179: Czym jest prawdziwy pokój, gdy wokół trwa wojna?

Udostępnij

W najnowszym odcinku mojego podcastu rozmawiam z biskupem Mikołajem Łuczokiem, ordynariuszem diecezji mukaczewskiej, który dzieli się swoim doświadczeniem życia w realiach wojny na Ukrainie. To nie tylko opowieść o trudach codzienności w kraju ogarniętym konfliktem, ale też głęboka refleksja nad duchowością, sensem cierpienia i tym, gdzie szukać pokoju w czasach chaosu.

Poruszymy tematy:
✅ Jak wojna wpływa na psychikę i duchowość?
✅ Dlaczego pokój chrystusowy różni się od „spokoju psychologicznego”?
✅ Jak odnaleźć sens i nadzieję w świecie pełnym bólu i gniewu?

To rozmowa pełna nadziei, autentyczności i pytań, które każdy z nas powinien sobie zadać.

Witam Was serdecznie. Moim dzisiejszym gościem jest Mikołaj Łuczok.
Witam Cię Mikołaju.
Mówię tak bardzo bezpośrednio, ponieważ jesteśmy braćmi, choć w tej, że tak powiem, rutynie kościelnej powinienem pewnie zwrócić się „Jego Ekscelencjo” i dołożyć te wszystkie biskupie ozdobniki. Cieszę się, dziękuję Ci bardzo, że przyjąłeś moje zaproszenie. Przyjechałeś z Ukrainy. Jesteś biskupem diecezji mukaczewskiej. Dobrze powiedziałem?

Dobrze.

Jesteś też dominikaninem, bo pewnie nie wszyscy słuchacze Puzzli Wiary będą o tym wiedzieli i bardzo Ci dziękuję za to, że zgodziłeś się. Właściwie wyrwałem cię niemalże z korytarza, bo kontekst, w którym się znajdujemy jest taki, że Mikołaj przyjechał do nas, do Krakowa. Pewnie już wiecie, bo słuchaliście poprzednich odcinków, że w tym czasie w Krakowie trwa kapituła generalna braci i poprosiliśmy Mikołaja, żeby przyjechał i pomógł nam w takiej konkretnej modlitwie, w modlitwie o pokój. Jednym z wydarzeń, które będzie się odbywać w trakcie kapituły, w naszym kościele, będzie modlitwa o pokój. Wtedy, kiedy słuchacie tego nagrania, ona już była, więc właśnie jesteśmy pomiędzy.

Mikołaju, pomyślałem, że dobrym tematem jest pytanie o pokój, ale taki głęboki. Mieszkasz na Ukrainie, w kraju, w którym toczy się wojna. Przed nagraniem powiedziałeś mi, że to jest jeden z twoich nielicznych wyjazdów poza granicę Ukrainy od momentu, kiedy wojna się rozpoczęła, prawda?

Tak jest, pierwszy do Polski. Nie mogę w ogóle opuszczać kraju, jak każdy mężczyzna w wieku między 18 a 60 rokiem życia, a tylko z okazji zaproszenia na jakieś wydarzenia międzynarodowe. Muszę wtedy pisać prośbę do Ministerstwa i otrzymuję jednorazowe pozwolenie. A ponieważ kapituła to jest takie wydarzenie międzynarodowe, gdzie zjeżdżają się bracia z całego świata, to zaproszono mnie, żebym przyjechał, żeby się modlić o pokój w czasie, kiedy trwał wojna na Ukrainie, której nie widać końca. To jest mocne wydarzenie, żeby bracia odczuli też przez moją obecność ten ból, tę trwogę i to wolanie o pokój, ponieważ zupełnie inaczej ja przeżywam, albo my przeżywamy tę wojnę tam, gdzie ona się toczy i gdzie toczy się w innych częściach świata. To jest dla mnie też takim niesamowitym, bolesnym doświadczeniem, że w momencie, kiedy przyszła wojna do kraju, zrozumiałem, że wszystko, co wiedziałem o wojnie z wiadomości, gdziekolwiek by ta wojna nie była, to doświadczenie zmieniło moje spojrzenia, bo wojna wtargnęła w nasze życie. Te fazy, które wojna wniosła w nasze życie, ciągle się zmieniają, bo ciągle czemuś innemu trzeba sprostować w wojnie, która trwa już ponad trzy lata, a jeśli liczymy od 2014 r., to już jedenasty rok.

