165: Grób Pański

Udostępnij

W najnowszym odcinku mojego podcastu zgłębiam temat pochówku Jezusa Chrystusa. Moim gościem był ojciec Paweł Trzopek OP, biblista z Rzymu, który w niezwykle ciekawy sposób wprowadził mnie – i mam nadzieję również Was – w świat żydowskich tradycji pogrzebowych Palestyny I wieku.

Dowiedziałem się, że w Jerozolimie czasów Chrystusa groby wykute w skale były normą. Wszystko przez cienką warstwę gleby, która sprawiała, że taki sposób chowania zmarłych był nie tylko praktyczny, ale wręcz konieczny – szczególnie w miejscu takim jak Golgota. Rozmawialiśmy o dwóch typach grobowców: bogatszym Arkosolium oraz prostszych niszach zwanych Kochim. Co ciekawe, były to miejsca przeznaczone do wielokrotnego użytku – po rozkładzie ciała zbierano kości do specjalnych ossuariów.

Opis pochówku Jezusa zawarty w czterech Ewangeliach podkreśla kilka istotnych szczegółów: ciało musiało zostać szybko złożone przed szabatem, owinięte w płótna i namaszczone wonnościami, które miały przyspieszyć proces rozkładu.

Szczególną uwagę zwróciliśmy też na scenę, w której kobiety przychodzące dopełnić rytuałów zastają grób pusty. Chusta i płótna starannie złożone osobno sugerują, że wydarzyło się coś niezwykłego. W tym kontekście pusty grób nie jest jedynie reliktem przeszłości, ale początkiem głębokich pytań – czy rzeczywiście jest to świadectwo Zmartwychwstania?

Poruszyliśmy również temat Bazyliki Grobu Świętego, uznawanej przez tradycję za autentyczne miejsce pochówku Jezusa. Dla kontrastu wspomnieliśmy tzw. „grób w ogrodzie”.

Witam was serdecznie. Moim dzisiejszym gościem jest o.Paweł Trzopek, mój współbrat, który na co dzień mieszka w Rzymie, jest biblistą i tam też zajmuje się jedną z największych bibliotek w dominikańskich zbiorach. Witam cię, Pawle!

Szczęść Boże! Alleluja!

Jesteśmy zaraz po Zmartwychwstaniu Pańskim. Nagrywamy ten odcinek trzy dni przed emisją i postanowiliśmy porozmawiać dzisiaj o kontekście Grobu Pana Jezusa.

Pawle, zaprosiłem cię do tej rozmowy, bo przez długie lata mieszkałeś w Jerozolimie i Jerozolima jest ci znana. Masz doświadczenie duchowe, no i jesteś biblistą, więc mam nadzieję, że to przybliży nas wszystkich do kontekstu i pomoże nam bardziej zrozumieć Ewangelię. Jeszcze raz bardzo ci dziękuję, że przyjąłeś moje zaproszenie.

Dziękuję za zaproszenie i cieszę się, że po raz kolejny możemy porozmawiać.

Powiedz proszę jakie były tradycyjne praktyki pogrzebowe w I wieku w Palestynie. Jak to w ogóle wyglądało? Jak żydzi grzebali swoich zmarłych?

To dość skomplikowane zagadnienie, bo różniły się te praktyki w zależności od miejsca i od czasu. Jeżeli chodzi o samą Jerozolimę i czasy Chrystusa, czyli okres końca epoki Drugiej Świątyni, przed rokiem 70 po Chrystusie, te praktyki są dość dobrze udokumentowane: zarówno przez teksty żydowskiej tradycji, jak i przez świadectwa archeologiczne. Warto zacząć od zdania, które nam podsuwa św. Jan w swojej Ewangelii. Kiedy opisuje pogrzeb Jezusa zauważa w rozdziale dziewiętnastym, w wersecie czterdziestym: „Zabrali więc ciało Jezusa i owinęli je w płótna razem z wonnościami, stosownie do żydowskiego sposobu grzebania”. Myślę, że to jest dobry punkt wyjścia do refleksji o tym jaki mógł być ten żydowski sposób grzebania. To jest zagadnienie, na które można spojrzeć z różnych punktów widzenia.

Najpierw, jeżeli chodzi o czas: kiedy miał mieć miejsce żydowski pogrzeb? Druga rzecz, to obrzędy, które towarzyszą pogrzebowi, które przygotowują ciało do spoczynku w grobie. I trzecia rzecz: sam grób, jak mógł on wyglądać?

Ładne pytania postawiłeś i trochę zabrałeś mi robotę, więc spróbuj teraz na nie odpowiedzieć.

Zrobię co w mojej mocy.

W czasach Pana Jezusa, w Jerozolimie i w okolicach żydzi chowali swoich zmarłych w grobach wykuwanych w skale. Może nam się to wydawać trochę dziwne, ale przestanie być dziwne, kiedy sobie uświadomimy, że tam nie da się kopać w ziemi, bo warstwa gleby jest bardzo cienka. Miasto rzeczywiście zbudowane jest na skale i żeby ciało zmarłego złożyć w ziemi trzeba kuć skałę.
W czasach Jezusa były dwa sposoby budowania żydowskich grobowców. Jeden z nich, bardziej rozbudowany, po który sięgali ludzie bogatsi, to taki rodzaj grobu, który się nazywa arcosolium. Taki grób wyglądał w ten sposób, że w ścianie na przykład kamieniołomu, czy jakiegoś urwiska skalnego wykuwano w głąb tej skały najpierw pierwsze pomieszczenie, w którym w przyszłości miały się znaleźć ossuaria z kośćmi zmarłych (o tym pewnie jeszcze powiemy), a później samą komorę grobową. W komorze grobowej, zazwyczaj po prawej stronie, wykuwano łoże długości człowieka (180-200 cm), kamienną ławę, na której miało zostać złożone ciało zmarłego. Tego typu grób został wykorzystany do pochówku Jezusa.

Dlaczego w pierwszej części było ossuarium na kości, a w drugiej części była grota grobowa?

Ponieważ to były grobowce wielorazowego użytku.

Czyli co się działo? Składano ciało zmarłego do groty grobowej i ono było tam tak długo aż zostały z niego kości, które przestawiało się później do ossuarium? Dobrze rozumiem?

Prawie tak. Zwróć znów uwagę na to co mówi św. Jan: w miejscu, gdzie Go ukrzyżowano był ogród, w ogrodzie zaś nowy grób, w którym jeszcze nie złożono nikogo. Tak to notuje świadek naoczny, czyli Jan Apostoł.
Te grobowce to nie było nic łatwego do wykonania. Nie tak jak dzisiaj gdzie koparka kopie nowe groby na cmentarzu komunalnym albo panowie grabarze szpadlami przerzucają glinę i piasek. Żeby wykuć taki grobowiec trzeba było poświęcić pewnie kilka miesięcy. Grobowce były wielorazowego użytku. W czasach Jezusa, co najmniej od I wieku przed Chrystusem, pojawiła się praktyka zbierania kości zmarłych. We wcześniejszych pochówkach żydowskich pod komorami grobowymi były wykuwane doły, zagłębienia, do których zsypywano kości, kiedy już ciało zmarłego się rozłożyło. Natomiast mniej więcej od I wieku przed Chrystusem, zwłaszcza w Jerozolimie i w Jerychu, ludzie bogaci rozpoczęli taką praktykę, żeby kości zmarłych zbierać do kamiennych pojemników zwanych ossuariami i wystawiać je do pierwszej komory przed komorą grobową. One tam oczekiwały, a samo łoże, kamienna ława, na której składano ciało zmarłego było już wolne. Wtedy następny nieboszczyk mógł spokojnie umierać.

Czy dobrze zrozumiałem, że mówiłeś o dwóch rodzajach grobów?

Tak. To był ten pierwszy. Drugi to są grobowce cochim. Są to wąskie jakby rury, które wykuwano w skale, żeby prostopadle do lica skały wsuwać ciało zmarłego.

One też były wielorazowego użytku?

One też były wielorazowego użytku. Nie za bardzo wiemy jak to wyglądało w praktyce. Zachowały się różne pochówki tego typu. Zazwyczaj znajdowano je puste, ale przez wieki różne rzeczy mogły się zdarzyć. Jeden z takich pochówków znajduje się pod dzisiejsza Bazyliką Grobu Pańskiego, w jednej z bocznych kaplic używanych przez prawosławnych Syryjczyków. Tam te zagłębienia wykuwano w skale w taki sposób, żeby się tylko zmieściło ciało zmarłego, czyli wykuwano otwór o średnicy pół metra i głębokości metr osiemdziesiąt – tak jest w przypadku grobu znalezionego pod Bazyliką Grobu Pańskiego – są dwa zagłębienia na wprost, dwa na lewo i dwa na prawo (trochę to wygląda jak trefl w kartach). To było miejsce dla pochówku sześciu osób. Zajmowało to mniej miejsca, mniej czasu zajmowało wykonanie takiego grobowca i zapewne w taki sposób ci biedniejsi byli chowani.

Kto zajmował się pochówkiem w tamtych czasach? To było zadanie profesjonalnych grabarzy? Wspólnoty? Samej rodziny? I czy każdy był chowany w taki sposób? Ten grób brzmi jak coś takiego poważnego. Moja intuicja jest taka, że nie każdego mogło być stać nawet na ten tańszy grób.

Pochówki w tradycji żydowskiej związane są z kwestiami czystości rytualnej, o czym jeszcze za chwilę powiemy. Natomiast każdy gdzieś musiał być pochowany. To był nakaz religijny. Prawo żydowskie jasno nakazuje, że ma być pochówek dokonany tego samego dnia, kiedy człowiek umiera, przed zachodem słońca.

Dlatego Pana Jezusa zdejmują od razu z krzyża i proszą o Jego ciało?

Tak jest, żeby został pochowany jeszcze przed zachodem słońca.

I zawsze tak trzeba było?

Zawsze tak trzeba było.

A z czego to wynika?

Z prawa żydowskiego, które później skodyfikowane w Misznie mówi bardzo jasno, że pochówek ma być dokonany tego samego dnia.
Po pierwsze to było związane oczywiście z kwestiami sanitarnymi, żeby rozkładające się ciało – a w tamtych warunkach klimatycznych ten rozkład zaczynał się bardzo szybko – nie powodowało narażenia tych, którzy są w domu i żałobników, na jakąś chorobę. A po drugie kwestie czystości rytualnej: żeby jak najmniej czasu to co jest nieczyste, czyli ciało zmarłego, było w kontakcie z żywymi.

Czyli nasze współczesne praktyki katolickie – bardziej zachowane w mniejszych miejscowościach – gdzie to ciało jeszcze leży w domu i czeka na przeniesienie, stacyjność itd., to w ogóle nie są na tamten czas?

Nie. Do tej pory żydzi chowają zmarłych jak najszybciej.

Powiedziałeś, że to ma związek religijny i kwestia nieczystości to jest jedyna rzecz, która przymusza żydów do takiego szybkiego pochówku i ten nakaz, żeby to wykonać przed zachodem słońca?

Tak. My jako chrześcijanie czy ludzie żyjący w innej tradycji, nie zdajemy sobie sprawy jak ważna jest dla żydów kwestia prawa. Jak prawo coś mówi, to się to robi – kropka. Nie ma dyskusji. Nie stawiasz sobie pytań dlaczego tak mówi. Jest napisane, że tak trzeba robić i tak trzeba zrobić – kropka.

To bardzo niekatolickie. ☺

Bardzo niekatolickie.
A z drugiej strony kwestia…….

Coś ci uciekło. Zaraz sobie przypomnisz.
Zapytałem o to, bo w Starym Testamencie było kilka takich mocnych fragmentów o pochówkach, np. w Księdze Tobiasza.

Właśnie. To jest religijny obowiązek, żeby pochować zmarłego.

To jest bardzo wyeksponowane. Dla niego to było ogromnie ważne i może być nawet zaskakujące dla współczesnego czytelnika, że ten moment pochówku jest taki istotny.

To jest ostatnia rzecz jaką można wyświadczyć człowiekowi.
Przypomniałem sobie o czym chciałem wspomnieć. Mianowicie druga kwestia, która dla nas jest trudnodostępna w sposobie myślenia, to kwestia nieczystości rytualnej. Nam słowo „nieczystość” kojarzy się z grzechem, najczęściej konotacji seksualnych. Natomiast nieczystość rytualna w prawie żydowskim z grzechem nie ma nic wspólnego.

Rozjaśnij to proszę, bo myślę, że dla wielu słuchaczy może być zupełnie nowy punkt widzenia.

Nieczystość rytualna jest związana z pewnymi gestami, z pewnymi czynami, z pewnymi przedmiotami, które sprawiają, że człowiek staje się niezdolny do stanięcia przed Bogiem. Na przykład kobieta, która dostaje okres przez tydzień jest nieczysta rytualnie. Nie ma to nic wspólnego z grzechem czy winą moralną. Nasze myślenie o nieczystości tutaj zupełnie nie działa. Po prostu jest tak, że przez ten tydzień np. jej mąż nie może z nią współżyć, żeby sam nie zaciągnął nieczystości. Po takim okresie musi pójść do żydowskiej łaźni rytualnej, do mykwy, obmyć się w specjalny sposób, odmówić modlitwy i już jest czysta.
Tak samo, jeśli człowiek dotknie nieboszczyka staje się nieczysty rytualnie. Nie może się modlić, nie może stawać przed Bogiem.

Nawet swojej prywatnej modlitwy nie może odprawiać?

Musi się oczyścić, ponieważ tylko czysty staje przed Bogiem. Znowu podkreślam: to nie ma nic wspólnego z winą moralną.

Pójdźmy w stronę opisów ewangelicznych. Czy mógłbyś nam zarysować w jakich Ewangeliach znajdujemy opis pochówku Pana Jezusa?

We wszystkich czterech. Czasem mniej rozbudowany, czasem bardziej, ale wszyscy czterej Ewangeliści wspominają o tym, że ciało Jezusa zostało zdjęte z krzyża i złożone w grobie.

Jakie mamy podobieństwa i jakie różnice pomiędzy tymi opisami?

Podobieństwo jest zasadniczo jedno, że grób musiał znajdować się bardzo blisko miejsca ukrzyżowania i sam pochówek był ograniczony czasem, czyli zapewne nie można było dokonać wszystkich rzeczy przewidzianych przy pochówku. Tutaj warto się cofnąć do jednego z wcześniejszych pytań: kto się zajmował pochówkiem? Zazwyczaj była to rodzina. Natomiast już w czasach Jezusa pojawiają się bractwa pobożne (Chewra Kadisza), które zajmują się, można powiedzieć, zawodowo przygotowaniem ciała do pochówku: specjalne obmycia, ubranie, zawinięcie w całun, namaszczenia, dostarczenie różnego rodzaju aromatów, specjalnych ziół i złożenie nieboszczyka w grobie. Obecnie w judaizmie Chewra Kadisza jest podzielona na płcie, to znaczy pochówkiem mężczyzny zajmują się mężczyźni, pochówkiem kobiety zajmują się kobiety.

A jak było w czasach Pana Jezusa?

Wydaje się, że mogło być podobnie.

A czy mając dane biblijne i archeologiczne możemy sobie wyobrazić jak to wyglądało przy pochówku Pana Jezusa? Jakich czynności dokonano, a jakich nie dokonano?

Wydaje się, że nie zdążyli obmyć ciała Jezusa. To co mówią Ewangelie, zwłaszcza św. Jan, to że dwaj mężczyźni zajmują się pochówkiem Jezusa: najpierw Józef z Arymatei, a później Nikodem. Jest duża ilość – ok. 100 funtów / 45 kg – różnego rodzaju wonności, mirry, aloesu.

45 kg – to było standardowe?

To było standardowe. Być może Nikodem trochę więcej niż zwykle przyniósł tych aromatycznych ziół, ponieważ nie zdążyli obmyć ciała.

A ma to znaczenie symboliczne czy tylko praktyczne?

Jak najbardziej. Chodziło o to, żeby jak najszybciej rozpoczął się rozkład ciała.

Czyli nie chodziło o to, żeby konserwować, żeby nam było przyjemnie, tylko, żeby jak najszybciej ten rozkład nastąpił? Dokładnie w przeciwną stronę niż chciałoby się myśleć.

Tak jest, ponieważ to ciało później złożone na kamiennej ławie powinno się jak najszybciej rozłożyć, żeby po mniej więcej roku, kiedy wracano do tego grobu i otwierano go, zastać tam już same kości, które zbierano do ossuarium i składano w pierwszej komorze.

Nie mamy obmycia. Mamy wonności. Coś jeszcze możemy powiedzieć?

Mamy płótno, w które ciało Jezusa jest zawinięte.

Jak ciało było obwiązywane? Wiemy to? Moje wyobrażenie jest takie, że łączono ze sobą kończyny i całe ciało okręcano jakimś płótnem od dołu do góry.
Nie widzieliście tego: Paweł zrobił głową znak „nie”.

Raczej nie i do tej pory tak jest: wykorzystuje się długie płaty płótna. Oczywiście kończyny nieboszczyka się składa, tak żeby nie były rozłożone, żeby był „w jednym kawałku”. Kładzie się go na takim kawale płótna i przez głowę przykrywa się drugą częścią tego długiego pasa płótna. Jeżeli pomyślałeś w tym momencie o Całunie turyńskim, to słusznie, bo to mniej więcej dokładnie tak wyglądało. I zapewne teraz przy pochówkach żydowskich tak założone płótno grobowe jest obwiązywany jakimiś fragmentami materiału, żeby trzymać to wszystko razem, natomiast podstawowy kawał płótna leży pod nieboszczykiem i przełożony przez głowę przykrywa go z góry.

Te czynności: wonności, obwijanie w płótno, to się robi w grobowcu?

Nie, to się robi przy przygotowaniu ciała czy to w szpitalu czy to w domu rodzinnym.

A wtedy kiedy Pana Jezusa zdjęto z krzyża, to musieli to zrobić przy krzyżu?

Przy krzyżu, gdzieś blisko. Od miejsca ukrzyżowania do miejsca pochówku było może czterdzieści metrów.

I teraz tak: Pan Jezus jest złożony w grobie i ten grób się zamyka, tak? Ewangelie przedstawiają, że był wielki kamień, który zamykał dostęp do grobu i do części ossuarium. Czyli to był nowy grób, w którym też nie było kości w ossuarium. Czy to ma jakieś znaczenie?

Bardzo praktyczne: grób był gotowy. To nam mówi, że grobowce przygotowywano wcześniej, a nie dopiero w momencie kiedy dziadziu się źle poczuł. Taki grobowiec rodzinny, oczywiście poza granicami miasta, ponieważ według prawa żydowskiego nie wolno było chować zmarłych w granicach miasta, przygotowywało się wcześniej.

Ja myślę, że ten grób był przygotowany dla Józefa z Arymatei, a nie dla Pana Jezusa.

Dla Józefa z Arymatei, który był znacznym człowiekiem i mógł sobie pozwolić na to, żeby na spokojnie wykupić takie miejsce, zadbać o przygotowanie dwóch komór grobowych, o to, żeby pod ręką był kamień, który to wejście do grobu zamknie.
Warto tu wspomnieć jeszcze o tym, że znamy bogate pochówki z tamtych czasów i one były o wiele bardziej rozbudowane. Można to tłumaczyć w ten sposób, że zdarzało się w bogatych rodzinach, że w drugim, trzecim i czwartym pokoleniu kilka wujków i ciotek umierało w podobnym czasie. Nie dałoby się już czekać, żeby się jeden wujek rozłożył, żeby pochować ciocię, dlatego też w miarę tego jak rodzina się rozrastała takie grobowce powiększano. Pierwsza komora grobowa z ławą na złożenie ciała nieboszczyka była przekształcana w coś w rodzaju centralnego pomieszczenia, od którego odchodziły nowe pomieszczenia z kamiennymi ławami na ciała nieboszczyków.

Jak mamy opisany ten moment, kiedy uczniowie, a właściwie uczennice, bo to kobiety przychodzą do grobu, zastają ten grób pusty? Tu mam cały szereg pytań, które chcę na raz postawić: dlaczego kobiety i czemu tam biegły z samego rana? I jak my to możemy przeczytać?

To, że kobiety to jest dość zadziwiające, ponieważ wydaje się, że już w czasach Jezusa pochówkiem mężczyzny powinni zajmować się mężczyźni. Jeżeli ze względu na pospiech, na szabat, na święto Paschy, które się właśnie rozpoczynało trzeba było szybko pochować zmarłego, to po święcie powinni powrócić mężczyźni, żeby dokonać tych wszystkich ablucji ciała zmarłego, jeszcze raz obmyć, przewinąć.

To była ta intencja, tak?

Wydaje się, że tak.

To czemu one poszły same? Na dodatek bez nikogo i same mówiły, że nie są w stanie odsunąć tego kamienia od grobu.

Miłości się nie da zrozumieć.

Czyli to nie jest naturalne, że idą tam kobiety?

Może właśnie naturalne, natomiast nieoczekiwane, jeśli chodzi o praktykę prawa żydowskiego.

I one idą tam, żeby dokonać tych wszystkich obmyć, żeby Go przewinąć, namaścić?

Wygląda na to, że szybko zawinęli nieboszczyka w płótno, bez obwiązywania, bo chcieli czy musieli wrócić po święcie, więc, żeby Go nie odwiązywać, to tylko go okryli płótnem i włożyli do grobu.

Bo chodziło o to, żeby zdążyli na szabat i żeby jeszcze zdążyli dokonać rytualnych obmyć i mogli świętować Paschę.
Wchodzą niewiasty, znajdują pusty grób i niektórzy mówią, że pusty grób jest świadkiem zmartwychwstania. Jest jakimś dowodem, świadectwem.

Jeżeli tak, to na pewno niewystarczającym, ponieważ św. Mateusz zanotuje, że żydowscy przełożeni nie negowali faktu pustego grobu, ale nadali mu nową interpretację. Kiedy żołnierze do nich przyszli i powiedzieli co się stało, to żydowscy przełożeni powiedzieli: mówcie wszystkim, że w nocy Jego uczniowie przyszli i wykradli ciało, a gdyby to doszło do uszu namiestnika my z nim porozmawiamy i załatwimy sprawę, a tu jeszcze macie kasę.
Grób jest pusty, tego faktu nie zanegowano w tym momencie, natomiast interpretacja, jaką nałożyli na ten fakt żydowscy przełożeni, jest zupełnie inna. Myślę, że sam pusty grób nikogo nie przekona. Jeżeli już, to spowoduje postawienie pytań albo przerażenie.

Słyszałem taką interpretację, że w starożytności, kiedy ktoś umierał, w szczególności, kiedy to był ktoś jak nauczyciel, ktoś kogo słuchano, to pewnym atutem dla wyznawców (nazwijmy ich tak roboczo) było posiadanie grobu z ciałem proroka, bo tam można było budować kult, więc z perspektywy uczniów nieobecność ciała w grobie jest jakąś stratą. Czy się z tym zgadzasz?

Jezus mówi, krytykując współczesnych sobie żydów (faryzeuszy, uczonych w Piśmie), że wasi ojcowie zabijali proroków, a wy budujecie im grobowce. W jednej z Ewangelii te słowa zostały zanotowane. I rzeczywiście są starożytne grobowce, które są identyfikowane jako grobowce proroków. Co ciekawe, ten zwyczaj został zachowany także w islamie. Wiele grobowców proroków Starego Testamentu znajduje się dzisiaj na terenach islamskich. Kiedy Państwo Islamskie przed 10-11 laty podbijało Bliski Wschód – a oni byli wyznawcami takiego bardzo ostrego odłamu islamu, który sprzeciwiał się jakiemukolwiek kultowi związanemu z czczeniem zmarłych – to niszczyli i zniszczyli na przykład grób proroka Jonasza, który był w Niniwie.

Czy opłacało się zatem uczniom nie mieć grobu?

Raczej nie, ponieważ takie miejsce mogło być ośrodkiem tej wspólnoty, która została po nauczycielu. Myślę, że pewnym echem tej praktyki są na terenach dawnej Rzeczypospolitej groby żydowskich cadyków. Tu na południu Polski mamy cadyka z Lelowa i cadyka z Leżajska. Jest także grób na cmentarzu żydowskim w Lublinie. I te grobowce w rocznicę śmierci cadyka, żydowskiego lidera duchowego, stają się ośrodkami wielodniowych celebracji. Chasydzi pochodzący z tych tradycji religijnych powiązanych z konkretnymi cadykami przylatują tu z Izraela, ze Stanów Zjednoczonych, żeby świętować rocznicę śmierci założyciela ich rodziny chasydzkiej przy jego grobie.

Czyli w jakimś aspekcie ten pusty grób może być świadectwem przez ten brak ciała proroka w środku?

Nie wiem czy kogokolwiek by takie świadectwo przekonało.

Ja się nie upieram, tylko pytam jaka jest twoja perspektywa jako biblisty.
Wejdźmy jeszcze na chwilkę do grobu za św. Janem: tam są poskładane chusty i płótna.

I chusta, która była na Jego głowie.

W bardzo specyficzny sposób. Czy możesz jakoś przyłożyć kamerę do tego detalu? Wydaje mi się, że to jest coś ważnego dla tego opisu.

Zdecydowanie to jest coś ważnego, ponieważ taki szczegół zanotowany przez naocznego świadka – a pamiętajmy, że Ewangelia janowa jako jedyna stwierdza, że jest pisana przez naocznego świadka – pokazuje, że zdarzyło się coś niezwykłego. Mamy bowiem leżące płótna, razem złożone i chustę, która była na Jego głowie, leżącą nie razem z płótnami, ale zwiniętą w jednym miejscu. To jest początek dwudziestego rozdziału Ewangelii św. Jana. Wyobraźmy sobie sytuację, że ktoś przychodzi ukraść nieboszczyka. No to co robi? Po pierwsze by nie przyszedł, bo nieboszczyk jest nieczysty. I po co mu nieboszczyk? Po drugie, gdyby nawet ten argument z nieczystości nie zadziałał, to wziąłby ciało owinięte w płótna.

Rzeczywiście, próbowałem sobie teraz wyobrazić kogoś, kto próbuje wykraść nieboszczyka, nie wiadomo dlaczego i tam w grobie go odwija z płócien, żeby go zabrać samego.

Nawet gdyby zabierał samo ciało bez płócien, to raczej nie kłopotałby się tym, żeby poskładać płótna i odłożyć obok chustę. I dlatego tak bardzo zdziwiony jest Piotr i tak bardzo zdziwiony jest ów drugi uczeń, który przybiegł z Piotrem, bo to pokazuje, że stało się coś nieoczekiwanego. Mamy płótna, mamy chustę. O tej chuście też wspomnę, bo to ważny szczegół: przy pochówkach żydowskich nakładano na twarz zmarłego chustę, kiedy ta twarz była w jakiś sposób zdeformowana: albo na skutek choroby, albo wypadku, któremu uległ nieboszczyk, kiedy nie nadawała się do oglądania. Taki szczegół widzieliśmy choćby przy pogrzebie Jana Pawła II dwadzieścia lat temu, kiedy przed zamknięciem trumny jeden z kardynałów położył taką chustę na jego twarzy. Trudno mi powiedzieć czy to jest nawiązanie do praktyki żydowskiej z I wieku, natomiast jest to na pewno ilustracja tego jak taki pochówek mógł wyglądać.

Ciekawe jak teraz będzie z papieżem Franciszkiem.

No właśnie wczoraj odszedł, modlimy się za jego duszę i w najbliższych dniach, w sobotę będzie jego pogrzeb.

Będziemy mieli okazję dowiedzieć się z relacji.
Jeżeli myślimy o grobie Jezusa, to – mieszkałeś w Jerozolimie, mnie zdarzyło się tam być dwa razy – jest tam Bazylika Grobu Pańskiego, w której jest miejsce tradycyjnie uznawane za miejsce Grobu Pańskiego. Czy to jest prawdziwe miejsce?

To jest prawdziwe miejsce i mówię to z całą stanowczością.
W czasach Jezusa to miejsce znajdowało się poza murami miejskimi. Dzisiaj jest wewnątrz murów miejskich, wewnątrz murów starego miasta, ale w czasach Jezusa było to poza murami, na północ od murów, które przebiegały mniej więcej wzdłuż dzisiejszej ulicy Króla Dawida. To był stary kamieniołom, skąd pozyskiwano kamień na rozbudowę świątyni za czasów króla Heroda Wielkiego. To było dość wygodne miejsce i dość dobrej jakości kamień. Kiedy w tym wyrobisku natrafiono na złoże takiego zlepieńca, kamienia, który się nie nadawał do budowy, wybierano dobry kamień dookoła, natomiast to co zostało, ten zlepieniec, zaczął w pewnym momencie, kiedy to złoże eksploatowano, wyglądać jak czaszka. I stąd to miejsca nazwano Czaszką, czyli Golgota. A że było tuż poza murami miasta, w momencie kiedy skończyła się eksploatacja kamieniołomu, to po pierwsze w ścianach zaczęto wykuwać grobowce, bo było blisko, a jak już wiemy należało pochować zmarłego przez zachodem słońca, więc żeby nie biegać kilometry poza miasto, to tuż za murami (150 m od murów miejskich) było wygodne miejsce pochówków. Po drugie wydaje się, że Rzymianie bardzo szybko zaczęli wykorzystywać to miejsce jako miejsce straceń i egzekucji publicznych. Wyrobisko kamieniołomu, niżej położone, było bardzo wygodne, żeby zebrać tam tłum, który patrzył na ludzi krzyżowanych na szczycie tego klifu, czy podwyższenia.

To nie jest bardzo wysokie, prawda?

Nie, to jest wysokości powiedzmy pierwszego piętra (5-7 metrów nad poziomem gruntu). Wyobraźmy sobie, że przed nami mamy wznoszące się łagodnie zbocze i w to zbocze wgryzamy się, żeby pobierać z niego kamień i robi się taka….

Myślę, że ten obraz czaszki jest bardzo dobry.

Tak, ale to jest tylko jedna część, z boku. To jest takie urwisko, to co nie zostało wybrane. Po naszej prawej stronie wznosi się na wysokość 6-8 metrów skała, na której jest miejsce straceń. A przed nami jeszcze na kilkadziesiąt metrów w lewo i w prawo rozciąga się wyrobisko kamieniołomu i w ścianach tego kamieniołomu są już różne grobowce.

Jak byłem w Jerozolimie to znalazłem tam też drugi grób Pana Jezusa.

Tak naprawę to nie był grób Pana Jezusa. Mówisz o grobie w ogrodzie (Garden Tomb). To miejsce, które znajduje się tuż obok naszego dominikańskiego klasztoru, na północ od starego miasta. Bardzo ciekawa historia jest związana z tym miejscem, ponieważ zostało ono zidentyfikowane jako grób Jezusa przez brytyjskiego generała Gordona, którego każdy Polak dobrze zna z powieści „W pustyni i w puszczy”. Kiedy Staś i Nel przybywają do Chartumu widzą zatkniętą nad bramą głowę Gordona, który kilka lat po wizycie w Jerozolimie został skierowany do stłumienia Powstania Mahdiego w Sudanie i tam stracił życie. Sienkiewicz opowiada o tym generale w superlatywach, ale niestety przegrał z wojskami Mahdiego. I ten to generał Gordon, kilka lat przed swoją śmiercią był w Jerozolimie i postanowił, jako praktykujący i wierzący anglikanin, znaleźć jakieś święte miejsce dla swojego Kościoła. Ponieważ w Bazylice Grobu Pańskiego już się nic nie dało upchnąć, bokatolicy, prawosławni, ormianie, koptowie się nawzajem ze sobą tłukli i nie było sensu się tam ładować, więc pewnego razu przy okazji spaceru gen. Gordon zobaczył skałę, która wyglądała jak czaszka, a obok był stary grobowiec, no i stwierdził, że to musi być tutaj, bo to jest poza miastem. To miejsce znajduje się poza murami miejskimi zbudowanymi w XVI wieku po Chrystusie. Ten Grób w Ogrodzie stał się miejscem świętym dla pielgrzymów z tradycji protestanckich. Problem natomiast jest taki, że ów grób, który się tam znajduje w żaden sposób nie mógł być nowym grobem w czasach Jezusa, ponieważ jest połączony z nekropolią z czasów Pierwszej Świątyni, z epoki żelaza, czyli z pierwszej połowy pierwszego tysiąclecia przed Chrystusem. Reszta tej nekropolii jest na terenie dominikanów. A po drugie w czasach Jezusa bogate grobowce wykuwało się w głąb, czyli od wejścia pierwsza komora, gdzie potem składowano ossuaria i druga komora z ławą kamienną na ciało zmarłego. Natomiast ten grobowiec Grobu w Ogrodzie jest zbudowany według wcześniejszych planów. Mianowicie wchodziło się do pierwszego pomieszczenia, a komora grobowa była po prawej stronie, czyli tak jak się chowało za czasów królewskich w Izraelu, czyli przed niewolą babilońską. Ten grób należy datować na VII-VI wiek przed Chrystusem, jeśli nie starszy.

Czyli on po prostu jest naprawdę stary.

Tak.

Co byś poradził osobie, która wybiera się do Jerozolimy? Jak pielgrzymować w kluczu pobycia w tym Grobie, w tych miejscach? Boję się powiedzieć „jak doświadczyć Pana Boga”, ale jak przeżyć ten czas myśląc o czasie zmartwychwstania?

Myślę, że warto po prostu tam być. Jeżeli przyjedziesz z pielgrzymką, to zapewne mało czasu spędzisz w Grobie, bo grecki mnich będzie mówił „next, next, go out, go out, go out” i tak naprawdę tylko kilka sekund spędzisz w komorze grobowej, gdzie było kiedyś złożone ciało Jezusa. Natomiast jeśli ktoś tam przyjeżdża na dłuższy czas, to warto umówić się z franciszkanami z Bazyliki Bożego Grobu na nocne czuwanie. Jest to możliwe. Można się zapisać na takie czuwanie i każdej nocy może tam zostać piętnastu katolików i wtedy od zamknięcia Bazyliki, czyli od ok. 20:00 do północy jest cisza. Wszyscy mnisi idą spać, a ci, którzy się zamknęli w Bazylice mogą się spokojnie pomodlić czy na Golgocie czy właśnie w Grobie Jezusa.

Pawle, bardzo ci dziękuję za nasze dzisiejsze spotkanie, za to, że pomogłeś nam jakoś zobrazować sobie tę część Ewangelii i zobaczyć te wydarzenia. Bardzo ci dziękuję!

Ja też bardzo dziękuję i myślę, że na koniec warto powiedzieć, że o ile pusty grób nie jest świadectwem zmartwychwstania i w pustym grobie trudno spotkać żyjącego Chrystusa, to ważne jest, żeby rozpoznać Go zmartwychwstałego, obecnego w Kościele, obecnego w sakramentach, obecnego w każdym kto przyjął chrzest.

Bardzo ci dziękuję za to dopowiedzenie. Wszystkiego dobrego!

Alleluja!

About the author

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *