny, regularny koncert w klubie. I tak sobie pomyślałem wtedy, że ja też tak chcę, że ja też chcę głosić Jezusa wszędzie, gdzie się da i i wszelkimi sposobami. I ta modlitwa uwielbienia jest dla mnie też tego typu kanałem, który dotyka serc. Po prostu dotyka serc. Wczoraj nawet na premierze była taka pani, którą zaprosiła mama mojej koleżanki. I z tego co wywnioskowałem, to nie miała za wiele wspólnego z modlitwą uwielbienia i też nie wiedziała czego się spodziewać na tym koncercie. I właśnie dziękowała po i mówiła, że nie sądziła, że to będzie takie wydarzenie i że jest taka poruszona i dotknięta. dla mnie to jest coś. Coś w tym jest naprawdę niesamowitego, że z jednej strony mamy piękno muzyki, piękno śpiewu, piękno harmonii, a z drugiej strony jest to nasączone Duchem Świętym.
I że Duch Święty ma jakąś sposobność do tego, żeby działać. Tego chcę jak najwięcej na naszych wydarzeniach. Żeby naprawdę dawać przestrzeń Bogu do tego, żeby On robił to, co chce. To jest dla mnie najważniejsze.
Tych wydarzeń z pewnością już troszkę jest za tobą. Czy mógłbyś się podzielić takimi spotkaniami z ludźmi, którzy przychodzili właśnie po spotkaniu modlitewnym, czy pisali Ci potem maila, czy dawali w jakikolwiek inny sposób znać, że że to jakoś będąc w tej modlitwie, że ich to dotknęło, zmieniło, jakoś wpłynęło na ich życie, zmieniło coś się. Czy. Czy masz takie świadectwa, które też takiej wolności mógłbyś opowiedzieć? Rozumiem, że nie wszystko musi być jawne i publiczne.
[00:35:28]: Jak zacząć modlitwę uwielbienia?
Z przedwczoraj mam świadectwo świeżutkie. Graliśmy w Krakowie, dzień przed premierą 9 października w Płaszowie. Podeszła do mnie dziewczyna, która była na naszym wydarzeniu w maju, czyli parę miesięcy wcześniej i mówiła, że właśnie podczas tego wydarzenia miała takiego doła duchowego i tak naprawdę ciężko jej było po prostu duchowo. I mówi, że podczas tego wydarzenia miała jedno z piękniejszych spotkań z Jezusem, nic jej nie przeszkadzało, tylko wszystko jej pomagało aby się z nim spotkać. To było na Skałce w maju i też to był koncert z Najświętszym Sakramentem. Gdy jest taka możliwość, że Jezus jest w Najświętszym Sakramencie z nami podczas wielbienia, to wtedy mamy poczucie, że jest jeszcze bardziej w centrum. Ta dziewczyna mówiła, że od tego czasu jest dużo lepiej, że coś kliknęło i jest jej dużo łatwiej w relacji z Bogiem. Dla mnie to było niesamowite, bo minęło trochę miesięcy od tego wydarzenia. Takie świadectwa też tak podnoszą.
I fajnie jest to słyszeć, że jest jakiś owoc tego, co robimy, bo to nie zawsze tak jest, nie zawsze wszystko wiemy i nie zawsze do nas dociera. Nie zawsze ludzie się dzielą tym albo się dzielą właśnie po paru miesiącach, ale to jest takie najświeższe świadectwo z przed paru dni.
Chciałbym Cię zapytać jeszcze na koniec naszej rozmowy, jak zacząć z uwielbieniem, o którym mówiłeś w życiu takim codziennym, takim osobistym. Jak zacząć w ogóle? Jeśliby ktoś chciał z takim uwielbieniem zacząć we wspólnocie, czy trzeba się zapisać do jakiejś grupy? Jak to działa?
Jeśli chodzi o to osobiste uwielbienie, to myślę, że najlepiej jest sięgnąć po Słowo Boże, czyli po prostu czytać to słowo i ono bardzo szybko prowadzi do oddawania chwały Bogu za to, jaki jest, co robi. Jak się przeczyta te wszystkie historie biblijne bohaterów biblijnych z ich życia, cudów, które Bóg czynił przez proroków. Potem, jak się przejdzie do już do Nowego Testamentu, wszystkich zapowiedzi proroctw na temat Jezusa i Ewangelii, i Dziejów Apostolskich. To bym polecał, żeby czytać, karmić się słowem, bo to prowadzi do uwielbienia. A jeśli chodzi o takie uwielbienie grupowe, to myślę, że najlepiej w sieci sobie poszukać, czy to wspólnot, czy wydarzeń, które się dzieją. Najfajniej według mnie wejść do jakiejś wspólnoty. Jeśli jest ci bliska taka modlitwa uwielbienia, spontaniczna, jest ci bliska muzyka, to myślę, że to jest najlepsze. Żeby wstąpić do jakiejś wspólnoty, zobaczyć, poznać tych ludzi. Bo to też jest tak, że tych wspólnot jest trochę i nie każda musi być dla ciebie akurat.
Więc ja zawsze mam taką wolność w sobie. Ja jestem we wspólnocie, w Krakowie. Wspólnota, która głównie ma w sercu ewangelizację młodych ludzi i formację młodego pokolenia, czyli od dzieci do, powiedzmy studentów. Ale tych wspólnot jest dużo i każda modlitwa wygląda trochę inaczej. Charyzmaty są trochę inne. Misja wspólnoty jest inna, więc też to jest ważne, żeby gdzieś znaleźć miejsce, które jest spójne z tym, co chcemy w życiu robić i co odczytujemy jako nasze powołanie.
Bardzo Ci dziękuję za nasze dzisiejsze spotkanie.
Dziękuję bardzo.
Życzę powodzenia w głoszeniu i uwielbieniu Pana Boga.
Dzięki bardzo.
Dzięki wielkie. Na dziś to już koniec. Zapraszam Cię do subskrybowania kanału na aplikacjach podcastowych i komentowania odcinka na profilu facebookowym. Jeśli podobał Ci się dzisiejszy podcast, proszę udostępnij go osobie, którą może on zainteresować. Na kolejny odcinek puzzli zapraszam w przyszły czwartek.