I to jest właściwie moje pytanie, bo mieszkasz w kraju, w którym toczy się regularna wojna i chciałbym, żebyś spróbował przybliżyć nas do tego, czy w ogóle myślisz, że w takim kontekście jest możliwy pokój. I nie myślę o pokoju takim militarnym czy wojskowym, tylko właśnie jakiegoś rodzaju głębokim doświadczenia pokoju człowieka, bycia, funkcjonowania, o czymś co być może nazwałbym pokojem Chrystusowym.

To jest jedyny pokój, jaki można osiągnąć w tej chwili. To jest właśnie zrozumienie aktualności propozycji Jezusa w tym czasie, kiedy po pierwsze, jesteśmy bardzo zmęczeni tą wojną, a kiedy człowiek jest zmęczony, to jest podrażniony i na co dzień bardzo szybko się ludzie rzucają jeden na drugiego. Po drugie, jest bardzo wiele zniszczenia i śmierci i to prowadzi do wielkiego smutku i do wielkiej niewiadomej, jak dalej żyć, czyli to jest też taki moment, gdzie człowiek traci pokój. Następne, że bardzo mocno człowiek się podburza, bo jest obecny temat wroga, temat nienawiści, temat zwycięstwa, który bardziej wiąże się z pojęciem militarnym i w żadnym z tych stanów nie ma pokoju, czyli ten świat i polityczny aspekt rozwiązywania konfliktu wojennego nie wnosi pokoju w życie człowieka. Kiedy przestanie się walczyć albo jak się zatrzyma wojna, czego bardzo chcemy, żeby nareszcie zacząć odbudowywać siebie i relacje między sobą, albo opłakiwać wszystkie straty, których doświadczyliśmy, to w czasie, kiedy toczy się wojna, to jest bardzo trudne, ale rozumiem też osobiście, że najważniejszy jest pokój Chrystusowy, który wymaga wiele wysiłku, żeby go odnaleźć, a jednocześnie on się daje odnaleźć. Pokój Chrystusowy się daje, jeżeli go szukać, ale teraz jest tu ważna umiejętność wyostrzenia swojego serca, swojej uwagi na pokój Chrystusa Zmartwychwstałego w tym całym cierpieniu, które prowokuje do wielkiego bólu, wnosi w życie wielki ból i nie mając jakiejś zrozumiałej perspektywy, co nas czeka w przyszłości, jest bardzo dużo trwogi, złości i agresji, którą bardzo często skierowuje się na najbliższych. Poszukanie tego wewnętrznego pokoju to jest wielki wysiłek, któremu ostatnio poświęcam wiele czasu, żeby go kultywować, czyli odnaleźć i być w nim i być człowiekiem pokoju. Zacząłem też czytać Martina Luthera Kinga, albo Gandiego, czy też innych ludzi, którzy żyli w czasie wojny, albo Wiktora Frankla, który właśnie przez sens, przez odnalezienie sensu, znalazł wyjście w tym całym cierpieniu. I właśnie w tym momencie Chrystus ze swoją propozycją jest bardzo aktualny. Często rozmawiamy między ludźmi, którzy chodzą do Kościoła, że w sumie to jednym z niewielu źródeł siły i pokoju jakie w tej chwili zostały dla ludzi jest Kościół, wspólnota, sakramenty, modlitwa, Pismo Święte. Ponieważ to nie jest banalne podejście, bo Chrystusa ukrzyżowali, On umarł, Piłat Go skazał, żołnierze Go katowali, bliscy Go zdradzili, a Matka stała pod krzyżem i to jest obraz tego, co my przeżywamy na co dzień, a jednocześnie widzimy, jak On to wszystko przeżywa, jak reaguje Jego Matka. W sumie to jest teraz bardzo mocny obraz Maryi stojącej pod krzyżem, bo jedną z trudności jest dla ludzi i dla mnie też, to stanie obok krzyża.

Co masz na myśli tak konkretnie? Jak możemy to odczytać?

Ja na przykład pochodzę z zachodniej części Ukrainy, gdzie nie toczy się taka bezpośrednia walka, czyli my mamy inny rodzaj wojny i cierpienie od wojny i jest bardzo trudno stać przy tych ludziach, przy tych matkach, przy tych żonach, którym zabili męża, brata, bo mężczyźni są na wojnie, a matki, żony, rodziny zostają. I to stanie przy cierpiących ludziach, tak jak Jezus, który umiera, to jest ta pozycja wielu ludzi, jak w tym cierpieniu, kiedy czujesz się bezsilny, jak trwać w wierze, jak nie uciec od tego bólu, od tego cierpienia, jak na przykład zrobili niektórzy uczniowie.

