Czy jesteśmy gotowi na próbę wiary?
W tym odcinku wraz z panią dr Danutą Piekarz zanurzamy się w jednej z najbardziej kontrowersyjnych historii biblijnych. Tematem rozmowy był rozdział 22 Księgi Rodzaju dotyczący ofiarowania Izaaka przez Abrahama na górze Moria. Autorzy Nowego Testamentu widzą w Abrahamie przykład heroicznej wiary, wierząc, że Bóg spełni swoje obietnice nawet po śmierci Izaaka.
Rozmowa poruszała trudne pytania o Bożą intencję wystawienia Abrahama na próbę oraz różnice kulturowe tamtych czasów, gdzie składanie ofiar z dzieci było normą. Dyskutowano także o podobieństwach między historią Izaaka a Jezusa Chrystusa jako baranka ofiarnego.
Podkreślono znaczenie pamięci historycznej i osobistego doświadczenia Boga w życiu wierzących oraz współpracę całej Trójcy Świętej w dziele zbawienia.
Zapraszam do wysłuchania całości!
Witam Was serdecznie. Moim dzisiejszym gościem jest Pani Danuta Piekarz.
Witam Pani Danuto!
Witam również serdecznie.
Bardzo dziękuję, że przyjęła Pani moje kolejne zaproszenie do Puzzli Wiary. Ogromnie się cieszę. Zresztą powtarzam to chyba za każdym razem, że jest to dla mnie uczta zanurzenia się w Pismo Święte i tym bardziej się cieszę, bo dość blisko mieszkamy, więc jest to stosunkowo łatwe.
Temat naszej dzisiejszej rozmowy to fragment z Księgi Rodzaju. Wzięliśmy na tapet dwudziesty drugi rozdział Księgi Rodzaju, wersy od 1 do 19 – fragment o ofiarowaniu Izaaka. To moment, kiedy Pan mówi do Abrahama, żeby wziął swojego syna, poszedł na górę Moria i ofiarował Panu Bogu swojego syna Izaaka.
Na samym początku chciałbym zapytać dlaczego Pan Bóg dopuszcza się takiej próby? Bo narrator Księgi Rodzaju mówi, że to jest próba dla Abrahama. Wiemy jak ona się skończy, ale tak sobie myślę, że gdybym był Abrahamem, miał jedynego syna i usłyszała takie słowa, że mam iść i ofiarować go Panu Bogu na ofiarę, spalić go, to byłoby to przerażające. Spróbujmy zrozumieć, dlaczego taka intencja Pana Boga, dlaczego Pan Bóg chce tej ofiary, dlaczego wystawia Abrahama na próbę.
Dla nas ten tekst jest trudny, bo od początku wiemy, że Bóg wystawił Abrahama na próbę. Natomiast Abraham tego nie wie. My od razu zakładamy, że to się musi jakoś dobrze rozwiązać, czego Abraham nie wie. Ale na czym naprawdę polega próba? Jest to nie tylko próba serca ojcowskiego, które ma zabić swoje dziecko. To też niesamowita próba wiary w Boga, który zdaje się przeczyć samemu sobie. To Bóg, który powiedział Abrahamowi: z Izaaka będzie twoje potomstwo, a teraz ten sam Bóg mówi: zabij Izaaka. Bóg zdaje się przeczyć samemu sobie. Kiedyś słyszałam o takim ciekawym obrazie, że to jest trochę tak jakby Bóg wyprowadził Abrahama na linę, po czym podpalił drugi koniec tej liny. Tu, możemy powiedzieć, jest jeszcze większa próba. Pamiętajmy, że Abraham żyje w kontekście gdzie w świecie pogańskim ofiary z własnych dzieci były czymś normalnym. W innych kultach dopuszczano takie przypadki, że gdy ktoś na przykład budował dom, to żeby mu się wszystko dobrze budowało składał własne dziecko w ofierze.
Spróbujmy to wszystko jeszcze usystematyzować: kiedy mówimy o Abrahamie to jaki okres historyczny mamy na myśli?
No właśnie: historyczny. Pamiętajmy, że od Abrahama zaczyna się coś, co ma już jakieś ślady historii, ale nie jest to jeszcze historia w takim rozumieniu jak my byśmy chcieli. Co zauważają komentatorzy? Że pewne zwyczaje, które później zaginęły, są opisane u Abrahama i odnajdujemy go w tamtych czasach. Umieszcza się go, mniej więcej, na XVIII wiek przed Chrystusem.
XVIII wiek przed Chrystusem – jeszcze nie możemy mówić o strukturze religijności ludu wybranego? Jesteśmy u Patriarchów. Jeszcze taki – użyję współczesnego słownictwa – system religijny nie istnieje, prawda?
Lud wybrany dopiero się rozwinie z wnuków i prawnuków Abrahama. Przypuszcza się nawet, że ojciec Abrahama był poganinem. Abraham jest pierwszym, któremu Bóg się tak wyraźnie objawia. Od tego zaczyna się historia spotkań człowieka z Bogiem, takich już regularnych.
Ale kiedy myślimy o tym XVIII wieku przed Chrystusem, to wspomniała Pani, że żyły tam wtedy ludy, które wyznawały jakichś lokalnych bożków, prawda? I że składanie ofiar z dzieci było czymś powszechnym?
Było czymś praktykowanym. Pod tym względem nie było to zaskakujące. Dla nas, gdyby Bóg powiedział: zabij swoje dziecko, byłoby to coś szokującego. W tamtej kulturze, dla Abrahama, nie było to szokiem. Myślę, że dużo większym problemem było to, że po pierwsze, był to ukochany syn, a po drugie, że Bóg mówił mu o obietnicach, które miały się zrealizować właśnie przez Izaaka. I tutaj, nawiasem mówiąc, czego nas pozbawia autor Księgi Rodzaju? Nie pisze nic co myśli Abraham i co myśli Izaak. Natomiast późniejsi autorzy Nowego Testamentu uważają, że Abraham miał tak heroiczną wiarę w słowo Boga, że był pewny, że Bóg musi jakoś spełnić swoją obietnicę, że mu przywróci Izaaka, skoro obiecał, że z Izaaka będzie jego potomstwo. Autor Listu do Hebrajczyków powie, że on uwierzył temu, który wskrzesza zmarłych i odzyskał go na podobieństwo zmartwychwstania Chrystusa. (Hbr 11,19)
Myślę, że jest coś takiego, co współczesnego czytelnika tego fragmentu może od razu denerwować i niepokoić. My potrafimy popatrzeć na naszą ludzką historię z perspektywy czasu, że były inne zwyczaje i inaczej ludzie żyli, ale mamy do czynienia z tym samym Bogiem i nasz chrześcijański Bóg, którego my wyznajemy, do którego zanosimy swoje prośby, do którego się modlimy, tenże Bóg prosi Abrahama o śmierć jego syna. Jakby to Pani skomentowała? Jak mamy się tu odnaleźć?
Powiedziałabym, że można na to spojrzeć z dwóch stron. Z jednej strony powiedziałabym, że na tle tamtych kultów, to jest może jedyny Bóg, który nie chce ofiar z ludzi. Wiemy jak się zakończy ta historia. Wiemy też z jaką niechęcia autor Księgi Sędziów będzie opowiadał historię Jeftego, który z głupoty złożył ślub, w wyniku którego musiał zabić własną córkę (Sdz 11,29-40), że w odróżnieniu od innych kultów, Bóg nie chce takich ofiar. Ale jest też coś innego w tej ofierze. Nie zapomnę jak tłumaczyłam kiedyś konferencję pewnego prelegenta, który powiedział takie zdanie: każdy z nas ma dziecko. Popatrzyłam zdziwiona, bo nie każdy ma dziecko, ale każdy z nas ma jakiegoś swojego Izaaka, którego nie chciałby oddawać Bogu. Także ta próba jest też pewną próbą wyzwalającą: czy kochasz Mnie do tego stopnia, że jesteś w stanie oddać dla Mnie to, co może aż za bardzo stało się celem i sensem twojego życia? To jest pewna próba oczyszczająca, że paradoksalnie nam też czasami chce coś zabrać, ale naprawdę po to, żebyśmy przez to dojrzeli i uwolnili się.
Nadal zastanawiam się czy mogą być takie sytuacje w moim życiu, które Bóg chciałby zabrać, żeby mnie oczyścić, żebym wpatrzył się w samego Pana Boga, które mógłbym porównać do syna. Czy to jest dla mnie wystarczające odniesienie?
Tak, oczywiście, mogą się zdarzyć takie sytuacje i czasem tak się zdarza, jak w przypadku Abrahama, że Bogu wystarczy nasza zgoda. Nam się wydaje, że coś stracimy, mówimy: dobrze Panie Boże, oddaję to dla Ciebie i wtedy sytuacja tak się układa, że wcale nie musimy tego oddać. Czasem i tak bywa. Bóg wstawia na próbę: czy jesteś gotów Mi to oddać? Widziałam kiedyś taki uroczy rysunek w internecie, gdzie Pan Jezus prosi dziewczynkę o małego misia, a za sobą ma ogromnego misia.
Tak, też widziałem tego mema, był bardzo uroczy. A gdybyśmy popatrzyli na ten tekst i spróbowali zobaczyć samego Izaaka: czy Izaak jest w tej historii zupełnie biernym uczestnikiem? Czy on odgrywa jakąś rolę? Wydaje się być taką osobą, która jest prowadzona na śmierć. W którymś momencie dość przytomnie mówi: nie mamy ofiary dla Pana Boga. Dużo tej postaci nie ma, ale wiem też, że późniejsi komentatorzy Księgi Rodzaju widzieli w Izaaku różne elementy. Czy może Pani jakoś się do tego odnieść?
Podobnie, jak wspomniałam, że nic nie wiemy co myślał Abraham, tak autor nic nam nie mówi, co w tym momencie myślał Izaak. Brakuje nam tego co najchętniej chcielibyśmy przeczytać: co myśli ojciec w takiej sytuacji i co myśli syn, kiedy w pewnym momencie orientuje się, że to on ma być tą ofiarą. Znamienne natomiast są dwie rzeczy. Po pierwsze, kiedy idą na wzgórze to Abraham niesie to co jest niebezpieczne. Sam bierze nóż i ogień, a Izaakowi zostawia tylko drewno. Drewnem nie zrobi sobie krzywdy. Później Ojcowie Kościoła będą pięknie porównywali Izaaka niosącego drewno do Chrystusa, który sam niósł drzewo krzyża na Golgotę, czyli Izaak jako nowy Chrystus. Ale warto też wspomnieć dwie rzeczy, które mogły uspokajać Abrahama. Paradoksalnie ta scena jest podobna do dwóch wcześniejszych scen, gdzie Abraham przekonał się, że jest groźnie i źle, a ostatecznie stało się dobrze. Abraham już kiedyś usłyszał: wyjdź z twojej ziemi i idź tam, gdzie ci wskażę. (Rdz 12,1) Wtedy nawet nie wiedział dokąd ma iść. Teraz wie, choć pewnie niewiele mu to pomaga. Natomiast Abraham wie, że tamto wyjście skończyło się dobrze, że Bóg go poprowadził. Teraz słyszy znowu: wyjdź i idź na wzgórze. I druga rzecz: Abraham już raz stracił syna i też myślał, że go wysyła na śmierć. Chodzi o wyrzucenie Hagar z Izmaelem. (Rdz 21,14) Wiemy, że Abraham opierał się wyrzuceniu ich, chociaż Sara się tego domagała, bo wiedział, że wyrzucić kobietę z dzieckiem na pustynię to jest śmierć, ale Bóg go uspokajał: zrób to co mówi Sara, bo Ja się nimi zajmę, Ja im zapewnię bezpieczeństwo. (Rdz 21,12-13) Abraham ma te dwa doświadczenia. Już kiedyś poszedł tam, gdzie Bóg mu kazał i już kiedyś odesłał swojego syna. Natomiast wracając do Izaaka, nie mamy pojęcia co myśli dziecko, gdy widzi, że ojciec je wiąże.
Dziecko? Jak komentatorzy podchodzą do wieku Izaaka?
Mówi się, że prawdopodobnie musiał mieć jakieś kilkanaście lat. Był pewnie jeszcze młodym chłopcem, ale już na tyle dużym, że mógł iść i nieść drewno na plecach. Kilkuletnim dzieckiem raczej na pewno nie był.
Czasem jest tak, że w pierwszym odruchu czytamy, że to dziecko jest niemal takim noworodkiem, ale czytałem komentarze i wydaje się, że to musiał być już przynajmniej chłopak. Abraham mógł się obawiać tego momentu wiązania.
Ktoś tak pięknie powiedział, że od tej pory Izaak będzie wiedział, że ma takiego ojca, dla którego Bóg jest ważniejszy niż wszystko. I to jest piękne. Z jednej strony mógł to przeżywać dramatycznie po ludzku, ale z drugiej strony wiedział, że ojciec słucha Boga bezgranicznie.
Pomyślałem sobie jeszcze o tych dwóch scenach, o których Pani wspomniała, dotyczących Abrahama, że on miał doświadczenie działania Pana Boga. Myślę, że to jest też niezwykle ważne w naszym życiu. Często mamy historyczne doświadczenie Pana Boga, wiemy, że On działa, mamy przekonanie, że w czymś był, a dopiero później to gdzieś odkrywamy, wchodzimy w jakąś sytuacje, która jest dla nas trudna, a mimo to powracanie do historii, przekonanie, że Bóg działał, pomaga przejść przez te nowe rzeczy.
Niesamowite jest, że w Księdze Powtórzonego Prawa, umierając Mojżesz też ciągle powtarza Izraelowi: pamiętaj, pamiętaj, pamiętaj. Fundamentalna jest pamięć. Niedawno ktoś tak pięknie powiedział, że Hebrajczyk wierzył pamiętając i pamiętał wierząc. Wiara opierała się na pamięci o tym co Bóg dokonał w naszym życiu. To nie była wiara abstrakcyjna, że sobie coś czytam w książkach z filozofii, tylko wiem co przeżyłem ja, co przeżyli moi przodkowie i wiem, że Bóg jest godny zaufania.
Myślę też o doświadczeniu Abrahama z drugiej strony. Pamiętam, że była taka scena, w której Abraham negocjował z Panem Bogiem odnośnie Sodomy. Nieźle mu te negocjacje poszły. Co prawda na koniec i tak się nie udało, ale postawił się Panu Bogu, wobec ludzi, którzy mogli mu być obcy, a tutaj, wobec Izaaka nie negocjował, nie podjął tego tematu. Nie mówi Panu Bogu: a może ja Ci ofiaruję jednak kozła, zamiast mojego syna?
Zauważmy też jak to było powiedziane, że w przypadku sodomy Bóg jakby zwierza się przyjacielowi ze swoich planów. To nie brzmiało jak polecenie. A tutaj było konkretne polecenie skierowane do Abrahama. Tam było powiedzenie: wiesz, mam taki zamiar… Abraham wykorzystuje to i próbuje negocjować, choć jak ktoś słusznie zauważył: cóż on ma do zaproponowania? To nie są praktycznie żadne negocjacje. On tylko zwraca uwagę na Bożą sprawiedliwość: Ty nie dopuścisz, żeby sprawiedliwi zginęli razem z grzesznikami.
Na kanwie tej historii rodzi mi się takie pytanie: jak sobie poradzić z jednej strony z takim posłuszeństwem i zaufaniem Panu Bogu, a z drugiej strony z jakąś ślepotą, niezastanawianiem się, niemyśleniem, nie chcę powiedzieć: kwestionowaniem. Tutaj słyszymy bardzo wyraźne słowo – Pan Bóg mówi, Abraham czyni – wobec rzeczy, która nas, współczesnego czytelnika wręcz troszkę bulwersuje, a możemy mieć doświadczenie w naszym życiu takiego zaproszenia Pana Boga czy posłuszeństwa, które nam się podoba, albo nam się nie podoba. Czy to powinno być tak jeden do jeden od razu, czy może te powinny być negocjacje, kwestionowanie, pytanie?
Abraham też czasami tak zwlekał. Kiedyś słyszałam o tym jakie ciekawe sposoby wprowadzamy w czyn, żeby uniknąć pełnienia woli Bożej, np. miejmy nadzieję, że Pan Bóg nie mówił tego dosłownie, albo zapytam kogoś i może mi powie, że powinienem zrobić inaczej, albo miejmy nadzieję, że jak trochę poczekam, to Pan Bóg zmieni zdanie. Czasami mamy takie sposoby, żeby próbować uniknąć tego co nam się jawi bardzo wyraźnie. Z drugiej strony też trzeba uważać, bo czasami są ludzie, którzy są przesadnie nastawieni są na dopatrywanie się we wszystkim znaków Bożych. Tacy ludzie, o których brzydko się mówi: nawiedzeni, którzy wszędzie się dopatrują, że tu mi Pan Bóg kazał to zrobić, bo zobaczyłem, że idą dwie osoby, a nie trzy, a prosiłem, że jak będą dwie, to będzie to i to. Wszędzie dopatrują się jakichś cudowności i oczywiście za tym trudno iść. Jeśli natomiast stoimy wobec sytuacji, że mamy jasne, wyraźne przeświadczenie sumienia, że to jest wola Boża względem nas, to w tym momencie sprawa jest inna.
Wtedy jasno iść za Panem Bogiem.
Oczywiście.
Zastanawiam się czy sam fakt wymienienia kraju Moria nas do czegoś prowadzi? Czy ma to jakieś znaczenie?
Uważa się, że właśnie w tym miejscu, gdzie Abraham ofiarował Izaaka została później zbudowana świątynia jerozolimska. Tak przynajmniej podaje tradycja. Ile jest w tym pewników trudno powiedzieć, ale mówi się, że to było to wzgórze.
Czyli to jest to wzgórze świątynne, które dzisiaj mamy w Jerozolimie?
Tak mówi tradycja. To jest właśnie ta góra.
Dlaczego żydzi budują właśnie tam? Czy to jest związane z tą ofiarą?
Składają później ofiary w tym miejscu, gdzie zaczęła się ta wielka ofiara. Przyznam, że nie zgłębiałam zagadnienia jak doszło do wyboru miejsca, bo oni też zawsze przedstawiają, że gdy wejdziecie do Ziemi Obiecanej, zbudujecie Panu przybytek w miejscu, które On sam wskaże.
A, to w ten sposób mogło być.
Mamy kontekst baranka, który chciałbym poruszyć, bo zaraz dojdę w moich pytaniach do Jezusa. Czy może Pani zarysować w dwóch słowach jak ten baranek funkcjonuje w Starym Testamencie? Bo to jest zwierzę, które jest bardzo ważne. Na każdej liturgii mówimy: oto Baranek Boży, więc myślę, że taki mały kontekst nam bardzo pomoże w zrozumieniu mojego kolejnego pytania.
Baranek, przede wszystkim, kojarzy się ze zwierzęciem cichym i łagodnym. Znane było to, że w chwili, gdy go zabijano baranek podchodzi do tego bardzo bezbronnie, nie stawia się. Przyjmuje tę śmierć. Nawet czasami mówi się o szczególnym spojrzeniu zabijanego baranka czy owcy, że ci, którzy zabijają czasami nie mogą znieść tego spojrzenia. Od samego początku ta drobna rogacizna (baranki, koziołki) była traktowana jako zwierzęta ofiarne do składania ofiar Bogu, zarówno w codziennej ofierze w świątyni, jak i też jako ten słynny baranek paschalny, wybrany, którego krew miała ocalić Izraelitów, kiedy będzie przechodził Anioł Śmierci i przeskoczy te domy, które będą oznaczone krwią baranka.
Mówimy o tym fragmencie w Księdze Wyjścia, w którym Izraelici będą uciekać z Egiptu i w przeddzień składają Bogu ofiarę z baranka. (Wj 12)
Ofiarę jak ofiarę, oni mają spożyć tego baranka. Bóg każe im przygotować baranka. Upiec go nie łamiąc kości. To jest takie znamienne: „kości jego nie będą łamane”. (Rdz 12,46) Zachował się pewien opis jak to robiono, żeby nie łamać kości: baranka nabijano na dwa skrzyżowane pręty. Możemy powiedzieć, że baranek był ukrzyżowany już wtedy, gdy był pieczony na wieczerze paschalną.
Nigdy nie myślałem o tym, że to może być techniczny problem, żeby upiec baranka bez łamania jego kości.
Taki opis jest zachowany: baranek nabity na skrzyżowane pręty.
Jak wobec tego połączyć Izaaka, Jezusa i baranka? To są trzy bardzo ważne pojęcia, które łącza się w tej historii z ofiarowania Izaaka.
Ogniwem pomiędzy Jezusem a barankiem jest jeszcze baranek wspomniany w Pieśniach Sługi w Księdze Izajasza. Tajemniczy sługa Pański, był jak baranek prowadzony na rzeź, nie otworzył ust swoich. (Iz 53,7) Tam też się pojawia motyw baranka. Po pierwsze, to baranek, którego krew ocala – tak jak baranka paschalnego. Po drugie: daje się poprowadzić cicho na śmierć i też sługa-baranek realizuje się w Chrystusie. Poza tym zostaje złożony w ofierze. Nieraz się mówi, że Bóg zatrzymał Abrahama, a w Chrystusie ta ofiara jest doprowadzona do końca. On jest tym Barankiem. Święty Paweł napisze, że Bóg, którego Syna nie oszczędził. Bóg mówi do Abrahama: ponieważ nie oszczędziłeś swojego syna – w sensie: byłeś gotowy go ofiarować. Trochę tak jak z męczennikami. Kościół pierwotny uważał za męczennika także kogoś, kto został skazany na śmierć, przyjął wyrok, a wyroku nie wykonano. On żył z chwałą męczennika, bo zgodził się ponieść męczeństwo. W pewnym sensie Izaak też został ofiarowany. Dlatego mówi się o ofierze Abrahama, mimo, że ofiara Izaaka nie została dopełniona. Została zamieniona na ofiarę z baranka.
Ofiara Jezusa została dopełniona.
Tak.
Tu znów dochodzimy do pytania, które pojawiło się nam przy Abrahamie: czy zatem Bóg, w którego wierzymy nie jest jakimś mściwym Bogiem, który oczekuje ofiary nawet od swojego Syna? Zadaję to pytanie, bo wiele osób mówi, że w Boga Nowego Testamentu to wierzy, ale w Starym Testamencie to im się Bóg wydaje taki niedostępny, agresywny, silny. Myślę, że ta odpowiedź może nas zbliżyć do Pana Boga, zarysować nam, gdzie jest istota tego spotkania.
Przede wszystkim nieporozumieniem jest przeciwstawianie Boga Starego Testamentu Bogu Nowego Testamentu. Kiedy chcę to wytłumaczyć z reguły podaję studentom dwa cytaty. Bóg Starego Testamentu, ten groźny, potężny, mówi: Miłowałem Izraela, gdy jeszcze był dzieckiem, podniosłem je jak niemowlę. (por. Oz 11,1) A Nowy Testament mówi w Liście do Hebrajczyków, że straszną rzeczą jest wpaść w ręce Boga żywego. (Hbr 10,31) Czyli nie chodzi tu o to, że Bóg Starego Testamentu jest inny niż Bóg Nowego Testamentu, tylko my bierzemy to co chcemy brać, nie patrzymy na cały kontekst, ale na to co nas uderza. Natomiast wracając do ofiary Chrystusa niekiedy niestety pojawiały się takie aberracje teologiczne, że rozwścieczony Ojciec został uspokojony przez śmierć Syna. Nic z tych rzeczy! Zauważmy jak sam Jezus w Ewangelii św. Jana wielokrotnie mówi: nikt Mi nie zabiera życia, Ja sam je daję. (J 10,18) Owszem, otrzymałem takie polecenie od Ojca, ale Ja to robię z miłości do Ojca. Niech świat się dowie, że Ja miłuję Ojca, że to jest jakiś przedziwny Boży plan, że tak się ma stać, ale to jest plan, w którym Ojciec i Syn działają z miłości do nas. To nie jest jakieś wyładowanie gniewu na biednym Chrystusie.
Ja też ostatnio czytałem taki fragment (nie pamiętam gdzie), który mocno mnie poruszył, że w tej ofierze Jezusa Chrystusa, w każdym momencie, jest cała Trójca i że w miejscu, kiedy jest wolna decyzja Pana Jezusa, żeby oddać swoje życie jest współdziałanie Ojca, który wie, że będzie zmartwychwstanie. Cała Trójca działa we wszystkich chwilach tej historii. To nie jest napięcie pod tytułem, że Bóg z dużą brodą patrzy z nieba i mówi: no to złóżcie Mi Go w ofierze, żebym w końcu został zadowolony, ale On wchodzi w całą tę ofiarę.
Pięknie to widać w Ewangelii św. Jana, gdzie tylko raz odzywa się głos Ojca, właśnie wtedy gdy Syn daje dowód swojego heroicznego posłuszeństwa. Kiedy przychodzą Grecy i Pan Jezus przeżywa tam to, co u innych Ewangelistów zobaczymy w Ogrójcu: że odczuwam lęk wobec tej godziny i co mam powiedzieć: Ojcze oddal ode mnie te godzinę? Nie, właśnie na nią przyszedłem. Ojcze, wsław Twoje imię. I w tym momencie Ojciec nie wytrzymuje i odzywa się głos z nieba: Już wsławiłem i jeszcze wsławię. (J 12,27-28) Ojciec reaguje wobec pięknego posłuszeństwa Syna. Natomiast co do Ducha Świętego przepiękną intuicję ma prawdopodobnie autor Listu do Hebrajczyków, kiedy mówi, że Chrystus złożył ofiarę przez Ducha wiecznego. (Hbr 9,14) Już Ojcowie Kościoła zastanawiali się co to znaczy i mówili, że Duch Święty spełnił tę rolę, jaką w ofiarach ze zwierząt spełniał ogień. Człowiek składa swojego baranka czy cielca na ziemi, a Bóg jest w niebie. Jak można „przesłać” tę ofiarę do Boga? Przesyła się ją przez ogień. Ogień przenosi ją w górę i mówiono, że jeśli dym się unosił, to Bóg uznał tę ofiarę za miłą. Chrystus też złożył swoją ofiarę z siebie na ziemi, a Duch Święty był ogniem, który przeniósł tę ofiarę przed oblicze Ojca. Tak jak ojciec przed chwilą wspomniał jest to cały czas działanie całej Trójcy i cała Trójca jest zaangażowana. My lubimy pogrupować: Ojciec stworzył, Syn odkupił, Duch uświęcił, czyli kiedy było stworzenie to dwie Osoby spały. ☺
Tym miłym akcentem skończymy. Bardzo serdecznie dziękuję za naszą dzisiejszą rozmowę. Dziękuję bardzo!