A masz odpowiedź na to, jak wytrwać, jak być przy tym krzyżu?

Odpowiedź to jest Szalom Miriam, kiedy Archanioł Gabriel przyszedł do Maryi i powiedział Jej „Pokój Tobie, Maryjo”, czyli ta otwartość na Słowo Boże, otwartość na głos Boży, otwartość na Bożych posłańców, otwartość na siłę Bożą. To jest jedyna odpowiedź, bo można próbować jakichś ludzkich technik, ale one się kończą te techniki słuchania, bycia, trwania. Siła przychodzi z otwartości na Boga i na Bożych posłańców. Dużo modlitwy, ale takiej modlitwy zanurzonej w działanie Ducha Świętego, w siłę Bożą. Ponieważ ja miałem już kilka takich faz, kiedy traciłem siły, wpadałem w jakąś rozpacz, przygnębienie i znowu i znowu musiałem się nawracać, znowu i znowu musiałem zaczynać od tego najważniejszego, że rozumiałem, że moja działalność charytatywna, czy moja działalność porządkowania spraw, pomoc innym ludziom na poziomie socjalnym i strukturalnym doprowadzała mnie czas od czasu do takiego wypalenia, że znowu musiałem się nawracać i wracać do bazy, do fundamentu, do modlitwy, do kontemplacji, do napełniania się Duchem Świętym, żeby z tej pozycji pokoju, siły i spojrzenia nadawać sens temu, co się dzieje.

W tej chwili wygląda to w ten sposób, że prawie każdego rana wstaję koło godziny 4:00-5:00, dwie godziny spędzam na modlitwie, na słuchaniu tego co mi mówi Pan, albo na otwieraniu się na Bożą siłę, ponieważ to jest najważniejsze źródło w tej wojnie, żeby mieć siłę i spojrzenie na to, co się dzieje, z pozycji Słowa Bożego, z pozycji Jezusa, z pozycji nadania Logosu, sensu temu, co się dzieje. A na to trzeba pracować, czyli trzeba zająć się tym co najważniejsze, czyli najpierw szukać Królestwa Bożego: szukajcie najpierw Królestwa Bożego, reszta Pan da wam. Zresztą jest jeszcze jeden bardzo ważny aspekt, że bardzo trudno jest u nas prognozować. Ja już od jakiegoś czasu praktykowałem to życie tu i teraz. Jest tylko dzisiaj, nie ma przyszłości. To duchowość teraźniejszości, która obecna jest w Ewangelii, bo św. Mateusz w szóstym rozdziale Ewangelii pisze: nie troszczcie się więc zbytnio o jutro, bo jutrzejszy dzień sam o siebie troszczyć się będzie. Więc przez tą niemożliwość prognozowania przyszłości, przez te frustracje, które przychodziły co chwilę, kiedy nam się wydawało, że już się coś kończy, że już się coś zmieni, że już są jakieś ruchy polityczne, że dojdzie do jakiegoś pokoju, ta frustracja była i jest na tyle ciężka, że ludzie, którzy oczekują końca – i właśnie to jest to doświadczenie Wiktora Frankla – że ci, którzy w obozach koncentracyjnych stawiali sobie jakiś punkt, że doczekam do tego momentu, doczekam do tej chwili, bo ktoś obiecywał, że już będzie pokój, albo coś się zmieni – kiedy przychodzi ten moment i nic się nie zmienia na lepsze, albo odwrotnie: jest jeszcze gorzej i jeszcze trudniej, to wtedy ludzie tracą siły i nawet są przypadki, że popełniają samobójstwa. Nie wytrzymują. Tak samo było w obozie koncentracyjnym. Dlatego Ewangelia daje to wyjście, że trzeba żyć dzisiejszym dniem, a żeby żyć dzisiejszym dniem, to dzisiaj trzeba nabrać siły, mądrości, pokoju, czyli dzisiaj trzeba szukać Królestwa Niebieskiego, bo nie ma jutra. A jeżeli będzie jutro, to trzeba robić to samo.

To ładne.
Powiedziałeś, że Jezus jest Logosem, że to On nadaje sens, a ja mam taką wątpliwość, czy to znaczy, że można nadać sens tym wydarzeniom, które się dzieją na Ukrainie w związku z agresją Rosji? Czy ty to tak widzisz, czy to chodzi o jakiegoś innego rodzaju sens i Logos?

Na bardzo wielu poziomach. Na przykład pierwszy poziom, to wiemy, że pokoju na świecie nie będzie, ponieważ perspektywa pokoju na świecie oznacza, że trzeba, żeby wszyscy się nawrócili, a my widzimy, że ludzie się nie nawracają, że źródłem niepokoju i wojny jest zamknięcie ludzi na Boga, czyli wpuszczenie w swoje życie wroga życia, diabła. Z perspektywy Apokalipsy nie ma takiego momentu, że przed drugim przyjściem Jezusa Chrystusa będzie pokój. Jeżeli Pan nasz, który nie miał żadnego grzechu, przeszedł taką drogę, że ludzie go zabili, to nie ma się co dziwić tym co się dzieje. To jest jeden z momentów, który ja jako pasterz, jako prorok – bo to jest też moja misja prorocza, żeby pokazywać na te prawdy – że wojna jest dlatego, że nie jesteśmy nawróceni. I nie oskarżając kogoś konkretnego, ale pokazując, że żeby był pokój potrzeba, żeby każdy człowiek otworzył się na ten pokój, którego my szukamy.

I to jest jeden sens, który trzeba zrozumieć, że nie wiadomo, czy nie są to czasy jakiegoś rozkręcania III wojny światowej i czy jeszcze nie będzie gorzej i czy my na Ukrainie, nie będziemy najlepiej przygotowani do tego, co dalej będzie się działo i trzeba się nauczyć żyć w czasie wojny. I bardzo często mówię ludziom o tym, że nie trzeba czekać z tym, żeby żyć. Jedną z trudności jest to, że ludzie czekają, że potem, jak się skończy wojna to zaczniemy żyć. Nie, trzeba żyć w czasie wojny i to jest jedna z mądrości, której się trzeba nauczyć. Ludzie, którzy czekają na koniec wojny i mówią, że potem zaczniemy żyć, potem zaczniemy tworzyć, potem będziemy odbudowywać, to ludzie, którzy popadają w wielką frustrację i tracą czas. I Jezus nadaje temu sens i logos, ponieważ jak nie ma jutrzejszego dnia, to dzisiaj jest wszystko, żeby tworzyć dobro, tworzyć pokój.

Potem są te różne prawdy, jak Jezus naucza, że skąd jest wojna, apostołowie uczą, skąd jest wojna, że z waszych rządz, ponieważ chcecie tego, co nie jest wasze, a jak zabieracie, to nie otrzymujecie, czyli całe głębsze poznawanie problemów człowieka, że wojna toczy się wewnątrz mnie i w pewnym sensie, kiedy ja komuś coś zabieram, to w pewnym sensie przyczyna tego zła jest podobna, tylko skala inna. Kiedy, zaczynam rozumieć, jak to działa albo na przykład, kiedy ja rozumiem, że wszyscy ludzie, którzy poddają się w tej chwili demonowi wojny, nienawiści, złodziejstwa itd., to tak samo są ludzie, którzy kiedyś zostali skrzywdzeni i to są ludzie, których nawrócenia chce Bóg i których chce ratować. No i znowu nadawanie sensu, czyli rozumienie tego wszystkiego, tego logosu, rozszerza rozumienie, daje siły i daje pewną wolność, żeby nie patrzeć bardzo wąsko na wydarzenia. Natomiast, żeby zrozumieć, nadać sens, otrzymać światło i rozumienie, to trzeba włożyć wiele wysiłku. Teraz w czasie wojny dzieje się coś takiego, że ona dla jednych staje się miejscem przyspieszonej dojrzałośc duchowej i ludzkiej, ponieważ niejednokrotnie trwa ciągle przewartościowanie życia, czasu, relacji, przedmiotów, nadawanie znowu sensu wolności, przestrzeni, poruszaniu się, np. u nas dużo mężczyzn nie może się poruszać, wyjeżdżać, dzieci, młodzież, czyli trwa ciągle przewartościowywanie życia, czasu i relacji. I ten ucisk staje się przyczyną tego, że człowiek się rozwija. To jest bardzo ciężki rozwój. Natomiast słyszałem też kiedyś o tym, że u człowiek w kryzysie tworzą się nowe strategie, nowe neurony, te wszystkie komunikacje, połączenia, które są i idzie ruch na rozwijanie, uwolnienie od różnych uzależnień od czegoś, np. ja się cieszę, jak mogę wyjść pobiegać po lesie i nie muszę jechać gdzieś za granicę. I cieszę się tym, że jest ten nowy dzień, że mam dzisiaj co zjeść, w coś się ubrać i że nie potrzebuję wiele do życia. Różne są tego strony, ale też niebezpiecznie jest to, że wielu ludzi upada, ponieważ ten ucisk, cierpienie, ciągłe szukanie winnych, wiadomości, także pranie mózgu przez te wiadomości, powoduje, że bardzo często ludzie dzielą świat na czarny i biały, na wrogów i na swoich. Łatwo nimi manipulować. Rzucą jakieś wiadomości, że ktoś nas zdradził, czy że ktoś jest wewnętrznym wrogiem, zewnętrznym wrogiem i widzę, jak część ludzi upada. Ten czas wielkiego napięcia, to jest niebezpieczny czas, ponieważ bardzo łatwo jest zmanipulować ludzkie myślenie.

Może być zarówno stymulujący do wzrostu, jak i do degradacji.

Nie to, że może, ale taki jest. To nie jest możliwość. To jest fakt. Wielkie cierpienie.

Myślę, że raczej nie ma takiego momentu, że da się być w tym miejscu, w którym się było. Że zawsze to jest związane z jakimś ruchem.

Nie, bo to jest takie ciśnienie, takie bombardowanie, takie cierpienie różnego poziomu, takie ograniczenie, które wprowadza, że idzie taka fala prymitywizacji i degradacji.

Chciałbym jeszcze na moment wrócić do tego motywu rozumienia tej rzeczywistości, poznawania tego logosu, złapania sensu niektórych rzeczy. Mówiłeś o różnych poziomach i zastanawiam się, jakie właściwe narzędzie jest do tego, żeby próbować podchodzić pod ten sens tych różnych elementów. Czy to jest rozum? Czy tylko i wyłącznie rozum? Czy to jest jakiegoś rodzaju połączenie z duchowością? Jak ty to widzisz? Bo mówiłeś też o swoim doświadczeniu, o czytaniu, o otwieraniu książek, uczenia się od tych, którzy przeżyli podobne sytuacje i zacząłem się zastanawiać, czy to jest czysto intelektualna praca, którą trzeba wykonać, czy też wchodzą tu jakieś inne elementy?

Zobacz, ja jestem człowiekiem dosyć harmonijnym, zintegrowanym: dusza, duch, ciało, serce. I to jest jakby współdziałające, jedno z drugim związane, czyli wola jest skierowana na to, żeby poznać prawdę, czyli szukać wyjścia, szukać prawdy. To pragnienie prawdy, to jest głębokie pragnienie serca, czyli obecności. Serce cierpi, szuka odpowiedzi. Rozum kieruje się na to, żeby tej odpowiedzi szukać na poziomie intelektualnym, że może ktoś coś napisał. Dla mnie sposobem jest lectio divina. Skończyłem u salwatorianów szkolę lectio divina, sposób głębokiego słuchania Słowa Bożego. W czasie wojny byłem też kilka razy na ośmiodniowych rekolekcjach jezuickich, gdzie jest całych osiem dni w ciszy, medytacji i szukaniu. To jest taki proces połączenia pracy, rozumu, serca, ciała, całej duszy, uczuciowości, kiedy w momencie tego szukania, słuchania, czytania przychodzi takie: aha, to jest to. To jest takie światło, które przychodzi do rozumu, które dotyka serca, które przychodzi do ciała, które potem umiem nazwać swoimi słowami, a dalej idzie posługa, bo ja tym słowem i zrozumieniem służę innym, ponieważ to jest moja misja jako biskupa, jako kapłana, jako dominikanina – to wszystko się łączy – jako ucznia Jezusa: idźcie i nauczajcie tego wszystkiego, co wam objawiłem. Czyli to jest taki proces objawienia, a do tego, jako człowiek wrażliwy na to, żeby usłyszeć sens prawdy, to słuchając, albo można tak powiedzieć: współpracując z Duchem Świętym, otrzymuję odpowiedzi na różne aktualne stany. Mamy w diecezji swoje media ewangelizacyjne Veritas, które można znaleźć na YouTubie i na Spotify też prowadzimy podcast i ja mam swoje dwa programy, które zaczęliśmy rozwijać w czasie wojny. Jeden to „Pójście na głębię”, a drugi to „W poszukiwaniach autorytetu”, gdzie na podstawie Pisma Świętego, nauczania Jezusa, razem szukamy odpowiedzi. Jest tam ze mną jeden kapłan, Eugen i my co dwa tygodnie na podstawie Słowa Bożego i nauczania Jezusa szukamy razem odpowiedzi na aktualne pytania.

Myślę, że wiele osób próbuje jakoś zbliżyć się do czegoś, co nazwalibyśmy pokojem psychologicznym. Teraz trochę abstrahuję od samego kontekstu wojny, ale dużo współcześnie się mówi o różnych ćwiczeniach, wyciszeniu, jakiegoś rodzaju pokoju, który ja tak roboczo nazywam pokojem psychologicznym. Jak byś odróżnił taki pokój od pokoju Chrystusowego?

Każdy pokój, nawet psychologiczny, jakoś zbliża do pokoju Chrystusowego, ponieważ umiejętność odnalezienia pokoju psychologicznego prowadzi do tego, że na głębszym egzystencjalnym poziomie jednak odczułam jakąś trwogę. Widzę na ile ciało, dusza i duch są połączone i że jedno drugie podciąga, jeżeli to jest prawdziwa duchowość, cielesna, a nie platoniczna, która twierdzi, że ciało to jest zło, psychika to jest psychologia, psychologizmy, że potrzebujemy tylko sakramentów duchowych, Pisma Świętego, nic innego nie trzeba, bo to nie jest prawda. Chrystus się wcielił, więc i ciało i dusza, czyli psychika i duch to jest coś dobrego. Duch Święty to łączy i prowadzi do uzdrowienia. To jest ciekawe, bo po ukraińsku mówimy „зцілення”, цілий to całość, czyli wiedzie do jedności, do zjednoczenia. Uzdrowienie jak zjednoczenie.

Ja na przykład biegam. Dla mnie to jest też jeden z takich kontemplatywnych momentów. Ja biegam, ja odczuwam, nazywam swoje samopoczucia, co się teraz dzieje, co mi się układa, a przy tym modlę się różańcem. Na 5 kilometrów odmawiam dwa różańce, na 7-10 kilometrów trzy, cztery różańce. To jest taki aspekt połączenia. I zauważyłem, że kiedy umiem znaleźć ten pokój, który ty nazwałeś, psychologiczny, czyli usiąść, odprężyć się, oddychać, nazwać swoje samopoczucie, usiąść na ławeczce, patrzeć na liść drzewa, sprzątać, coś co przynosi taką psychiczną ulgę, obecność tu i teraz, to jednocześnie tam musi być Duch, bo jakikolwiek pokój jest od Ducha Świętego. Tylko, że Duch wzywa na głębię. Głębia przyzywa głębię. I dlatego ktoś w pierwszym momencie może szuka pokoju duchowego, czyli egzystencjalnego, i pójdzie do spowiedzi, albo zacznie czytać Pismo Święte i gdzieś go dotknie, ale na psychicznym poziomie jest roztrzęsiony, niepozbierany, to uważam, że Duch będzie go od dołu prowadził też do harmonii psychicznej, bo trzeba będzie się spotkać z tym, co jest nieuporządkowane, ze swoim współuzależnieniem, z traumami życiowymi i nauczyć się żyć tu i teraz, cieszyć się, jeść zdrowo, oddychać, troszczyć się o swoje ciało, czyli ja wyznaję całościowe podejście i że jedno z drugim się łączy i nie da się uciec przez poszukiwanie tylko psychologicznego pokoju od egzystencjalnych pytań życia i śmierci, ponieważ nawet jeżeli człowiek znajdzie jakiś horyzontalny pokój psychologiczny, to i tak życie przynosi różne tragiczne wydarzenia i wtedy się spotka z tym pytaniem: a co głębiej? a gdzie ten pokój egzystencjalny? o co chodzi?

Czyli ten pokój Chrystusowy łączysz się z takimi egzystencjalnymi pytaniami, czy jakby kluczowymi odpowiedziami w naszym życiu? Dobrze to rozumiem?

No jasne. Pierwsze pytanie to jest, kim ja jestem. To jest egzystencjalne pytanie. Bardzo lubię Ewangelię św. Jana, ponieważ tam niesamowite są te pytania Jezusa. Na przykład pierwsze pytanie, pierwsze słowa, jakie Ewangelista Jan wkłada w usta Jezusa… pamiętasz jakie to są?

Nie, nie pamiętam.

Czego szukacie? Idą za nim dwaj uczniowie, On się do nich odwraca i mówi: czego szukacie? A oni: Mistrzu, gdzie mieszkasz? Ok, chodźcie i zobaczcie.

Pierwsze słowa Zmartwychwstałego do Marii Magdaleny: kobieto, dlaczego płaczesz? Kogo szukasz?

To jest niesamowicie przemyślane, że Jan pokazuje, że egzystencjalne pytanie: czego szukam? czyli dlaczego żyję? to jest pierwsze pytanie, które zadaje Jezus, ponieważ On ma na nie odpowiedź. Kiedy On idzie na pustynię, to diabeł Mu proponuje, jak ma żyć, jak ma wykonać swoją misję. Dlatego pierwsze pytanie to: czego szukacie? Janowi Chrzcicielowi jako pra-obrazowi Jezusa, który się pojawia w Ewangelii św. Jana, zadają pierwsze pytanie: kim ty jesteś? Mówi: jam jest głos wołającego na pustyni. Jan to przepracował i nie boi się, że mu odetną głowie.

Jezus nie boi się w sumie – boi się i nie boi się, ponieważ ma strach przed cierpieniem, ale z drugiej strony wie, kim jest, kogo szuka i jak żyje. To są egzystencjalne pytania. My szukając takiego bardziej demokratycznego, spokojnego, społecznego, dobrego, ułożonego życia, zdrowia, jedzenia, sportu, itd. dajemy pewne odpowiedzi, które są dzisiaj bardzo popularne, ale głębokie, egzystencjalne zapytania, one wcześniej czy później i tak powstają u człowieka, a Jezus od razu stawia je człowiekowi, który idzie za Nim. Czego szukasz? Jak masz to, czego szukasz, to idź głębiej. Wypłyń na głębie.

To ostatnie pytanie, które chciałbym Ci zadać w trakcie naszej dzisiejszej rozmowy. Nie musisz odpowiadać oczywiście, bo ono będzie bardziej takie osobiste.

Mikołaju, czego szukasz?

W tej chwili tego wewnętrznego pokoju, głębokiego zjednoczenia z Ojcem, żeby go ciągle i jak najwięcej odczuwać. Niedawno zrozumiałem, że wiele czasu poświęcam na działalność, która nie pochodzi z głębokiego rozeznania, że to Duch mnie prowadzi. I kilka tygodni temu Duch mnie wyprowadził na pustynię, w codzienności, gdyż zrozumiałem, że już więcej nie mogę czekać, żeby odłożyć na później ten stan pokoju, że teraz jest dużo zadań. To jest jedna z takich trudności, że jako biskup, który mam całą diecezję, która ma różne swoje potrzeby w czasie wojny, w kraju, w którym jest bardzo wiele potrzeb popadłem znowu w takie coś, że niedostatnie poświęcałem czas na duchowe bycie z Jezusem, jak ta Maria, która usiadła u nóg, bo dużo we mnie było Marty. I doszedłem do takiego wypalenia, gdzie usłyszałem, że nie mogę dłużej odkładać. Więc w tej chwili to jest ten moment znowu jakiegoś nawrócenia, że chcę się bardzo głęboko zanurzyć w Obecność Bożą w moim życiu, żeby stamtąd działać. I usłyszałem taką bardzo ciekawą formułę, kiedy wczoraj pojawiła się możliwość i zaprosiłeś mnie do tego, żebyśmy porozmawiali o tym pokoju wewnętrznym i pokoju zewnętrznym, to powiedziałem sobie tak, że to ja decyduję, czy to zewnętrzne będzie wpływać na moje wnętrze, czy ja z mojego wnętrza będę wpływał na to zewnętrzne. To jest niesamowita formuła.

To jest niezwykłe.

I to ja decyduję. I zrozumiałem, że dlatego, żebym ja z wewnętrznego wpływał na zewnętrzny, to trzeba włożyć dostateczny wysiłek, żeby w tym wewnętrznym wybudować tą Obecność. Jesteście świątynią, przyjdę do Was, ale żeby się to stało i stawało w moim życiu i stamtąd widzieć i działać.

Mikołaju, bardzo ci dziękuję za nasze dzisiejsze spotkanie.

Dziękuję.

Dzięki wielkie.

About the author

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *